[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Złożyła dłonie na kolanach iuśmiechnęła się, spokojnie oczekując jego kapitulacji po tak potężnym i logicznie nienagannymataku z jej strony.Jem wstał i zaczął nerwowo przechadzać się po pokoju.Przesunął palcami po włosach,które i tak wyglądały już, jak gdyby myszy uwiły sobie w nich gniazdo.Ze zdziwieniemzrozumiał, że naprawdę rozważa przyjęcie tej niewiarygodnie zuchwałej propozycji!Odwrócił się, by spojrzeć na Claudię, i po raz pierwszy zwrócił uwagę na jej strój.Doprawdynie powinna wodzić na pokuszenie Bogu ducha winnych kamerdynerów, spotykając się z nimiw środku nocy ubrana tylko w nocną koszulę! Co prawda tym razem miała na sobie szlafrok zgrubej wełnianej dzianiny, ale i tak w świetle świec, z jedwabistymi włosami, rozpuszczonymii opadającymi złocistą kaskadą na plecy, z ogromnymi oczyma, wypełnionymi blaskiem ikobiecą tajemniczością, wydawała się zjawiskiem nie z tej ziemi.Każdy normalny mężczyznapodszedłby do niej, podniósł ją z fotela.Jem wciągnął głęboko powietrze.- Pani Carstairs, jest już bardzo pózno.Doceniam, że przyszła tu pani do mnie i dała miszansę wytłumaczenia się.Ale jeżeli chodzi o pani propozycję, po prostu nie jestem w stanieudzielić pani odpowiedzi jeszcze dzisiejszego wieczora.Jeżeli da mi pani kilka dni.- %7łeby mógł pan wymyślić jeszcze więcej bezsensownych wymówek?- %7łebym mógł spokojnie przemyśleć pani nietypową propozycję.Przechyliła głowę i spojrzała na niego lekko rozbawiona.- To może i jest dziwna propozycja, milordzie, ale nie wydaje się pan człowiekiemprzejmującym siękonwenansami.- Nie jestem, ale.Claudia poczuła znajome ściskanie w brzuchu.Dobry Boże, to musi się udać.Odetchnęłagłęboko.- Wie pan doskonale, że nie straci pan na mojej propozycji.Ale jeśli pan chce, proszę jąrozważyć.Jeżeli pan odmówi, wynajmę adwokata, założę sprawę w sądzie i będę walczyć oswoje prawa aż do końca.Pomimo pańskiej udawanej pewności siebie uważam, że nie jestpan pewien mocy posiadanych dowodów.Uważam, że nie jest pan w stanie wygrać sprawy wsądzie.Jem patrzył na nią ze wzrastającym gniewem.Czyżby ta damulka uważała, że już go ma podpantoflem? Raz jeszcze przeczesał palcami włosy.Cóż, musiał przyznać, że zapędziła go wkozi róg.Widział, że nie ma zbyt wiele pola do manewru.Niech to wszyscy diabli!Jeszcze kilka razy obszedł pokój, zanim stanął przed Claudią i spojrzał jej w oczy.- Doskonale, pani Carstairs - powiedział sztywno.- Zgadzam się na pani propozycję.Patrzyli na siebie w milczeniu.Claudia wyciągnęła dłoń i po chwili wahania lordGlenraven ujął ją w swoją.Zauważył, że jej palce są bardzo zimne.Po krótkim, lecz pewnymuścisku szybko cofnęła się o kilka kroków.- Powiadomię ciocię Augustę o nowej sytuacji.Potem opowiem o wszystkim Thomasowi iRose.- Jema zadziwił jej przewrotny uśmiech.- Obawiam się, że Thomas bardzo wezmiesobie to wszystko do serca.Ojej, może nawet zabierze Rose i dzieci tak daleko stąd, jak tylkobędzie mógł.i może już nigdy nie odezwie się do mnie ani słowem?- Czy tylko mi się wydaje, czy też pani wypowiedz oznacza: wszystko ma swoje dobrestrony?Usta Claudii ułożyły się w czarujący uśmiech, a głos był przesadnie poważny, gdy odrzekła:- Nigdy bym się do tego nie przyznała, milordzie.Jednak biorąc pod uwagę fakt, że FletcherBotsford zapewne wycofa swoje oświadczyny, można tak to ująć.Podobno nawet burzo wechmury lamowane są srebrem.Razem wybuchnęli śmiechem, który zamarł prawie tak szybko, jak się zaczął.Zapadłaniezręczna cisza.- Jutro pojedziemy do Gloucester - rzekła Claudia ze ściśniętym gardłem.- Jeżeliwyjedziemy dostatecznie wcześnie, zdążymy wrócić do domu przed zmrokiem.Znajdziemyadwokata, który zajmie się prawnym przepisaniem własności.- Czuła łzy wzbierające podpowiekami i zamrugała gwałtownie.Nie pozwoli sobie na płacz przed tym mężczyzną.- Niepożałuje pan swojej decyzji, milordzie - dodała drżącym głosem.- Ciocia Augusta i jabędziemy dobrze pracować dla pana.- Jestem o tym przekonany, pani Carstairs - odrzekł Jem ponuro.Zawahał się.- Bardzo miprzykro, że odbieram pani Ravencroft.Pani miłość do tego miejsca ocaliła je od ruiny i mamnadzieję, że pozostając tu, będzie pani szczęśliwa.Jestem pewien, że wszyscy zyskamy napani obecności.- O mało nie dodał: a ja w szczególności.Młoda kobieta nie odpowiedziała.Ledwo kiwnąwszy głową, odwróciła się na pięcie iwybiegła z pokoju.Przez długą chwilę Jem stał na środku dywanu i patrzył na zamknięte drzwi.Był zły nasiebie, że uległ jej prośbom, lecz jednocześnie czuł dziwne podniecenie.Cicho, na bosaka,zaczął tańczyć dokoła pokoju.Powtarzał sobie, że jego szczęście spowodowane jestświadomością, że Ravencroft wreszcie znajdzie się w jego rękach.Skończył się rozbierać iwyczerpany padł na łóżko.A jednak minęło jeszcze sporo czasu, zanim zasnął.Spiesząc przez ciemne korytarze Ravencroft, Claudia posoliła nagromadzonym łzomwreszcie wypłynąć na policzki.Potem wytarła je gniewnym ruchem.Nie, nie będzie płakała.Azy nic nie pomogą.Prawdę mówiąc, ochota do płaczu przeszła jej równie szybko, jak siępojawiła.Teraz Claudia czuła dziwną ulgę.Strata Ravencroft była dla niej ogromnym iniewyobrażalnie okrutnym ciosem, ale fakt, że nie zostanie pozbawiona dachu nad głową,więcej, że będzie nadal mieszkała na terenie posiadłości, był wyjątkowo pocieszający.Uniosła wysoko głowę.Wszedłszy do sypialni zgasiła świeczkę i usiadła na łóżku, rozważając nową sytuację.Zastanowiwszy się przez chwilę doszła do wniosku, że wcale nie chce pozostać w Ravencroftdo końca życia.Nie ma zamiaru pozostać zależna od dobrej woli lorda Glenravena.Ponadto,gdy on się ożeni, jego żona może chcieć zmienić gospodynię.Może także się jej nie podobaćtowarzystwo innej młodej kobiety w posiadłości.Czy on się ożeni? - zastanawiała się Claudia.Na tę myśl poczuła nagłe ukłucie strachu, lecz szybko się uspokoiła.Jakże głupio sięzachowywała! Oczywiście, że się ożeni - to jego obowiązek.Wspominał coś o rozsądnymożenku z bogatą dziedziczką stosownej fortuny, no i, rzecz jasna, musi spłodzić potomka,dziedzica swego majątku.Czuła rosnącą panikę, którą coraz trudniej było jej opanować.Cosię z nią, na miłość boską, działo? Lord Glenraven był jej pracodawcą i niczym więcej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]