[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zreasumujmy - powiedziała twardo, zatrzymując się i odwracając do współpracowników.- W żadnym wypadku nie wolno nam dopuścić do tego świństwa.Pomijając już wszystko inne kant dotyka nas osobiście.Ten projekt nie ma prawa dojechać na konkurs! Zamilkła na chwilę i ze zmarszczoną brwią przyjrzała się trzem słuchaczom.- Ty do czegoś zmierzasz? - powiedział z zainteresowaniem Janusz.- Zmierzam - odparła Barbara.Znów przeszła przez pokój i znów zatrzymała się naprzeciwko trzyosobowej widowni.W czasie tej promenady zaszła w niej jakaś niepojęta odmiana.Twarz przybrała wyraz równocześnie zacięty i natchniony, piękne oczy płonęły nadnaturalnym blaskiem, bujne łono falowało wzruszeniem.Trzej przedstawiciele przeciwnej płci, zapominając niemal o przyczynie zgryzoty, zapatrzyli się w nią urzeczonym wzrokiem.- Zmierzam - powtórzyła Barbara.- Nie ma innego sposobu! Czy jesteście zdecydowani na wszystko? Czy jesteście zdecydowani popełnić przestępstwo? W namiętnym głosie płonął ogień nie mniejszy niż w roziskrzonych oczach.Gdyby spytała w tej chwili, czy są zdecydowani schwytać gołymi rękami wściekłego tygrysa, zgodziliby się bez cienia namysłu.Zgodny chór odpowiedział bezzwłocznie nie tylko twierdząco, ale wręcz z zapałem.- A więc zostaje nam tylko jedno wyjście.Ukraść projekt w momencie, kiedy ci bandyci przestaną go już pilnować.Ukraść po wysłaniu, w czasie transportu! Ukraść z pociągu! Trzej słuchacze zbaranieli.Odkrywcza myśl Barbary wstrząsnęła nimi do głębi.Spiżowy ton głosu stojącego przed nimi bóstwa, dźwięcząca jeszcze w powietrzu straszliwa determinacja, mglista wizja napadu na ten jakiś niesprecyzowany pociąg, rodząca się w duszach nadzieja na osiągnięcie celu za pomocą imponującego czynu, wszystko to razem sprawiło, że stracili głos.W milczeniu wytrzeszczonymi oczami patrzyli na rozpłomienioną Barbarę, a zdumienie na ich twarzach przeistaczało się powoli w podziw, uwielbienie i zachwyt.Pierwszy oprzytomniał Janusz.Posiadanie narzeczonej, której uroda dorównywała niemal urodzie Barbary, uodporniło go już przeciwko potędze damskich wdzięków.- Myśl sama w sobie jest niezła - powiedział z zapałem.- Tylko skąd mamy wiedzieć, który to pociąg? Też trzeba by stróżować.- Jeździć wszystkimi - zaproponował Lesio.- Możemy się zmieniać.- Nonsens - powiedziała stanowczo Barbara i usiadła na swoim miejscu.- Ja wiem, co mówię.Istnieją wyjątkowe udogodnienia.Mam kuzynkę.- I ta kuzynka będzie jeździć? - zainteresował się Karolek.- Półgłówek - powiedziała Barbara niecierpliwie.- Ta kuzynka uciekła od męża z dwojgiem dzieci.Moim zdaniem dobrze zrobiła, ale nie o to chodzi.I teraz pracuje, bo tym dzieciom musi dać jeść.- A ten mąż co? - zaciekawił się z nagła Janusz.- Co cię obchodzi mąż? - zdziwił się z niesmakiem Karolek, zanim Barbara zdążyła udzielić odpowiedzi.- Jak to co mnie obchodzi, jak się ożenię, to ja będę mężem, nie? - Jak będziesz takim samym kretynem jak tamten mąż, to bądź spokojny, że Danka też od ciebie ucieknie - powiedziała Barbara z gniewem.- Już teraz widzę, że wyraźnie się na to zanosi.Dacie mi skończyć czy nie? - Damy - zgodził się Janusz.- Stanęłaś na pożywieniu dla dzieci.- A mąż, jeśli chcesz wiedzieć, nie płaci alimentów, bo się uparł, żeby ona do niego wróciła.A ona nie chce i teraz, do diabła, słuchajcie.Pracuje jako kierowniczka ekspedycji na dworcu kolejowym w Białymstoku! Głos Barbary umilkł, a triumf jeszcze rozbrzmiewał w atmosferze.Mąż i alimenty wyleciały Januszowi z głowy.Oblicze Karolka rozjaśniło się nowym zapałem.- Ha! - zakrzyknął ze wzruszeniem.Lesio, dławiąc się niemal, przełknął ostatni kawałek chleba z tuszem.- O muzo! - wyszeptał z uwielbieniem, acz nieco niewyraźnie.- To rozwiązuje sprawę - powiedział Janusz stanowczo.- Jasne, jedyna rzecz.Rąbniemy cały nabój z pociągu!.Odkrywcza myśl Barbary po głębszym rozpatrzeniu okazała się wręcz genialna.Czasu pozostało niewiele, zaledwie osiem dni, wobec czego do opracowania szczegółowego planu działania przystąpiono natychmiast.Nowe, bujne rozkwitające nadzieje wzmogły bystrość umysłów.Karolek przypomniał sobie, iż wśród dalekich krewnych posiada pracownika PKP, który przed wojną bywał nawet kierownikiem pociągów.Od tego to krewniaka zobowiązał się uzyskać już nazajutrz niezbędne informacje.Barbara również na następny dzień zaplanowała podróż do Białegostoku i z powrotem.Janusz postanowił na wszelki wypadek zadzwonić do Henia złoczyńcy z podstępnym zapytaniem o stan zaawansowania projektu.Trudność wyłoniła się dopiero przy planowaniu szczegółów sposobu wydarcia cennej przesyłki ze szponów strażników, pilnujących jej w wagonie pocztowym.- Nie ulega wątpliwości, że pociąg trzeba zatrzymać i to w szczerym polu - powiedziała stanowczo Barbara.- W biegu ani na stacji nie będziemy napadać.- Wykoleić? - Zainteresował się Janusz.- To zależy, towarowy czy osobowy?.- Osobowy - stwierdził Karolek.- Przypadkiem wiem na pewno.- W takim razie wykolejenie odpada.Bez ofiar w ludziach! Musimy zatrzymać! - Jak? - zdziwił się Lesio z niesmakiem.- Ręką machać czy uczepić się z tyłu? - Idiota.Ogień się rozpala na torach i pociąg staje.Impreza musi odbyć się w nocy.Janusz zaczął się zapalać do dzieła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •