[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.oczywiście wtedy, gdy znajdzie chwilę wolnego czasu, by oderwać się od pozostałych knowań.Zastanawiałem się, czy nastawienie Kopcia względem Duszołap zmie­niło się po wyjeździe z Pałacu, może teraz uda mi się go nakłonić, by ją śledził.Dopóki byliśmy w Taglios, jego dusza z uporem odmawiała współ­pracy, ilekroć starałem się dowiedzieć, co właśnie porabia szalona siostra Pani.Wspiąłem się na wóz i rozmościłem wygodnie.Wyglądało na to, że Jednooki na własną rękę uprawiał spacery z duchem.Woda i jedzenie były pod ręką.Będę musiał jeść i pić, zanim uda mi się zdobyć odpowiednią porcję informacji.Spacery z duchem szybko wysysały żywotne soki i ener­gię.Jednak zdawałem sobie sprawę z zawartej w tym pułapki.Świat, po którym wędrował Kopeć, był tak bezproblemowy, że łatwo można było zapomnieć, iż trzeba zeń wrócić do rzeczywistości, choćby po to, by coś zjeść.W przeciwnym razie łatwo można było skończyć w taki sam spo­sób, jak Kopeć.Napiłem się solidnie i zjadłem słodką bułkę, potem ległem na śmierdzą­cym materacu, zaniknąłem oczy i sięgnąłem, aby pochwycić duszę Kop­cia.Miałem niejasne wrażenie, że jest czymś przejęta.Zazwyczaj jest prze­cież całkowicie pusta, pozbawiona emocjonalnego wyrazu.Nie potrafiłem znaleźć żadnego wytłumaczenia dla jej wyczuwalnej niepewności.Być może Jednooki nie dbał w wystarczającym stopniu o jego potrzeby ciele­sne.Lepiej sprawdzić.Ale dopiero wówczas, gdy zakończę swój obchód.Poszliśmy.Już w chwilę później obserwowałem, jak zastępy tagliańskie wcinają się niczym pożar lasu w słabą obronę żołnierzy Cienia.Połu­dniowcy wciąż jeszcze nie mogli otrząsnąć się po trzęsieniu ziemi.W wie­lu miejscach ich porażka była tak błyskawiczna, że nie zdążyła się nawet zamienić w paniczną ucieczkę.Sprzeczne raporty zaczynały powoli docierać do Mogaby, stacjonu­jącego na Charandaprash.Odsyłał je do Długiego Cienia.Władca Cienia był nadal przekonany, że nie stać nas na poważniejszą ofensywę zimową, a obecny atak stanowi jedynie sprytny manewr Konowała, mający na celu odwrócenie uwagi od tego, czym zajmuje się naprawdę.Długi Cień otrzymywał swe raporty najwyraźniej bez pomocy ze stro­ny Wyjca.Wyglądało na to, że nieszczęsny, udręczony, mały czarodziej zrobił sobie wakacje.Nigdzie nie potrafiłem go znaleźć.Narayan Singh i Córka Nocy znajdowali się w rezerwowym obozie Dusicieli w pobliżu miejsca stacjonowania głównych sił Mogaby na Cha­randaprash.Nie mam pojęcia dlaczego, ale to dziecko czymś zwróciło moją uwagę.Zacząłem lawirować wstecz i naprzód w czasie, obserwując ją.W miarę obserwacji denerwowałem się coraz bardziej.Odkryłem coś, o czym Stary winien się bezzwłocznie dowiedzieć.Jego córka potrafiła jakoś postrzegać odległe wydarzenia, chociaż nie w tak bezpośredni sposób, jaki był udziałem Kopcia.Dotąd jeszcze nikt jej nie słuchał, nawet Singh, jednak z pewnością kiedyś zaczną, gdy Narayan zrozumie, że wszystkie jej niejasne przepowiednie pasują do wska­zówek zaczerpniętych z innych źródeł.Za każdym razem najwyraźniej wpadała w trans.Chciałem zbadać całą sprawę nieco dokładniej, jednak Kopeć się zbuntował.I tym razem wcale nie miałem pewności, czy słusznie go obwiniam.Ten dzieciak roztaczał wokół siebie taką aurę, na widok której, nawet w tej pozbawionej uczuć przestrzeni, po której przechadzał się Kopeć, przenika człowieka dreszcz i zaczyna się myśleć o grobach oraz rzeczach, które lepiej, by zostały głę­boko pogrzebane.Pani znajdowała się daleko na południe od Dejagore, wyciskała ostat­nie poty z siebie i swych żołnierzy.Na pozór wyglądała na skrajnie wy­cieńczoną, jednak z pewnością nie było widać po niej przeżytych lat, przy których wiek Jednookiego znaczył niewiele więcej niż wiek szczeniaczka.Wierzba-Łabędź, wraz z Królewską Gwardią, podążał z jej taborami, po­dobnie jak Prahbrindrah Drah, który utrzymywał, iż konieczna jest koor­dynacja wspólnych wysiłków.Pani była w wystarczającym stopniu opa­nowana, by nie robić awantur o takie gówno, jak czyjeś krowie spojrzenia.Łabędź był zakłopotany.Książę zawiedziony.Podsłuchiwałem ich przy rozmaitych okazjach, podczas których próbowali się domyśleć, co też tak bardzo martwi Panią.Nie doszli do żadnych wniosków, ona zaś nie dała im z pewnością choćby śladu wskazówki.Zadowolona była, że może zno­wu dla samej siebie zachować spustoszenie i ból wewnętrznego świata.Przypuszczam, że po życiu tak długim jak jej, równie samotnym, a szar­panym udręką w czasach, gdy była żoną Dominatora, otwarcie się przed istotami niższego rzędu czy bodaj prośba o pomoc skierowana do nich zdawały się przedsięwzięciem zupełnie bezcelowym, choć przecież w chwili obecnej ona sama przecież była jedną z nas, robaków.W mniejszym lub większym stopniu.Wbrew wszystkim opiniom wygłaszanym zarówno przez amatorów, jak i ekspertów, jej utracone moce stopniowo powracały.Nie była wprawdzie tą Panią, która zbudowała imperium na północy, dość potężną, że mogła na smyczy trzymać dziesięcioro takich jak Wyjec, traktując ich niby psy strzegące jej i wykonujące jej mroczne rozkazy, była jednak już na tyle silna, by myśl o niej nie dawała spokoju Wyjcowi i Długiemu Cieniowi, oraz, nie mam najmniejszych wątpliwości, jej siostrze, Duszołap.To był kolejny klin, który rzeczywistość wbiła między Konowała a Panią.Stary nie ufał tej stronie jej osobowości, która kochała ciemność.Zbyt długo przebywał w jej pobliżu.Bał się, że może ją stracić.Ja z kolei oba­wiam się, że odsunął ją od siebie, ponieważ nie potrafił szczególnie do­brze radzić sobie ze swymi strachami.Pani stała się koszmarem wszystkich tych, którzy stanęli jej na drodze, co do tego nie było najmniejszych wątpliwości.Pochód jej wojsk, w miej­scach gdzie ktoś tylko spróbował się mu przeciwstawiać, znaczyły ślady okrucieństw większych niż nieszczęścia spowodowane trzęsieniem ziemi.Moich braci z Kompanii wszędzie znajdowałem w samym ogniu walki, prowadzili ten czy inny oddział.Strażnicy Nyueng Bao mieli ręce pełne roboty.Chociaż po wielu latach, podczas których Konował i Pani ścigali ich bezlitośnie, zaś ich siły uległy znacznemu przerzedzeniu, Kłamcy nie bez powodu tak właśnie się nazywali.Ci, którzy pozostali przy życiu, byli najbardziej utalentowani ze wszystkich, a teraz nie przepuszczali żadnej sposobności, aby w imię swej bogini uderzyć na Kompanię.Chociaż Mogaba miał kilka tysięcy kawalerii, która szła na północ, jak dotąd nie angażował jej w walki.Z sił żołnierzy Cienia w regionach zala­nych tagliańską powodzią jedynie oddział Klingi nie został jeszcze nią ogarnięty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •