[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaplątały się w koce,wypadły na zewnątrz, zaskoczone, zaspane, wystraszone i kompletnie zdezorientowane.Po całym lesie grzmiał echem straszliwy dzwięk, potworny, przerazliwy krzyk szaleń-czej, dzikiej, śmiertelnej trwogi.Nie dość, że trwał, to jeszcze zbliżał się szybko. O, niech ja skonam, co się dzieje.?!  wymamrotał osłupiały Zygmunt.25  Boże wielki.!  zdążyła krzyknąć Tereska.Przez mostek pędziła Okrętka z roz-wianym włosem i obłędem w oczach, kurczowo ściskając w dłoni potężny bukiet po-krzyw i cały czas krzycząc.Krzyk zaczynał brzmieć nieco mniej przerazliwie, za to bar-dziej ochryple jęcząco.Dopadła namiotów i runęła na pierś swego brata, z impetem wa-ląc go w głowę trzymaną w ręku wiązanką. Tam.!  jęczała dziko, niewyraznie i przenikliwie, ze ściśle zamkniętymi ocza-mi. Tam.! Wylazło.! Tam.!Zygmunt w ostatniej chwili zdążył zrobić unik, dzięki czemu dostał pokrzywamiw ucho, a nie w środek twarzy.Ogłuszony nieco napaścią, usiłował odebrać siostrze pa-rzącą miotłę, ale Okrętka nie puszczała.Z całej siły zaciskała dłonie, jedną na jego kurt-ce od piżamy, a drugą na sztywnych łodygach, wciąż wydając z siebie mało zrozumiałeokrzyki.Zygmunt się zdenerwował. Rzuć to, do diabła!  wrzasnął z gniewem. Zabierzcie jej to zielsko! Czego sto-icie jak słupy?! Ruszcie się!!! Tereska i Januszek otrząsnęli się z oszołomienia i pośpie-szyli na pomoc.Wspólnym wysiłkiem udało im się wreszcie wydrzeć pokrzywy Okręt-ce, która osłabła od wstrząsu i teraz już w ogóle nie była zdolna do udzielania jakich-kolwiek wyjaśnień.Puściła kurtkę od piżamy Zygmunta i pojękując cicho, osunęła sięna ziemię. Musiała chyba coś zobaczyć  zawyrokowała Tereska. Ciekawe co.Trzeba jejdać wody. Mówiła, że coś wylazło  przypomniał Januszek. Możliwe, że zaskroniec. Wody to jej trzeba wylać na głowę  powiedział rozwścieczony Zygmunt. Do-brze jeszcze, że nie leciała tu z nożem!Okrętka uniosła głowę i bezradnie rozłożyła ręce. Zgubiłam. zaszemrała żałośnie. Co zgubiłaś? Nóż.Miałam nóż.I nie mam.Zgubiłam. Chwałaż Bogu!  westchnął dziękczynnie Zygmunt. A pewnie  przyświadczyła Tereska, pobrzękująca już termosami. Zabiłabycię, mur beton. Ty, co tam wylazło?  zainteresował się Januszek. Co to było?Okrętka wzdrygnęła się gwałtownie i wylała na siebie połowę herbaty, którą troskli-wie podawała jej przyjaciółka.Zygmunt wyciągnął z namiotu apteczkę i smarował sobie spirytusem salicylowymucho i część policzka, mamrocząc coś pod nosem.Januszek rzucał niespokojne spojrze-nia to na Okrętkę, to w kierunku bagienka. Niech ona powie, co tam było!  zażądał niecierpliwie. Dajcie jej wody mi-neralnej albo tego spirytusu, albo jodyny, albo co i niech mówi! Coś tam takiego zoba-czyła?26  No właśnie!. poparł go gniewnie Zygmunt. Bo jak tam był faktycznie za-skroniec, to ja ci tego nie daruję! Głupi jesteś!  powiedziała Okrętka, z oburzenia odzyskując nagle siły. Jakizaskroniec?! Tam był upiór!Reakcja na upiora była doskonale zgodna i sprawiła, że Okrętka odzyskała resztę sił.Podniosła się z ziemi, samodzielnie napiła wody mineralnej i poszczekując jeszcze tro-chę zębami, przystąpiła do rzeczowych wyjaśnień. Teraz rozumiem, że z tych krzaków wyjrzała ludzka gęba  mówiła, otrząsając sięze zgrozą. Ale tak naprawdę to ona była nieludzka.Mówię wam, wyglądała zupełniejak upiór! Poszarpana i sina, i czarna, i zakrwawiona, i nie wiem co jeszcze! On chybaumarł, ten jakiś, i wyjrzał po śmierci, bo niemożliwe jest tak wyglądać za życia! I jeszczemiał takie skołtunione, okropne kłaki. Jakiś pijak  zawyrokował lekceważąco Zygmunt. Spał w lesie, obudził się i niewiem, kto kogo bardziej wystraszył.Ty jego czy on ciebie. A jeszcze narobiłaś takiego wrzasku, że po alkoholu od razu mógł umrzeć na ser-ce  dodała z naganą Tereska. Wcale nie pijak, tam się wczoraj mordowali  upierała się Okrętka. Słyszałamodgłosy! Jakie odgłosy? No właśnie takie.Zbrodnicze. Skąd wiesz, jakie to są zbrodnicze odgłosy? Nie wiem, jakie są, ale powinny być akurat takie, jak te.Chciałam wam powiedziećod razu, ale wyleciało mi z głowy, bo złapały się raki.On jęczał! Pijaństwo jęków nie wyklucza. Ja uważam, że trzeba tam pójść i zobaczyć  powiedział znienacka Januszek, słu-chający dotychczas w milczeniu. Niby po co? Pijaka nie widziałeś? Na pijaku mi nie zależy, Ale uważam, że trzeba pójść i zobaczyć.Może to wcale niepijak, może ktoś go pobił. Pójść w ogóle trzeba, bo ona tam zgubiła nóż.Trzeba znalezć.Co do pobicia, wąt-pię, byłoby więcej słychać. Słyszeliśmy samochód  przypomniała nagle Tereska. I co to ma do rzeczy? Ten samochód go przejechał? Samochód nie, ale jacyś ludzie:.Albo może rozbił się po pijanemu!. %7ładnego huku nie było!Na moment zamilkli, rozważając sprawę i próbując przypomnieć sobie nocne od-głosy.27  Jestem pewna, że tu się coś dzieje!  oznajmiła Okrętka z nagłym rozgorycze-niem. Zawsze tam, gdzie jesteśmy, musi się coś dziać! Samochód warczy, morda jęczyw krzakach, a on znajduje w rzece złote pieniądze.Ja od tego zwariuję!Januszek charknął jakoś dziwnie.Tereska i Zygmunt spojrzeli na niego, a potem nasiebie.Obydwojgu równocześnie błysnęło niejasne podejrzenie.Januszek w nocy znik-nął na długo bez żadnego uzasadnienia, potem zaś zachowywał się dość osobliwie i nie-zrozumiale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •