[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rémy nie mógł uniknąć ujawnienia się — pomyślał.Zrobił to, co musiał zrobić.Uratował klucz sklepienia.— Rozumiem — w końcu Sylasowi udało się wypowiedzieć te słowa.— Dobrze.Dla własnego bezpieczeństwa musisz natychmiast zniknąć z ulic miasta.Policja będzie niedługo szukać limuzyny i nie chcę, żeby cię złapano.Opus Dei ma dom dla braci w Londynie, prawda?— Oczywiście.— I chętnie cię tam przyjmą?— Jak swojego.— Więc udaj się tam i pilnuj, żeby cię nikt nie widział.Zadzwonię do ciebie, kiedy już będę miał klucz w rękach i rozwiążę ten najbardziej palący problem.— Jesteś w Londynie?— Rób to, co mówię, a wszystko będzie dobrze.— Tak jest, sir.Nauczyciel głośno westchnął, jakby to, co musiał teraz zrobić, robił z wielkim żalem.— Teraz muszę porozmawiać z Rémym.Sylas podał Rémy’emu telefon, czując przez skórę, że to prawdopodobnie ostatnia rozmowa, którą Rémy Legaludec odbędzie w swoim życiu.* * *Kiedy Rémy wziął telefon do ręki, wiedział, że ten biedny, pokręcony mnich nie ma pojęcia, jaki go czeka los, kiedy już wykonał swoje zadanie.Nauczyciel cię wykorzystał, Sylasie.A twój biskup to pionek w grze.Rémy wciąż podziwiał zdolność przekonywania Nauczyciela.Biskup Aringarosa uwierzył we wszystko.Zaślepiła go własna desperacja.Aringarosa za wszelką cenę chciał uwierzyć.Chociaż Rémy nie bardzo lubił Nauczyciela, czuł dumę z tego, że zyskał jego zaufanie i tak bardzo mu pomógł.Zasłużyłem na swoją zapłatę.— Słuchaj uważnie — powiedział Nauczyciel.— Zawieź Sylasa do londyńskiej kwatery Opus Dei, wysadź go kilka ulic wcześniej.Potem jedź do St.James’s Park.To niedaleko Parlamentu i Big Bena.Możesz zaparkować limuzynę przy Horse Guards Parade.Tam porozmawiamy.Na tym rozmowa się skończyła, a połączenie przerwano.Rozdział 92Wydział Teologii i Religioznawstwa King’s College, uczelni założonej w 1829 roku przez króla Jerzego IV, mieści się w budynkach uniwersyteckich sąsiadujących z Parlamentem, na gruntach oddanych uniwersytetowi w użytkowanie przez Koronę.Wydział ten szczyci się nie tylko stupięćdziesięcioletnim doświadczeniem dydaktycznym i badawczym, ale i tym, że w 1982 roku powołano tam do życia Instytut Badawczy Teologii Systematycznej, który ma najbogatsze i najbardziej nowoczesne zbiory biblioteczne z dziedziny religioznawstwa na świecie.Langdon czuł się wciąż roztrzęsiony, kiedy razem z Sophie, wydostawszy się ze strumieni deszczu, schronili się pod dachem biblioteki.Główna sala, poświęcona badaniom źródłowym, wyglądała tak, jak ją opisywał Teabing — ośmiokątna komnata jak ze starego zamczyska, wyposażona w olbrzymi okrągły stół, wokół którego z pewnością czuliby się dobrze król Artur i jego rycerze, gdyby nie to, że stało na nim dwanaście komputerów z płaskimi ekranami.W drugiej części pomieszczenia bibliotekarka nalewała sobie właśnie herbatę z czajniczka, przygotowując się do kolejnego dnia pracy.— Piękny poranek — powiedziała radośnie nienagannym brytyjskim akcentem, zostawiając na chwilę herbatę i podchodząc do nich.— Czy mogę państwu pomóc?— Tak, bardzo byśmy prosili — odparł Langdon.— Nazywam się.— Robert Langdon — uśmiechnęła się do niego łagodnie.— Wiem, kim pan jest.Przez chwilę bał się, że Fache pokazuje go też w angielskiej telewizji, ale uśmiech bibliotekarki mówił coś innego.Langdon wciąż jeszcze nie przyzwyczaił się do nieoczekiwanych dowodów swojej popularności.Z drugiej jednak strony któż miałby rozpoznać jego twarz, jeśli nie bibliotekarka w bibliotece wydziału religioznawstwa?— Nazywam się Pamela Gettum — powiedziała bibliotekarka, wyciągając do niego rękę.Miała sympatyczną, szczerą i mądrą twarz i przyjemnie brzmiący głos.Okulary w rogowej oprawie wiszące na łańcuszku na jej szyi były bardzo grube.— Bardzo mi miło — powiedział Langdon.— To jest moja znajoma, pani Sophie Neveu.Kobiety przywitały się, a Pamela Gettum zwróciła się do Langdona.Nie wiedziałam, że państwo się tu wybieracie.— My też nie wiedzieliśmy.Jeśli nie sprawimy kłopotu, chcielibyśmy poprosić panią o pomoc w wyszukiwaniu pewnych informacji.Widać było, że Pamela Gettum czuje się trochę niezręcznie, bo miała niepewny wyraz twarzy.— Zazwyczaj wykonujemy usługi bibliotekarskie wyłącznie po złożeniu przez osobę zainteresowaną zamówienia i po uprzednim umówieniu się na termin, chyba że jest pan gościem kogoś, kto pracuje tutaj, na naszym wydziale?Langdon pokręcił przecząco głową.— Niestety, obawiam się, że zjawiamy się tu bez zapowiedzi.Mój przyjaciel bardzo pochlebnie się o pani wyrażał.Zna pani sir Leigha Teabinga.— Langdon poczuł falę bólu, kiedy wymawiał jego nazwisko — historyka rodziny królewskiej?Twarz Pameli Gettum teraz pojaśniała w uśmiechu.— Ależ tak.Oryginał.Fanatyk! Zawsze kiedy tutaj przychodzi, szuka tego samego.Graal, Graal i Graal.Prędzej umrze, niż zaprzestanie swoich poszukiwań.— Puściła oko do Langdona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •