[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z żadną jednak żoną nie śpię i spać nie będę zewzględu na położony na nosie palec doktorski.Dosyć, dosyć!.Nurzam się w samotności jak szczupak w wodzie.Od godziny drugiej po południudo dziewiątej rano dnia następnego jestem sam w czterech ścianach.Do mojego pokojuprowadzą specjalne schody mam tu wszystko, czego potrzeba, aby zapomnieć o rze-czach minionych; czytam dużo, kaszlę sobie jak maszyna parowa i nie zapominam.Niezapominam dlatego może, że jestem chory, zgorączkowany, rozstrojony jak starożytnagitara.Wyzdrowieć, wyzdrowieć!Każde moje wielkie przedsięwzięcie (ja miewam tylko wielkie przedsięwzięcia) pa-raliżuje choroba.Ileż razy siadałem do pisania Upustu i odrzucany bywałem płomie-niami, jakie mi liżą czaszkę, tymi bólami nerwowymi głowy, które oczy wysadzają nawierzch, dreszczami, całym piekłem nędzy malaryjnej.Powiada doktór, rękę kładąc naportcygarnicy, że suchot nie mam.Bardzo pięknie cóż ja mam w takim razie i czemujestem biedną, bezsilną istotą, którą rozbija, druzgocze, męczy, wyniszcza chorobawieczna.Zaczyna się od pierwszego pazdziernika tran.Ciągle o nim myślę i kontent jestem:traniku miły, ty mię na nogi postawisz.A tranik żołądek mi do reszty popsuje i na-uczy, jak się prawidłowo powinno wymiotować.Co tam! Oto jesień z jej czystością, z tą czystością powietrza niewysłowioną, którapobudza do pracy myśl.Z dniem każdym pustoszeje Nałęczów uciekają ludzie do miast.Szczęśliwej po-dróży! Owszem, ile wam się tylko podoba, urządzajcie i rauty, i bale, i koncerty, i od-czyty, i teatry, bez których żyć niepodobna tylko, o dobrzy, o mili, nie każcie mniewracać do miasta!147Bezdoma279 jestem makolągwa, nie mam, gdzie bym głowę skłonił, a w mieściemieszkać nie mogę, nie chcę nawet żyć życiem umysłowym, choćbym nawet miał domaksimum zgłupieć, życiem, które uczy, porywa, rozbudza zdolności i śpiące zamiary.Wolę prostotę, wolę nierozwiązane zagadki ale niech mam nad sobą niebo i krajobraz,powietrze dla płuc.17 IX (środa).Wyszedłem wczoraj niepotrzebnie na spacer, bo dzień był śliczny, i zaziębiłem sięjeszcze bardziej.Spotkałem Prusa, asystującego jakiejś damie.Szczególnie ładnie on wygląda, gdyasystuje damie: stawia nogi z wysoka jak wielbłąd, przysiada jak wór żyta na wadzedziesiętnej.Niezwykły, tajemniczy człowiek.Wspomniawszy Lalkę, trudno uwierzyć,że ta szara człowieczyna napisać zdołała takie arcydzieło.Mieszka w pałacu naprzeciwko moich okien.Co ja bym dał za to, aby się z nim po-znać!Dziś śliczny dzień ciepło, ani jednej chmurki, a przejrzysto niesłychanie.Zielonewzgórza kąpią się w słońcu, drzewa nieruchomo żegnają lato.Ostatni dzień letni.Nie wiosna to, a wiosenne uczucie wcieka w chore, targanekaszlem piersi moje.Nie mogę wyjść i z żalem z okna, zza szyb żegnam ostatni zapew-ne dzień letni.Kto wie jestem chory może już mam do przeżycia tylko jedne zimę.Cóż począć! Zpiewajmy piosenkę wiosenną, która płynie w duszy.Leise zieht durch mein GemtLiebliches Gelute:Klinge, kleines Frhlingslied,Kling hinaus ins Weite!Kling hinaus, bis an das Haus,Wo die Yeilchen spriessen!Wenn du eine Rose schaust,Sag, ich lass' sie grssen.279 b e z d o m n a tak w autografie; dojmujące poczucie bezdomności pojawia się często na kartach Dzienników, pózniej zaścharakteryzować będzie bohaterów %7łeromskiego (np.Jakuba Ulewicza z noweli W sidłach niedoli), aż motyw ten znajdzie obszernerozwinięcie ideowe i artystyczne w powieści Ludzie bezdomni.148HEINE280Dziś miesiąc upłynął od chwili, jak pożegnałem dom, gdzie fiołki rosną.Już nierosną, już na zawsze zwiędły.Dziś także zaszedł do P.pokłon mój, przesłany N.przezręce S.ode mnie.Czy mi odpiszą?22 IX (poniedziałek).W niedzielę otrzymałem aż dwa miłe listy: od Zygmunta W.i.Natuchny.Zygmuntusilnie prosi o skłonienie Ciołka Krz.281 do wkładania storublówek w wydawnictwoksiążek dla ludu miejskiego, które grupa chce podnieść do tego przynajmniej stopnia,na jakim stoją ludowe (wiejskie) wydawnictwa.Sam on pisze w Głosie , dobrze musię wiedzie.Artykuł mój, jak mi pisze Zygmunt, już wydrukowany, choć dotąd go nie odebrałem( Głos mi przyseła redakcja za darmochę); zapraszają mię nadal do pisania figle, mi-gle.Z Głosem zespolę się teraz mocniej, ponieważ porządnieje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]