[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak.Tu\ przed naszym mał\eństwem.Następna ksią\eczka zawierała przekłady wierszy Palamasa, Solomosa i innych greckich poetów; byłotam nawet kilka wierszy Seferisa.- Maurice Conchis, słynny poeta - spojrzałem na nią z goryczą.- Niezle trafiłem.Wzięła ksią\ki i poło\yła je na stole.- Cały czas zachwycałam się, jak pan to inteligentnie wymyślił.- Mimo \e jestem głupcem.- Mo\na być równocześnie inteligentnym i.bardzo niemądrym.Szczególnie jeśli jest się w pańskimwieku.I pańskiej płci.Znów usiadła w fotelu i uśmiechnęła się na widok mojej powa\nej twarzy; był to ciepły, przyjaznyuśmiech mądrej, zrównowa\onej kobiety.Ale przecie\ nie była zrównowa\ona.Podszedłem do okna.Słońcedotknęło moich rąk.Zobaczyłem Benjiego i Norwe\kę bawiących się w berka koło altanki.Często dobiegały nasich radosne okrzyki.- A gdybym uwierzył w historyjkę o panu Szczurze?- Przypomniałabym sobie jakiś interesujący szczegół.- I?- Przyjechałby pan przecie\ jeszcze raz?- A jeślibym w ogóle pani nie odnalazł?- W swoim czasie pani Hughes zaprosiłaby pana na lunch.- Tak ni stąd, ni zowąd?- Jasne, \e nie.Napisałaby list. Szanowny Panie! British Council podało mi pańskie nazwisko.Niedawno umarł mój mą\, który był pierwszym nauczycielem angielskiego w Szkole im.lorda Byrona, i przeglądając jego papiery natrafiłam na opis nie znanego mi dotychczas, dość niezwykłego eksperymentu. -pytająco podniosła brwi.- I kiedy by to nastąpiło? Jak długo musiałbym jeszcze czekać?- Tego panu nie potrafię powiedzieć.- Nie chce pani.- Nie.To by nie ode mnie zale\ało.- No, wie pani, tu powinna decydować jedna jedyna osoba.Gdyby ona.- No właśnie.Wyciągnęła rękę i zdjęła z kominka ukrytą za jakąś figurką fotografię.- Nie jest to bardzo dobre zdjęcie.Zrobił je Benjie.Trzy kobiety na koniach.Lily de Seitas, Gunhild, a w środku Alison.Wyglądała dość niepewnie, aleuśmiechała się.- Czy poznała.pani córki?- Jeśli pan chce, mo\e pan to zdjęcie zatrzymać.Próbowałem przeprowadzić swoją wolę.- Gdzie ona jest?- Mo\e pan przeszukać dom.Obserwowała mnie podparłszy brodę ręką, spokojna, władcza.Trudno mi powiedzieć, na czym ta jejwładczość polegała, ale była władcza.Czułem się jak szczeniak, który goni starego cwanego zająca, za ka\dymskokiem chwytałem w zęby powietrze.Spojrzałem na zdjęcie Alison, podarłem je i wrzuciłem do popielniczki nakonsoli pod oknem.Dłu\szą chwilę trwało milczenie, wreszcie ona je przerwała.- Mój biedaku, niech się pan nie gniewa, \e coś panu powiem.Miłość polega często na umiejętnościkochania, a nie na tym, \e ta druga osoba jest miłości szczególnie godna, Według mnie Alison ma w wysokimstopniu rozwiniętą tę umiejętność oddania się.W większym stopniu, ni\ ja miałam kiedykolwiek.Uwa\am to zaniezwykle cenne.I starałam się przekonać ją, \e nie powinna tego swojego daru lekcewa\yć, nie doceniać tego, coma do ofiarowania, jak to przez całe \ycie robiła.- Jak to ładnie z pani strony.Westchnęła: - Znów ta ironia.- A czego pani oczekiwała? Aez skruchy?- Ironia jest czymś tak brzydkim.I demaskującym.Znów cisza.Po chwili ciągnęła dalej.- Ma pan wyjątkowe szczęście i jest pan wyjątkowo zaślepiony.Ma pan szczęście, bo ju\ się pan urodziłwyposa\ony we wdzięk, na który reagują kobiety, choć upiera się pan, \eby mi się z tej strony nie pokazać.I ślepy,bo nie zauwa\ył pan skarbu kobiecości, który sam pchał się panu w ręce.Czy nie widzi pan, \e Alison ma dozaofiarowania to, co najcenniejsze? To, wobec czego wykształcenie, pochodzenie i tak dalej stają się bardzo małowa\ne? A pan pozwolił, \eby się to panu wymknęło.- Z pomocą pani czarujących córek.- Moje córki były tylko \ywą personifikacją pańskiego egoizmu.Wzrastał we mnie ślepy gniew.- Zapomina pani, \e, przyznaję, bardzo niemądrze, zakochałem się w jednej z pani córek.- Tak jak, pozbawiony skrupułów zbieracz zakochuje się w obrazie.I robi wszystko, \eby go zdobyć. - Tylko \e to nie był obraz.Dziewczyna tak wyzbyta wszelkich skrupułów moralnych jak wyaran\owanakurwa z placu Pigalle.Chwilę milczała, elegancka salonowa wymówka, potem powiedziała spokojnie.- U\ywa pan mocnych słów.Gwałtownie się ku niej obróciłem.- Zaczynam się zastanawiać, czy pani naprawdę wszystko wie.Popierwsze, pani córka, której daleko do dziewicy.- Wiem dokładnie, co zrobiła.- Siedziała spokojnie, tyle \e się jeszcze wyprostowała.- I znam jejpobudki Ale gdybym je panu wymieniła, zdradziłabym sekret [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •