[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To druga połowa kwestii, pomyślała Chia.Paralizator wylądował niedalekojej kolan, obok gogli, które leżały na wykładzinie, wciąż podłączone do Sand-bendera.Widziała dwa blizniacze prostokąty matowych obiektywów, będącychprostymi kamerami wideo.Gdyby Zona weszła teraz do systemu Chii i aktywo-wała gogle, zobaczyłaby widziane z żabiej perspektywy stopy Maryalice,buciki Eddiego, kowbojskie buty Rosjanina i może bok głowy Masahiko. Niewdzięcznik mówiła Maryalice. Niewdzięczna kupa gówna.Włazdo łazienki.Zmieniła pozycję tak, że celowała lufą w Eddiego i Rosjanina, stojąc naprze-ciw otwartych drzwi łazienki. Wiem, że jesteś zła. Gówno.Miejsce gówna jest w ubikacji, Eddie.Właz do łazienki.Eddie cofnął się o krok, unosząc dłonie gestem, który miał wyrażać rozsądeki zrozumienie.Rosjanin też się cofnął. Siedem pierdolonych lat powiedziała Maryalice. Siedem.Nie byłeśnawet gównem, kiedy cię poznałam.Boże.Ty i te twoje gadki.Niedobrze sięrobi.A kto płacił czynsz? Kto kupował żarcie? Kto sprawił ci te pieprzone ciuchy,cholerny eleganciku? Ty z tymi twoimi gadkami, fasonem, a przecież powinieneśmieć mniejszy pierdolony telefon niż inni, bo mówię ci, kochasiu, że na pewnonie masz większego kutasa!Maryalice lekko trzęsły się ręce, przez co zapalniczka wyglądała w nich jesz-cze grozniej. Maryalice zaczął Eddie wiesz, że doceniam wszystko, co dla mniezrobiłaś, by pomóc mi w mojej karierze.Nie zapomniałem o tym nawet na chwi-lę, mała, wierz mi, nigdy, a to tylko nieporozumienie, mały wybój na autostradzieżycia, więc jeśli tylko odłożysz ten pieprzony pistolet napijemy się, jak cywilizo-wani ludzie. Zamknij się, kurwa! wrzasnęła na całe gardło Maryalice.Usta Eddiego zamknęły się jak u kukiełki. Siedem pierdolonych lat powtórzyła Maryalice jak dziecięcą wyliczan-kę siedem pierdolonych lat, a dwa z nich tutaj, Eddie, dwa tutaj, latając tami z powrotem dla ciebie, i zawsze wracając.A tutaj zawsze jest tak jasno.Po twarzy Maryalice pociekły łzy, rozmazując makijaż. Wszędzie.Nie mogę spać, jak jest jasno, jakby miasto spowiła mgła.Właz do łazienki.182Maryalice zrobiła krok naprzód Eddie i Rosjanin cofnęli się.Chia wyciągnęła rękę i machinalnie podniosła paralizator.Na jednym końcumiał parę tępych chromowanych kłów, na drugim czerwony, żłobkowany przy-cisk.Zdziwiła się, że jest taki lekki.Przypomniała sobie te, które chłopcy w jejszkole robili z jednorazowych aparatów fotograficznych. I ono zawsze mnie znajduje, to światło mówiła Maryalice. Zawsze.Niezależnie od tego, co wypiję i co połknę.Znajduje mnie i budzi.Jest jak kurz,który przechodzi pod drzwiami.Nic go nie powstrzyma.Włazi w oczy.I cała tajasność spada.Eddie stał już w progu łazienki, a Rosjanin za nim, w środku.Chii nie po-dobało się to, ponieważ nie widziała jego rąk.Usłyszała ćwierkanie ptaków, gdyłazienka wyczuła Rosjanina. To ty mnie w to wpakowałeś, Eddie.Do Shinjuku.Tam, gdzie światło możemnie dopaść i nigdy nic mogę przed nim uciec.I Maryalice nacisnęła spust.Eddie wrzasnął przerazliwy krzyk odbił sięechem od czarnych i białych kafelków.Ten krzyk zagłuszył trzask zapalniczki,z której nawet nie wytrysnął płomień.Maryalice nie wpadła w panikę.Wycelowała i spokojnie znów nacisnęła spust.Tym razem trysnął płomień i Eddie, rycząc z wściekłości, odtrącił wyciągnięteręce Maryalice, złapał ją za gardło i zaczął tłuc pięścią po twarzy, przy każdymuderzeniu wykrzykując: Suka! Suka! Suka!W tym momencie Chia spróbowała zerwać się z podłogi.Siedziała jednaktak długo, że nogi jej zdrętwiały i odmówiły posłuszeństwa, więc przetoczyła siępo wykładzinie, przytknęła chromowane końce paralizatora do kostki Eddiegoi nacisnęła czerwony przycisk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]