[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Saloniki.Przesyłka z Salonik.— Tak! Ten najświętszy z pociągów; dokumenty, które są krwią, duszą jedynego niesprzedąjnego, nieskazitelnego Kościoła! Ty je nam zabrałeś!— Jesteś mnichem z zakonu Ksenopy! — powiedział Fontine.uświadamiając to sobie z niedowierzaniem.— Wielki Boże, ty jesteś ksenopitą!— Całym sercem! Całym umysłem, duszą i ciałem!— Skąd się tu wziąłeś? Jak się dostałeś do Loch Torridon? Mihailović podciągnął drugą nogę; przyczaił się, napiął wszystkie mięśnie, jak oszalałe zwierzę gotujące się do skoku.— To nie ma żadnego znaczenia.Muszę wiedzieć, dokąd zabrano urnę, gdzie została ukryta.I ty mi to powiesz, Vittorio Fontini-Cristi! Nie masz wyboru!— Powiem ci dokładnie to samo, co powiedziałem Anglikom.Ja nic nie wiem! Anglicy uratowali mi życie; dlaczego miałbym im kłamać?— Bo dałeś słowo.Komu innemu.— Komu?— Swemu ojcu.— Nie! Został zabity, nim zdążył mi cokolwiek powiedzieć.Jeśli w ogóle wiesz cokolwiek na ten temat, musisz to wiedzieć na pewno!Spojrzenie mnicha znieruchomiało nagle.Oczy zaszły mu mgłą.wytrzeszczył je szeroko jak przy chorobie Basedowa.Sięgnął pod polową kurtkę i wyciągnął mały rewolwer o pękatej lufie.Odciągnął kciukiem bezpiecznik.— Ty się nie liczysz.Obaj się nie liczymy — szepnął.— Jesteśmy niczym.Victor wstrzymał oddech.Podciągnął kolana.Czekał na ten jeden ułamek sekundy, który dałby mu szansę uratowania życia przez powalenie nagłym wyrzutem nóg obłąkanego mnicha.Cios jedną stopą w rewolwer, drugą w obciążoną nogę Mihailovicia, posyłający go w przepaść.Tylko to mu pozostało.Choć może i na to było już za późno.Mnich przymknął oczy i odezwał się znowu, tak nagle, że Victor aż się wzdrygnął.Przeszywającym tonem modlitewnego zaklęcia zaczął powtarzać hipnotyzująco: — Mówisz prawdę, mówisz prawdę, mówisz prawdę.— Tak.— Fontine wziął głęboki, bardzo głęboki oddech.Wypuszczając powietrze wiedział, że lada chwila zada cios nogami.Jego szansa jednak się nadarzyła.Petridas wstał, rozsadzając potężną klatką piersiową kurtkę polowego munduru.Ale nie celował już w Victora.Rozłożył szeroko ramiona w pozie ukrzyżowania, uniósł głowę do nieba i zawołał na cały głos: — Wierzę w jednego Boga, Ojca Wszechmogącego! Spojrzę w oczy Pana i nie zawaham się!Przyłożył lufę rewolweru do swej skroni.Pociągnął za spust.JVlasz swego pierwszego zabitego — powiedział Teague tonem towarzyskiej pogawędki, siadając na krześle przed biurkiem Fontine^ w pokoiku bez okien.— Ja go nie zabiłem!— Nie ma znaczenia, jak to się stało i kto pociągnął za ten cholerny cyngiel.Skutek jest dokładnie taki sam.— Ale przyczyna błędna! Ten pociąg, ten przeklęty, piekielny, a nie święty pociąg! Kiedy to się skończy? Kiedy to się wreszcie skończy?— On był twoim wrogiem.Tylko to chcę powiedzieć.— Jeśli tak, to powinieneś był o tym wiedzieć, Alec.Zorientować się.Jesteś głupcem, Alec.Teague z irytacją założył nogę na nogę.— Dość ostro sobie poczynasz, jak na kapitana mówiącego z brygadierem.— Z przyjemnością odkupiłbym od ciebie tę twoją działkę i doprowadził ją do ładu — odparł Victor, zajmując się na powrót dokumentami z szarej teczki leżącej na jego biurku.— W wojsku nie kupuje się stanowisk.— I tylko dzięki temu je zachowujesz.Gdybyś był dyrektorem w którejś z moich fabryk, wyleciałbyś z roboty po tygodniu.— Nie do wiary — powiedział z oszołomieniem Teague.— Siedzę tutaj i daję się wyrzucać z roboty jakiemuś bubkowi, który jedyne co potrafi, to dobrze się nazywać.Fontine roześmiał się.— Nie przesadzaj.Robię tylko to, co sam mi kazałeś.— Wskazał ręką tekturowe teczki na swym biurku.— Staram się udoskonalić Loch Torridon.A przy okazji próbowałem odkryć, w jaki sposób ten ksenopita Mihailović się tu dostał.— I udało ci się?— Chyba tak.To podstawowa słabość tych wszystkich dossier.Nie ma w nich żadnych konkretnych szacunków finansowych; jest mnóstwo słów, życiorysów, ocen, ale bardzo mało liczb.Nim podejmiemy ostateczne decyzje personalne, trzeba to będzie naprawić wszędzie, gdzie się tylko da.— O czym ty, u licha, mówisz?— O pieniądzach.To coś, z czego ludzie są dumni; symbol ich produktywności.Łatwo natrafić na ich ślad, potwierdzić je na wiele różnych sposobów.Źródeł danych jest pod dostatkiem.Wszędzie tam, gdzie to możliwe, chcę uzyskać od każdego rekruta w Loch Torridon oświadczenie o jego stanie majątkowym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •