[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hinrichsen narzucił sztywną prawą ręką szaro­zielony płaszcz oficerski i zaczął go zapinać.- Pańska decyzja pozostaje dalej w mocy? - zapytał Asch.- Moje postanowienie jest nieodwołalne odrzekł major Hinrichsen.- Niechże się pan dobrze spisze - powiedział podporucznik Asch i wycofał się.Hinrichsen, rosły, ociężały, podszedł nieco chwiejnym krokiem do Hauka.Wydawało się, że dźwiganie potężnego cielska jest dla jego nóg istną męką.- Weźmiemy pistolety maszynowe - oznajmił.- Czego pan chce ode mnie? - zapytał Hauk.- Chcę pana zastrzelić - rzekł Hinrichsen.- Ale daję panu szansę bronienia się, jakkolwiek pan na to nie zasługuje.- To morderstwo - zaprotestował pułkownik Hauk.- To sprawiedliwość - rzekł major Hinrichsen.Jeden z żołnierzy przyniósł z polecenia podporucznika Ascha dwa pistolety maszynowe, które zabrał wartownikowi amerykań­skiemu.Na znak dany przez Hinrichsena złożył je na ziemi w równej odległości od obu oficerów.- Niech pan wybiera - powiedział major Hinrichsen.Pułkownik Hauk milczał.Patrzył nieruchomym wzrokiem na leżącą pod jego nogami broń, potem spojrzał na Hinrichsena, ale zaraz znowu odwrócił wzrok.Mrużąc oczy popatrzył w światło reflektorów i po obu stronach murów ujrzał uzbrojonych i nie uzbrojonych żołnierzy niemieckich.Ta ciemna, zwarta, niema masa była dla niego groźnym memento.- Gdyby pan próbował wiać - oświadczył podporucznik Asch tak głośno, że słychać go było na całym placu - zastrzelę pana jak psa.- Skoro nie chce pan wybrać broni - powiedział Hinrichsen - ja zrobię początek.Sapiąc pochylił się i podniósł pistolet maszynowy, który spraw­dził fachowymi ruchami rąk.Wyprostował się i pokazał broń Haukowi.- Tu po lewej stronie nad spustem jest bezpiecznik.Mechanizm działa podobnie jak w naszych pistoletach maszyno­wych.Jak długo naciska się spust, tak długo broń strzela.Musz­ka ma pierścień ochronny, celownik jest zmienny.Obydwa ma­gazynki są pełne.- To, co pan chce uczynić, jest morderstwem - powiedział szeptem pułkownik.- Ja nie morduję jak pan, ja walczę.- Hinrichsen odsunął bezpiecznik.- Nasze szansę są równe.Obaj nie mamy wprawy w użyciu tej broni, prawie jej nie znamy.Gdyby pan chciał twierdzić, że mam większe doświadczenie od pana, to nie będę pytać, dlaczego pan nie ma doświadczenia bojowego, lecz powiem panu tylko: Strzelam lewą ręką, prawą w wyniku pańskich starań nie mogę poruszać.- Nie będę się bronił - powiedział pułkownik Hauk.- Zmuszę pana do tego - rzekł Hinrichsen.- Weźmiemy odległość stu metrów.Hinrichsen wziął pistolet maszynowy pod lewe ramię, odwrócił się niezgrabnie i zaczął iść równym krokiem przez plac ćwiczeń.Miało się wrażenie, że to kroczy przez swój rejon myśliwski za­myślony człowiek, pozbawiony cienia nerwowości, nasłuchujący nocnych szelestów.Brack stojący obok Ascha zapytał: - Czy on to zrobi?- Nie może postąpić inaczej.Rozumiem go.- Czy musi to uczynić?- Myślę, że tak.- Podporucznik Asch patrzył na Hinrichse­na ze współczuciem.- Żyje między dwiema epokami.Od chwili kiedy się załamał na moich oczach, pała tylko jedną żądzą: zabić tego łotra.Bo ten Hauk nie jest dla niego tylko mordercą, lecz wcieleniem owych sił, które z niego, zdecydowanego na honoro­wą śmierć, zrobiły świntucha.- Dlaczego nie zaczeka, aż tego Hauka postawią przed sądem?- Przestał wierzyć w sprawiedliwość.Niemcy nie mogą już wydać wyroku na Hauka, a Amerykanie tego nie uczynią.Hin­richsen chce więc to sam załatwić.- Nie mogę na to patrzeć, Asch.- Niech się pan odwróci.- Będę interweniować.-- Jeżeliby pan tego spróbował - rzekł Asch niedwuznacz­nie - potrafię panu w tym przeszkodzić.Naliczyłem przeszło dwudziestu zabitych, niektórzy zginęli w moich oczach.Wszyscy byli towarzyszami Hinrichsena.Ten rachunek musi być wyrów­nany.Major Hinrichsen zatrzymał się.Odwrócił się powoli, przyło­żył swój pistolet maszynowy, do biodra i zawołał w kierunku Hauka: - Gotowe!Hauk nie ruszał się z miejsca.Jego pistolet maszynowy leżał ciągle jeszcze na ziemi.Twarz jego była w świetle reflektora kredowobiała; wydawało się, że już nie żyje.Major Hinrichsen rozstawił nogi i oparł pistolet maszynowy o biodro.Potem wskazującym palcem lewej ręki dotknął spustu.Trzy kule rozerwały ziemię w lewo od Hauka.Hauk ciągle jeszcze nie ruszał się z miejsca.Dalsza seria strza­łów posiekała na prawo od Hauka żwir ubijany przez lata noga­mi żołnierzy.Hauk ciągle jeszcze stał nieruchomo.Potem pociski pistoletowe w odległości kilku metrów zryły dookoła niego zie­mię zamykając go w rodzaj półkola.- Tchórzliwa świnia! - powiedział Hinrichsen pogardliwie.Nagle pułkownik Hauk pochylił się naprzód w kierunku pisto­letu maszynowego, ale zamarł w tym ruchu, nie pochwycił bro­ni.Hinrichsen roześmiał się.Wtedy Hauk padł na ziemię, jak gdyby trafiony mocnym ude­rzeniem w kark.Ręce jego ujęły pistolet maszynowy drżącymi, gorączkowymi ruchami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •