[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mam pojęcia jak można cokolwiek przeprowadzić w tym domu, gdyż wszy­stko tam, według mnie, poddane jest żywiołom chaosu.- Tak jak Bard?- Istotnie, on jest najlepiej spośród nich zorganizowany.Gdyby nie on i mężowie sióstr, trawiliby ustawicznie czas na kręceniu się w kółko.Kochają się tam wszyscy wprost niewiarygodnie i to uczucie miłości spływa na każdego, kto nieświadomie wyląduje w ich kręgu.- Tak jak ty.- Tak jak ja.Dirk uparł się zabrać mnie do siebie w pier­wsze wakacje po tym, jakeśmy się poznali, gdy tylko prze­konał się, że w moim rodzinnym domu nie będzie nikogo poza służbą.Przyjęli mnie tak, jakbym należał do rodziny.Kąpałem dzieci i byłem żegnany ze łzami w oczach.Byłem tym wszystkim przytłoczony, nie spodziewałem się spotkać takich ludzi!Talia roześmiała się, wyobraziwszy sobie pełnego rezer­wy, nieco nieśmiałego młodego chłopca, jakim musiał być Kris w rękach rodziny, wydawać by się mogło, szaleńców.- Gdy trochę do nich przywykłem, bawiłem się dosko­nale.To dlatego przy lada okazji, gdy Dirk wracał do domu, ja zawsze udawałem się razem z nim.W tej chwili cztery z jego sióstr są zamężne.Trzy z nich żyją w poszerzonym domu rodzinnym, a ich mężowie pracują wspólnie na gospo­darstwie, pomagając ojcu Dirka, któremu niedomagają kolana.Ostatnia żyje na własnej ziemi, lecz każde święta spędza razem z resztą rodziny.To wspaniałe, że jest im tak dobrze ze sobą.- Mówiliśmy o Dirku.- To prawda.- W oczach Krisa zabłysła psota, na dźwięk zniecierpliwienia w jej głosie.- Kiedy został Wy­brany był nawet młodszy ode mnie, miał jedenaście lat - pewnie dlatego, że w tym wieku był już w wielu sprawach dojrzalszy niż ja, mając trzynaście.Zostaliśmy Wybrani w tym samym roku i prawie w tym samym miesiącu.Opowiadał mi, że Ahrodie Wybrała go na środku rynku podczas jarmarku, a on próbował zwrócić jej uwagę na swoją siostrę, bo myślał, że taki brzydal jak on nie mógłby zostać Heroldem!- Biedaczek.- W Kolegium zostaliśmy więc kolegami z tego samego roku.Szybko zauważył, jaki byłem samotny, z jaką trudno­ścią radziłem sobie z innym dziećmi i zadecydował, że po­trzebny mi jest przyjaciel.A ponieważ, bezspornie, sam nie potrafiłem zaprzyjaźnić się z nikim, on zamierzał to zrobić za mnie! Na lekcjach jednakże to ja musiałem jemu pomagać, bo uczył się średnio.Panowało powszechne mniemanie, że po okresie czeladniczym on będzie patrolował Obwody Gra­niczne, a ja będę uczył.Nagle stwierdziliśmy, że nasze Dary uzupełniają się, i że doskonale pracuje się nam razem.Wszel­kie plany wzięły w łeb.- I zaczęliście wspólnie pracować.- O, tak! Na dodatek odkryliśmy w sobie pewnego ro­dzaju Dar do odkrywania intryg.Gdybyś wiedziała, w ile wpakowaliśmy się sytuacji, byłabyś oszołomiona, a jednak mimo wszystko zawsze udawało nam się wyjść obronną ręką i wrócić do domu w glorii chwały.- Krisie, jaki on jest naprawdę?- Pod tą maską trefnisia? Bardzo wrażliwy - tutaj da­je o sobie znać jego dziedzictwo - i nieodmiennie bezrad­ny.Powinnaś go zobaczyć, kiedy piastuje na kolanach dzieci lub kociaki.Jednak niech ci się nie wydaje, że jest miękki i sentymentalny.Widziałem go, jak z zimną krwią urzynał ludziom szyję, jeśli na to zasłużyli, i to w nocy, bez zachowania nawet pozorów honorowej walki.Powiada, że skoro inni zamierzali wyrządzić to samo jemu, bez sensu byłoby słać ostrzeżenia.W służbie Królowej i Królestwa oraz Kręgu potrafi postępować całkowicie bezlitośnie.Cóż jeszcze by tu powiedzieć? Tańczyłaś z nim, więc już wiesz, że jego wygląd włościanina z zaścianka jest całkowicie mylący.Jest jednym z garstki ludzi, którym Alberich, gdyby zapadł na zdrowiu, przyzwoliłby zastąpić siebie na lekcjach z zaawansowanymi uczniami.I mimo tego wszystkiego jest całkowicie bezradny w pewnych sprawach.Pomogłem mu zaleczyć złamane serce i solennie przyrzekam, Talio, że osobiście skręcę kark temu, kto by mu znów wyrządził podobną krzywdę.Leżał na boku, wsunąwszy sobie rękę pod brodę i Talia ujrzała głęboką, zimną nienawiść bijącą z jego twarzy.Wście­kłość, z jaką wypowiedział ostatnie słowa, nie byłą udawana.Zbyt dobrze miał w pamięci obraz Dirka z tamtych dni - załamanego i pokonanego.Aż brał strach, jeśli się porównało to, co z niego uczyniła ta ladacznica, z tym, jaki był, zanim nie padł ofiarą jej fortelów.Dirk rzadko pozwalał sobie na uronienie choćby łzy, a jednak łkał bezradnie Krisowi w ra­mię, gdy zniszczyła mu życie i przez nią sczezły jego wszy­stkie nadzieje.Kris nie chciał być już więcej świadkiem cze­goś takiego.Jeśli będzie miał coś tu do powiedzenia, nigdy do tego nie dopuści.Nagle przyszło mu na myśl coś bardzo bolesnego.Wie­dział, że Dirk jest niesłychanie zainteresowany Talią.a i ona zaczynała okazywać podobne uczucia.Tymczasem razem z Talią mieli spędzić jeszcze większą część roku i teraz, skoro tak zbliżyli się do siebie, nie było, u licha, możliwe, by po­nownie mieli żyć ze sobą jedynie na stopie służbowej.Co on, do kroćset, pocznie, jeśli ona zacznie się w nim durzyć?To było wielce prawdopodobne.Czyż nie stało się tak w przypadku niemal każdej kobiety, która spędziła z nim choćby chwilkę? Wzbraniał się nawet o tym pomyśleć.- Myślę, że pora poświęcić czas twoim kłopotom - rzekł, mając nadzieję, że rozproszy gromadzące się chmury, jeśli ponownie zajmie pozycję mentora.- To znaczy jakimi? - Usiadła powoli i kiedy odrzu­ciła opadające na oczy włosy, w migotliwym świetle ognia ukazała się jej bardzo poważna twarz.- Zamierzam razem z tobą wrócić do podstaw, dorzeczy pierwszej z pierwszych, jakich mnie nauczyli.- Osłony myśli?- Do licha, nie, dziewczyno - odparł zdumiony.- Coś jeszcze bardziej podstawowego, a jeśli osłaniania myśli nauczyli cię najpierw, być może to stało się źródłem kłopo­tów.Ponownie zrobimy razem pierwszych kilka kroków.Skupienie i uziemienie.Sprawiała wrażenie, że ją to zaintrygowało.Zmieniła nie­co pozycję, podkulając pod siebie nogi.- Uziemienie i co?- O, bogowie - jęknął.- Jak tobie się to, u licha, upiekło? Ylsa musiała oczywiście założyć, że poznałaś już podstawy.Może i tak było, bo instynkt ci to podszepnął.- Przygryzł wargę głęboko zamyślony, wpatrzony w przestrzeń za plecami swego czeladnika.Talia, milcząc, obrzuciła go niespokojnym spojrzeniem.- Kłopot w tym, że jak moi nauczyciele zwykli powiadać: instynkt nie zastąpi świado­mego władania woli.- Ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •