[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może jest ktoś inny, kto pracuje zupełnie niezależnie i wpada na te same ślady co ty.- Ktokolwiek to jest, udało mu się mnie wyprzedzić.Pierwszy dotarł do Helen.- Mogła nie wiedzieć zbyt wiele.To było całkiem możliwe.Może miała tylko te zapałki.Morelli spojrzał na mnie twardym wzrokiem.- Nie pójdziesz znowu do Kuntza, co?- Nie dziś.Sally zadzwonił w chwili, kiedy siedziałam nad ekspresem i czekałam, aż kawa przestanie kapać.- Szyfr był fajny, ale wiadomość nudna - powiedział.- “Następna wiadomość jest w pudełku z dużym czerwonym iksem".- I tyle? Żadnych wskazówek, gdzie ma być to pudełko?- Tylko tyle.Chcesz tę kartkę? Trochę się podarła.Kiki sprzątał dziś w kuchni i niechcący wrzucił ją do niszczarki.Miałem fuksa, że ją znalazłem.- Ciągle się wścieka?- Nie.To jeden z tych, co ciągle sprzątają i gotują.Wstał o świcie i zrobił grzanki, smażoną kiełbaskę, świeży sok z pomarańczy, omlet z grzybami, wsadził do piekarnika ciasto czekoladowe, wyszorował kuchnię do połysku i pojechał, żeby kupić nowe poduszki na kanapę.- Cholera.Bałam się, że jest zły, bo pożyczyłam tę perukę.- Nie.Dziś był jak ten anioł.Powiedział, że możesz pożyczać peruki, ile razy zechcesz.- Co za facet!- Aha, i robi zajebiste wafle.Mam o dziesiątej próbę w Hamilton.Mogę ci po drodze podrzucić wiadomość.Nalałam sobie kubek kawy i zadzwoniłam do Eddiego Kuntza.- Była tu! - obwieścił ponuro.- Ta dziwka mnie wczoraj podglądała! Rozmawiałem przez telefon i usłyszałem jakieś głosy na zewnątrz, więc wybiegłem, ale uciekła.Było ich dwie, Maxine i jeszcze jakaś.Pewnie jedna z jej walniętych koleżanek.- Jesteś pewien, że to Maxine?- No a kto?Ja, ty debilu.- Mam rozpracowaną wiadomość z placka.Następna wiadomość będzie w pudełku z dużym czerwonym iksem.Widzisz jakieś pudełka na trawniku?- Nie.Wyglądam przez okno i nie widzę żadnych pudełek.- A na tyłach domu?- To idiotyzm.Wiadomości, pudełka.Cholera, znalazłem.Jest na tylnych schodkach.Co mam zrobić?- Otworzyć.- Nigdy.Zapomnij.Tam może być bomba.- Słuchaj, Kuntz, tam nie ma bomby.- Skąd wiesz?- To nie w stylu Maxine.- Powiem ci coś o Maxine.Ona nie ma żadnego stylu.Maxine jest chora.Jeśli jesteś jej taka pewna, to przyjedź i sama otwórz to pudełko.- Świetnie.Żebyś wiedział, przyjadę i otworzę.Zostaw je tam, gdzie jest, a ja zaraz tam będę.Skończyłam kawę i nasypałam Rexowi chrupki o smaku papryki.- Oto plan na ten dzień - powiedziałam.- Zaczekać na Sally'ego.Potem pojechać do Kuntza i otworzyć pudełko.A potem spędzić resztę dnia w Point Pleasant, szukając Maxine.Fajny plan, nie?Rex wycofał się ze swojej puszki po zupie, wepchnął sobie do policzków wszystkie chrupki i znowu się schował.Tyle na ten temat.Zastanawiałam się właśnie, czy po drugiej filiżance kawy dostanę palpitacji serca, kiedy ktoś zapukał do drzwi.Otworzyłam je i spojrzałam na posłańca z kwiaciarni, prawie niewidocznego zza ogromnego bukietu.- Stephanie Plum?- Tak!- Dla pani.Rany! Kwiaty.Uwielbiam dostawać kwiaty.Wzięłam bukiet i cofnęłam się do wnętrza mieszkania.A posłaniec kwiaciarni wszedł razem ze mną i wymierzył we mnie broń.Miałam przed sobą Maxine.- Oj, oj - powiedziała z naganą.- Nabrałaś się na ten stary numer z bukietem.Co jest, wczoraj z drzewa zeszłaś?- Wiedziałam, że to ty.Chciałam z tobą porozmawiać, więc udawałam, że i mnie nabrałaś.- Taaa, jasne.- Maxine zamknęła kopniakiem drzwi i rozejrzała się.- Połóż kwiaty na stole i stań przy lodówce, ręce na drzwiach,Posłuchałam, a ona przykuła mnie kajdankami do uchwytu lodówki,- Teraz porozmawiamy - oznajmiła z satysfakcją.- Chcę zawrzeć z tobą umowę.Przestań mi utrudniać życie, to nie umrzesz.- Naprawdę byś mnie zastrzeliła?- Bez wahania.- Nie sądzę.- Ooo, spryciulka.- O co chodzi z tymi wiadomościami?- Wiadomości są dla tamtego idioty.Niech skacze tak, jak ja kiedyś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]