[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odpowiedź jest twierdząca.- Rozumiem.wasz człowiek, Bourne, przyleciał do Nowego Jorku wczoraj rano.- Wiem, Wiemy - to znaczy Conklin i ja.Jesteśmy spadkobiercami Treadstone.- Czy ma pan jakiś kontakt z Conklinem?- Rozmawiałem z nim mniej więcej o pierwszej po południu.Bez zapisu.Życzył sobie tego.- Wyniósł się z Langley.Nie zostawił numeru, pod którym można by go znaleźć.- O tym też wiem.Niech pan nie usiłuje.Z całym szacunkiem, niech pan powie Sekretarzowi, żeby się z tego wycofał.To samo dotyczy pana.Proszę się nie angażować.- Jesteśmy już zaangażowani, generale.Mamy na karku Kanadyjkę z paszportem dyplomatycznym.- Na miłość boską, dlaczego?- Zostaliśmy zmuszeni.Ona nas do tego zmusiła.- Więc trzymajcie ją od tego z daleka.Musicie.Ona jest nam potrzebna; potem się nią zajmiemy.- Nie rozumiem.- Mamy do czynienia z szaleńcem.Schizofrenikiem z wielokrotnym rozszczepieniem jaźni.Ten facet jest chodzącym oddziałem egzekucyjnym; wystarczy, żeby coś mu odbiło, a gotów jest jednym pociągnięciem za spust sprzątnąć tuzin niewinnych ludzi.Całkiem nieświadomie.- Skąd pan o tym wie?- Bo on już zabił.Ta masakra w Nowym Jorku w zeszłym tygodniu - to on.Zabił Stevensa, Mnicha, a przede wszystkim Webba i jeszcze dwóch innych, o których nigdy nawet nie słyszał.Teraz już wiemy, że on nie odpowiada za swoje czyny, ale to niczego nie zmienia.Niech go nam pan zostawi Conklinowi.- W zeszłym tygodniu? Bourne?- Tak.Mamy dowody.Odciski palców.Zostały sprawdzone przez FBI.To był on.- Wasz człowiek zostawia odciski palców?- Zostawił.- Ależ to niemożliwe - powiedział urzędnik Departamentu Stanu.- Co mianowicie?- Skąd panu przyszło do głowy, że jest niepoczytalny? Schizofrenik z wielokrotnym rozszczepieniem jaźni, czy jak pan to nazwał?- Conklin rozmawiał z jednym z najlepszych psychiatrów, będącym autorytetem w dziedzinie zaburzeń psychicznych powstałych pod wpływem stresu.Aleks opisał mu tę brutalną historię nie owijając niczego w bawełnę, a lekarz potwierdził nasze obawy, obawy Conklina.- Potwierdził je? - zapytał dyrektor, w jego głosie brzmiało niedowierzanie.- Tak.- Na podstawie tego, co powiedział mu Conklin? Na podstawie tego, co tamtemu się zdawało?- Nie ma innego wytłumaczenia.Niech go pan nam zostawi.To jest nasza sprawa.- Jest pan skończonym durniem, generale.Nie powinien pan wysadzać nosa poza swoje banki danych, a jeszcze lepiej poza armaty.- Protestuję.- Niech pan sobie protestuje.Jeśli zrobił pan to, czego się domyślam, to nic innego panu nie pozostało.- Niech pan mi wytłumaczy dlaczego - rzekł obrażony generał.- Nie macie do czynienia z szaleńcem, z obłędem ani, z żadną idiotyczną schizofrenią z wielokrotnym rozszczepieniem jaźni, o której, tak jak ja, nie ma pan żadnego pojęcia.To cierpiący na amnezję człowiek, który przez ostatnie sześć miesięcy usiłuje dowiedzieć się, kim jest i skąd pochodzi.A z zapisu rozmowy telefonicznej, który tu mamy, wynika, że starał się wam to powiedzieć - starał się to wytłumaczyć Conklinowi, ale Conklin nie chciał go nawet wysłuchać.Nikt z was go nie wysłuchał.Wysyłacie gościa w tajnej misji na trzy lata - trzy lata - żeby zwabił Carlosa.Coś się nie udaje, a wy od razu zakładacie najgorsze.- Amnezja?.Nie, pan się myli! Rozmawiałem z Conklinem, on go wysłuchał.Pan nie rozumie; my obaj znaliśmy.- Nie życzę sobie znać jego nazwiska! - przerwał dyrektor Operacji Konsularnych.Generał milczał przez chwilę.- Obaj znaliśmy Bourne’a.przed wielu laty.Zdaje się, że pan wie skąd.Przytoczył pan kryptonim.Był najdziwniejszym facetem, jakiego znałem; już wtedy zachowywał się jak paranoik.Podejmował się misji.bardzo ryzykownych.nikt przy zdrowych zmysłach by się ich nie podjął.A do tego nigdy nie stawiał żadnych żądań.Kipiał nienawiścią.- I dlatego dziesięć lat później stał się kandydatem do leczenia psychiatrycznego?- Siedem - poprawił Crawford.- Usiłowałem się przeciwstawić, kiedy przyjmowali go do Treadstone.Ale Mnich powiedział, że on jest najlepszy.Z tym nie mogłem dyskutować; rzeczywiście był doskonałym fachowcem.Ale nie ukrywałem swoich obiekcji.Psychicznie znajdował się akurat na granicy i wiedzieliśmy dlaczego.Wyszło na moje.Obstaję przy tym.- W pana przypadku nie obstawałbym przy niczym, generale.Niebawem dostanie pan po dupie.Bo to Mnich miał rację.Wasz człowiek jest faktycznie najlepszy, z amnezją czy bez.Ściągnie wam Carlosa, dostarczy go wprost pod drzwi.Tak, tak, dostarczy, chyba że nie zdąży, bo go zabijecie.- Tu Crawford usłyszał to, czego obawiał się najbardziej; chrapliwie wciągnął w płuca powietrze.- Gdzie można znaleźć Conklina? - nie przerywając spytał dyrektor.- Nie wiem.- Schował się, prawda? Puścił machinę w ruch, posłał szmal do nie znających się wzajemnie grup, źródło więc pozostanie anonimowe, wszelkie związki z agencją i Treadstone zamazane.Fotografie Bourne’a są już w rękach facetów, których Conklin nie zna i zapewne nie poznałby, gdyby doszło co do czego.Lepiej niech mi pan nie mówi o plutonach egzekucyjnych.Pański już czeka, choć go pan nie widzi i o niczym nie wie.Ale jest gotów, karabiny naładowane, niech tylko ten przeklęty facet gdzieś się pokaże.Czy taki jest scenariusz?- Chyba nie spodziewa się pan, że odpowiem - obruszył się Crawford.- Nie musi pan.To jest sekcja Operacji Konsularnych, a tam gdzie pan, też już byłem.Co do jednego miał pan rację.To oczywiście wasza sprawa, sami będziecie się tłumaczyć przed sądem.Nie zamierzamy się wami przejmować.Zaraz zamelduję o tym Sekretarzowi.Departament Stanu nie może sobie pozwolić na znajomość z wami.Tej rozmowy nie było.- Rozumiem.- Przykro mi - odrzekł szczerze dyrektor słysząc smutek w głosie generała.- Czasami coś nie wyjdzie.- Wiem.Nauczyliśmy się tego w „Meduzie”.A co macie zamiar zrobić z dziewczyną?- Jeszcze nawet nie wiemy, co zrobimy z wami.- To akurat jest łatwe.Eisenhower na szczycie.A co z U-2? Będziemy kontynuować, ale żadnych wstępnych podsumowań.Niczego.Możemy spowodować, żeby dziewczyna przestała figurować w aktach policyjnych w Zurychu.- Powiemy jej.To może pomóc.Będziemy przepraszać, gdzie się da, a przy jej pomocy spróbujemy zawrzeć bardzo ważny układ.- Czy jest pan pewien?- Co do tego układu?- Nie.Co do amnezji.Czy pan jest o tym przekonany?- Przesłuchałem tę taśmę ze dwadzieścia razy, słyszałem jej głos.Przez całe swoje życie niczego nie byłem tak pewny.Nawiasem mówiąc, ona kilka godzin temu przyjechała.Jest w hotelu „Pierre”, przydzielono jej ochronę.Przywieziemy ją rano do Waszyngtonu, jak już zdecydujemy, co robić.- Zaraz, zaraz - przerwał generał podniesionym głosem.- Byle nie jutro.Ona jest tutaj?.Czy załatwiłby mi pan zezwolenie na rozmowę z nią?- Niech pan już nie pogarsza swojej sytuacji, generale.Lepiej, żeby ona jak najmniej wiedziała.Była z Bourne’em, gdy kontaktował się z ambasadą; wie o pierwszym sekretarzu i prawdopodobnie wie już też o Conklinie.Niechby on wziął to na siebie.A pan niech się trzyma z daleka.- Ale dopiero co kazał mi pan to odkręcić.- Nie w taki sposób.Pan jest uczciwy, jak ja.Obaj jesteśmy zawodowcami.- Pan nie rozumie! To prawda, że mamy fotografie, ale mogą okazać się bezużyteczne.Zrobiono je trzy lata temu, a Bourne zmienił się, i to bardzo.Dlatego właśnie na scenę wkroczył Conklin - gdzie, tego nie wiem - ale wkroczył [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •