[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O północy, kiedy pielęgniarka, Geever i drugi czarny skoń­czyli swoją zmianę, a na ich miejsce przyszedł stary Murzyn, pan Turkle, McMurphy i Billy już byli na nogach; pewnie łykali witaminy.Wstałem z łóżka, włożyłem szlafrok i wszedłem do świetlicy, w której rozmawiali z panem Turkle’em.Wkrótce przyłączyli się do nas Harding, Scanlon, Sefelt i jeszcze kilku.McMurphy mówił staremu, co ma robić, gdy zjawi się dziewczyna, a raczej tylko mu przypominał, bo obgadali wszystko dużo wcześniej.Powiedział, że należy wpuścić dziewczynę ok­nem; gdyby chciała wejść drzwiami, mogłaby ją zauważyć pie­lęgniarka dyżurująca w hallu.A potem trzeba otworzyć izolatkę.Wymarzone miejsce dla kochanków! Znakomicie odizolowane.(“Ech, McM-Murphy” - usiłował mu przerwać Billy).Świateł nie wolno zapalać, gdyż mogłaby je zobaczyć dyżurna.Drzwi od sypialni muszą być zamknięte, w przeciwnym razie pobudzą się ci zasmarkani Chronicy.Trzeba siedzieć cicho, żeby ich nie niepokoić.- Ech, daj spokój, M-M-Mack - żachnął się Billy.Głowa pana Turkle’a kiwała się i kołysała na wszystkie stro­ny, jakby Murzyn zaraz miał usnąć, ale gdy McMurphy powie­dział: “A więc sprawa załatwiona”, pan Turkle odparł: “Nie, niezupełnie”, i uśmiechnął się - jego żółta, łysa czaszka na długiej szyi, unosząca się wysoko nad białym uniformem, wy­glądała jak balon na drucie.- No, Turkle, o co ci jeszcze idzie? Sam też skorzystasz.Dziewczyna ma przynieść parę butelek.- Ciepło, ciepło - oświadczył pan Turkle.Głowa chwiała mu się bez przerwy i leciała na boki; miałem wrażenie, że Murzyn z trudem zachowuje przytomność.Podobno za dnia pracował na wyścigach.McMurphy zwrócił się do Billy’ego.- Turkle chce, żeby go posmarować, Billy.Ile gotów jesteś dać za utratę dziewictwa?Zanim Billy zdążył cokolwiek wyjąkać, pan Turkle potrząsnął głową.- Nie, nie.Nie chodzi mi o forsę.Ta słodka lalunia przyniesie przecież coś więcej niż same butelki.Chyba nie tylko butelkami będziecie się dzielić, co? - Uśmiechnął się szeroko do otacza­jących go twarzy.Billy o mało nie pękł, usiłując wydusić z siebie, że z nikim się nie będzie dzielił swoją dziewczyną! McMurphy wziął go na bok i wytłumaczył, że nie ma się co obawiać o cnotę swojej dziewczyny - zanim sam z nią skończy, ten stary śmierdziel, Turkle, będzie na pewno taki pijany i śpiący, że nie zdoła nawet trafić marchewką do wanny.Dziewczyna znów się spóźniała.Siedzieliśmy w szlafrokach w świetlicy, słuchając żołnierskich wspomnień McMurphy’ego i pana Turkle’a, którzy podawali sobie papierosa wyciągniętego przez Murzyna i palili go na zmianę w dziwny sposób, zatrzy­mując dym w płucach, aż im oczy wychodziły na wierzch.Harding zapytał, co to za papieros, że tak intrygująco pachnie, a wtedy pan Turkle odpowiedział cienkim głosem, nie wypusz­czając powietrza:- Ot, zwykły papierosik.He, he.Chcesz się sztachnąć?Billy denerwował się coraz bardziej - bał się, że dziewczyna nawali; bał się też, że zaraz przyjdzie.Wciąż powtarzał, że powinniśmy wrócić do łóżek zamiast siedzieć w zimnie i po ciemku, czekając jak psy na ochłap, ale tylkośmy się z niego śmiali.Żaden z nas nie miał ochoty wracać do łóżka; po pierw­sze wcale nie było zimno, po drugie z przyjemnością siedzieli­śmy w półmroku, słuchając opowieści McMurphy’ego i pana Turkle’a.Nikomu nie chciało się spać i nikt się specjalnie nie martwił tym, że druga dawno minęła, a dziewczyny wciąż nie ma.Pan Turkle wymyślił, że pewnie dlatego się spóźnia, że wszystkie okna są ciemne i nie wie, do którego ma podejść; McMurphy krzyknął, że to święta prawda, i obaj zaczęli biegać po oddziale i zapalać światła.Gotowi byli nawet włączyć ogrom­ne lampy w sypialni, które budziły nas rano, ale Harding ich powstrzymał, mówiąc, że wtedy inni też się zerwą z łóżek i trze­ba będzie się z nimi dzielić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •