[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Najpierw skończ ostatni szlif – poleciła.– Zajmij nam stolik! – Rimbol machnął dłonią w ponaglającym geście i skupił całą uwagę na swej pile.Killashandra ruszyła prosto do jadalni i odkryła, że sala roi się od ludzi.Stoły były pozastawiane najróżniejszymi potrawami – niemymi świadkami problemów, jakie stawiałprzed ludźmi instynkt ich symbionta.Miała właśnie zamówić coś, co mogłaby przegryzać podczas poszukiwań wolnego stołu, gdy z jednej z kabin wymaszerowała spora grupka obiadowiczów.Killashandra pośpiesznie chwyciła kilka dzbanków piwa i postawiła je na stole, by nikt go już nie zajął.Następnie odebrała pierwsze zamówienie i zajadła w najlepsze, gdy dołączyli do niej Concera, Rimbol i dwójka innych uczniów Klasy 895.Posiłek przebiegał w miłej atmosferze.Wszyscy obecni co chwila zamawiali nowe, niezwykłe dania – odkrycia czasu głodu.– Dobrze jest spotkać nowych członków – oznajmiła wesoło Concera, wymachując kubkiem.– Przypominają nam o rzeczach, o których dawno zapomnieliśmy.Oczywiście nie pamiętani, kto to był ostatnim razem, ale yarrańskie piwo jest naprawdę znakomite.Rimbol wstał i ukłonił się zebranym.– Powstańmy.Wypijmy za yarrańskich piwowarów.Niech pamięć o nich nie zginie – nawet na Ballybranie.Kompania pośpiesznie zerwała się na nogi, lecz zanim zdążyli wychylić toast, potrącony stół przewrócił się i trzeba było zetrzeć podłogę.Zamówiono więcej piwa.Killashandrę ogarnęło poczucie wspólnoty, przynależności do grupy.Często obserwowała coś takiego w Centrum Muzycznym, nigdy jednak nie należała do zaklętego kręgu przyjaźni.Przypuszczała, iż był to ów szczególny dar Rimbola – najmniejsza okazja wystarczyła mu, by przemienić zwykłe spotkanie w radosną zabawę.Prawie nic nie mówiła, dużo się uśmiechała i z przyjemnością pałaszowała obiad.Siedząc naprzeciw głównej sali przyglądała się ludziom.Odkryła, że jest w stanie rozpoznać większość wysokich funkcjonariuszy Cechu, jak również śpiewaków, którzy właśnie wrócili z Pasm.Część z nich sprawiała wrażenie spiętych, nerwowych i wyraźnie zagubionych pośród tłumu.Inni, choć również zbici z tropu przez panujący gwar, wyglądali na bardzo zadowolonych z siebie.Ci nerwowi nie znaleźli dość kryształu, by wyjechać, pomyślała Killashandra, w odróżnieniu od pozostałych szczęśliwców.I rzeczywiście, kiedy do środka weszli Borella z Olinem w towarzystwie drugiej pary śpiewaków, cała grupka zachowywała się wyjątkowo hałaśliwie.Zdaniem Killashandry okazywali swą radość zbyt ostentacyjnie, poszeptując między sobą, wybuchając donośnym śmiechem i rozglądając się po milczących współbiesiadnikach z udawanym współczuciem.Choć Rimbol wymieniał żarty z Concerą i Celeem, on także zauważył grupkę Borelli.– Czy wiesz? – spytał przyciszonym tonem.– Ona nie pamięta żadnego z nas!– Wiem.Odkąd zostaliśmy zwerbowani, była już w Pasmach.– Killashandra mówiąc to uświadomiła sobie, iż nie jest to zadowalające wytłumaczenie.Rimbol też zdawał sobie z tego sprawę.– Wiem, wiem, ale minęło zaledwie kilka miesięcy – błękitne oczy Rimbola pociemniały z niepokoju.– Czy tak szybko stracimy pamięć?– Borella śpiewa od bardzo dawna.– Killashandrę również dręczyły wątpliwości.– Czy założyłeś już plik z osobistymi danymi? Świetnie.W ten sposób możemy zapamiętać to, co najważniejsze.– Ciekawe, co ona uważa za ważne.– Rimbol spojrzał na Borellę spod przymrużonych powiek.– Opuszczenie planety na czas Przejścia! – nawet w jej uszach własne słowa zabrzmiały ostro.Rimbol popatrzył na nią w zdumieniu, po czym roześmiał się.– Słyszałam kiedyś jej rozmowę z tym wysokim gościem, Olinem – dodała już spokojniej.– Słuchaj, czy miałeś jakiekolwiek wieści od Shillawna?– Jasne.Zresztą jutro mamy się tu spotkać.Przyjdziesz? Killashandra odpowiedziała spokojnie na jego lekko wyzywające spojrzenie.– Jeśli będę wolna.Kazali mi zawieźć kilka kryształów do układu Trundomoux.Ponieważ już cięłam kryształ, mam być szczególnie wrażliwa na zakłócenia, towarzyszące Przejściu, więc najwyraźniej postanowili wykopać mnie stąd.– Kiedyś sądziłem, że z łatwością dotrzymam ci kroku, Killa – w głosie Rimbola zabrzmiał smutek.– Co masz na myśli? – Killashandra poczuła, jak szarpią nią niespodziewane emocje: desperacja, zdenerwowanie i poczucie, iż coś straciła.Nie chciała utracić przyjaźni Rimbola.Położyła mu dłoń na ramieniu.– Jesteśmy kumplami, pamiętasz? Klasa 895.– Jeśli będziemy pamiętać.– Co z tobą, Rimbol? Tak dobrze się bawiłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]