[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7Å‚aden oczywiÅ›cie z oburzonych pismaków (za którymi zdarzenie to wykorzystywali dlaswych celów historycy) nie wpadÅ‚ na to, że kara poniesiona przez strażnika-zÅ‚oczyÅ„cÄ™ byÅ‚a caÅ‚kowiciezgodna w szczegółach egzekucji z odwiecznym prawem zwyczajowym (patrz art.28 Roles d Oléron,cytowany na s.86).Wobec dziaÅ‚aÅ„ represyjnych wieÅ›niacy zrezygnowali z czynnego oporu, natomiast z biernego nigdy.W tym kontekÅ›cie jeszcze donoÅ›niej i wymowniej brzmiaÅ‚y sÅ‚owiÅ„skie czy kaszubskie modÅ‚ywznoszone do piÄ™knej Madonny, której niepeÅ‚ny, bo przecież odÅ‚amany gest bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwa nabieraÅ‚zupeÅ‚nie nowego znaczenia, nie, bójmy siÄ™ rzec  symbolicznego.Tak, Jej lud zostaÅ‚ wystawiony nawielkÄ… próbÄ™, do dziÅ› nie zakoÅ„czonÄ…, której kres  jak wierzÄ…  tylko Ona może przynieść ponownymobjawieniem swej obecnoÅ›ci i Å‚aski.Parowce, jak wiadomo, miaÅ‚y znacznie wiÄ™kszÄ… moc od żaglowców, nie mówiÄ…c już o tym, że byÅ‚yod wiatru niezależne, wiÄ™c ich coraz potężniejsze, stalowe kadÅ‚uby bez trudu przebijaÅ‚y siÄ™ przeznajwiÄ™ksze nawet baÅ‚tyckie fale.A ponieważ nocÄ… i podczas mgÅ‚y wspomagaÅ‚a je z daleka widocznalatarnia morska, o katastrofach w dawnym stylu wÅ‚aÅ›ciwie nie mogÅ‚o być mowy, z wyjÄ…tkiem maÅ‚ychprzybrzeżnych żaglowców i Å‚odzi rybackich, dla których morze wciąż byÅ‚o grozne.Trudno siÄ™ wiÄ™cdziwić, że bieda z nÄ™dzÄ… zajrzaÅ‚y do stosunkowo zasobnej dotychczas wioski i zamieszkaÅ‚y tam na dobre.Brak  bajtów  jak w tych stronach nazywa siÄ™ wszelkie  dary wyrzucone przez morze  nie byÅ‚jednak czymÅ› szczególnie dokuczliwym.Owszem, zabrakÅ‚o nowych strojów, lecz stare można byÅ‚ozaÅ‚atać czy zesztukować.Najstraszniejsze byÅ‚o zerwanie odwiecznej tradycji, przez co wieÅ›niacy zatracilipoczucie sensu życia, podobnie jak kiedyÅ› rycerze, kiedy zabrakÅ‚o już pogan.Wprawdzie doskwieraÅ‚ imbrak kawy, tytoniu i wschodnich korzeni, w których tak bardzo zasmakowali, ale można przecież byÅ‚owyżywić siÄ™ z tego; co dawaÅ‚o morze, ziemia i las.Znalezione bursztyny też można byÅ‚o czasem49 wymienić z coraz tu rzadziej przyjeżdżajÄ…cymi kupcami.Jednak.o wiele bardziej dokuczliwe byÅ‚opoczucie osamotnienia oraz pogÅ‚Ä™biajÄ…cej siÄ™ izolacji od Å›wiata.Wprawdzie Å›wiat daÅ‚ siÄ™ im poznać z jaknajgorszej strony i czuli do niego gÅ‚Ä™bokÄ… niechęć, to jednak przywykli do tego, że ten czasem takprzerażajÄ…cy Å›wiat przypominaÅ‚ o swym istnieniu i jego okruchy wyrzucaÅ‚y na brzeg morskie fale.Przywykli też do rozbitków, ludzi, którzy przybywali  stamtÄ…d , spoza horyzontu, i swymi opowieÅ›ciamiuzupeÅ‚niali wiedzÄ™ wieÅ›niaków na temat bieżących wydarzeÅ„ i zmian w tym coraz bardziejskomplikowanym Å›wiecie.Teraz to siÄ™ urwaÅ‚o i o istnieniu  tamtego Å›wiata przypominaÅ‚y jedynie dymystatków przesuwajÄ…ce siÄ™ po horyzoncie.Pogrążeni w rozpaczy i biedzie, powoli zapominali o tym, cojuż im o tym Å›wiecie opowiedziano, a ze strzÄ™pów pamiÄ™ci ukÅ‚adali legendy i mity o ludziach ipotworach żyjÄ…cych gdzieÅ› tam.Może należaÅ‚o o tym wczeÅ›niej wspomnieć, ale rozgraniczenie Å›wiata, w którym żyli i tego zahoryzontem, znalazÅ‚o ciekawe odbicie w ich jÄ™zyku.Jak wynika z badaÅ„ przeprowadzonych przezamerykaÅ„skiego jÄ™zykoznawcÄ™ B.T.Thatawaya, w  rozewiaÅ„skim powstaÅ‚y dwa różne pojÄ™cia  ludzi :pierwsze ( ludze ) oznaczaÅ‚o tylko mieszkaÅ„ców wioski i byÅ‚o  wbrew zasadom w innych jÄ™zykach rzeczownikiem policzalnym, natomiast drugie ( topacze ) oznaczaÅ‚o przede wszystkim  topielców bÄ…dz rozbitków , tych faktycznych i  co ciekawe  tych, co dopiero nimi być mogÄ…, a wiÄ™c eo ipsowszystkich innych ludzi poza miejscowymi.ByÅ‚ to, ma siÄ™ rozumieć, rzeczownik niepoliczalny i jakwynika z badaÅ„ wspomnianego uczonego, używany byÅ‚ synonimicznie z okreÅ›leniami potworów z baÅ›ni,a także wszelkimi stworami czÅ‚ekoksztaÅ‚tnymi, a nawet nieżywotnymi  jak lalki.W zasÅ‚yszanej przezThatawaya opowieÅ›ci o uratowanym z katastrofy szympansie czy gorylu (który pÅ‚ynÄ…Å‚ do Królewca)miejscowy latarnik również użyÅ‚ okreÅ›lenia  topacz , podobnie jak w odniesieniu do wspomnianego jużpotwora, ryby-biskupa.Najdziwniejsza jednak rzecz, Å›wiadczÄ…ca o zatrważajÄ…co szybko postÄ™pujÄ…cej izolacji wieÅ›niaków odÅ›wiata, wydarzyÅ‚a siÄ™ na poczÄ…tku dziewiÄ™tnastego wieku, Å›ciÅ›lej  jesieniÄ… 1807 roku, kiedy to na skutekgwaÅ‚townej burzy zatonęło w okolicach przylÄ…dka Rozewie kilkanaÅ›cie [sic!] statków francuskich.PrawdÄ™ mówiÄ…c, to w 1807 roku wykryto coÅ›, co zdarzyć siÄ™ musiaÅ‚o znacznie wczeÅ›niej, alewspółczesnych zródeÅ‚ po prostu nie ma.Otóż powszechnie wiadomo, że czÄ™sto archeolodzy  przy brakuÅ›ciÅ›lejszych danych  okreÅ›lajÄ… minione cywilizacje czy kultury wedÅ‚ug techniki grzebania zmarÅ‚ych.Wtym przypadku, gdyby na czas znalezli siÄ™ na miejscu, z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… stanÄ™liby przed nie lada zagadkÄ….Kto wie, czy  gdyby zdążyli, zanim morze zatarÅ‚o wszelkie Å›lady  ich odkrycia nie byÅ‚yby rewelacjÄ… naskalÄ™ Å›wiatowÄ….Szansa na to zostaÅ‚a jednak raz na zawsze zaprzepaszczona.Jest rzeczÄ… oczywistÄ…, że wielu uratowanych rozbitków byÅ‚o tak wycieÅ„czonych walkÄ… z żywioÅ‚em istrachem, a także przerażajÄ…cym widmem Å›mierci, że wkrótce po wyjÅ›ciu z opresji caÅ‚o  umieraÅ‚o.Inni,z kolei, byli już martwi, zanim ratunek przybyÅ‚.Ich spuchniÄ™te ciaÅ‚a, oplecione wodorostami niczymcmentarnym bluszczem, wyrzucaÅ‚o czasem na brzeg morze, niekiedy nawet po parunastu dniach odkatastrofy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •