[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na pewno zepsuje nam kolację.W tej chwili otworzyły się drzwi i weszła ciotka Wywąchiwacz, tęga, niska kobieta, o rozbieganych oczach i jakby przerażonym wyrazie twarzy.Roztaczała wokół siebie woń naftaliny.Wyglądała rzeczywiście jak kot polujący na myszy.— Ach, więc to pani jest tą panną Shirley, o której tyle słyszałam.Wcale pani nie przypomina tej panny Shirley, którą kiedyś znałam.Tamta miała przepiękne oczy.A więc, w końcu wychodzisz za mąż, Sally.Biedna Nora zostanie jedyną panną w tym domu.Wasza matka miała dużo szczęścia, że udało jej się pozbyć aż pięciu córek.Osiem lat temu powiedziałam do niej: „Janko, czy myślisz, że te dziewczyny kiedykolwiek wyjdą za mąż?” Coz, z mężczyznami są same kłopoty, a ze wszystkich niepewnych rzeczy małżeństwo jest najmniej pewną.Ale co innego może zrobić kobieta na tym świecie? Właśnie powiedziałam to Norze.„Zapamiętaj moje słowa, Noro — powiedziałam.— Staropanieństwo nie należy do przyjemności.Co myśli o tym Jim Wilcox?”— Och, ciociu Gracjo, szkoda, że to zrobiłaś! Jim i Nora w styczniu się pokłócili.Od tego czasu Jim nawet do nas nie zajrzał.— A ja tam swoje wiem.Lepiej jest mówić o tych rzeczach.Słyszałam, że się pokłócili, i dlatego spytałam Norę o niego.„Powinnaś wiedzieć o tym — powiedziałam — że on przesiaduje u Eleonory Pringle”.Zrobiła się czerwona i uciekła.Co tu robi Wera Johnson? Nie jest przecież waszą krewną.— Wera jest moją najlepszą przyjaciółką, ciociu Gracjo.Będzie grała marsz weselny.— Ach, to ona? Mam nadzieję, że się nie pomyli i nie zagra marsza żałobnego, jak pani Tomaszowa Scott na ślubie Dory Best.Taki zły omen.Nie mam pojęcia, gdzie przenocujecie cały ten tłum.Wyliczyłam, że chyba niektórzy będą musieli spać przewieszeni przez sznury do suszenia bielizny!— Och, znajdziemy miejsce dla wszystkich, ciociu Gracjo.— Cóż, Sally, mam nadzieję, że nie rozmyślisz się w ostatniej chwili, jak Helena Summers.To by okropnie wszystko skomplikowało.Twój ojciec jest bardzo podniecony.Nigdy nie należałam do osób, które wszędzie wyglądają nieszczęścia, ale mam nadzieję, że nie dostanie zawału.Widziałam już nieraz podobne wypadki.— Och, ciociu Gracjo, tato czuje się dobrze.Jest tylko trochę przejęty.— Ach, Sally, jesteś zbyt młoda, by wiedzieć, co może się stać.Twoja matka mówiła, że uroczystość odbędzie się jutro przed południem.Zwyczaje się zmieniają jak wszystko na świecie.Ale wcale nie na lepsze.Gdy ja wychodziłam za mąż, ślub odbył się wieczorem i ojciec zamówił dwadzieścia galonów napitków na wesele.Ach, czasy się zmieniły.Co się stało z Mercy Daniels? Spotkałam ją na schodach, strasznie zepsuła jej się cera.— Miłosierdzie nie zna granic — powiedziała Sally, uśmiechając się do swego odbicia w lustrze.— Nie cytuj pochopnie Biblii, Sally — rzekła ciotka Wywąchiwacz z wyrzutem.— Musi jej pani wybaczyć, panno Shirley.Nie przywykła do j wychodzenia za mąż.Mam nadzieję, że pan młody nie będzie przypominał ściganego zająca, jak większość mężczyzn stojących przed ołtarzem.; Wierzę, że się tak czują, ale nie powinni tego okazywać.I mam nadzieję, że twój wybraniec nie zapomni obrączki, jak to zdarzyło się Uptonowi Hardy.Musiał połączyć się z Florą dozgonnym węzłem za pomocą metalowego kółeczka od zasłon zamiast obrączki.Obejrzę jeszcze prezenty ślubne.Dostałaś dużo ładnych rzeczy, Sally.Mam nadzieję, że nie będzie tak trudno utrzymać w czystości te łyżeczki.Kolacja na wielkiej, oszklonej werandzie przebiegała w pogodnym nastroju.Wszędzie wisiały chińskie latarnie, rzucające światło na jasne sukienki, lśniące włosy i wesołe oczy dziewcząt.Barnaba i Saul, niby hebanowe posążki, siedziały po obu stronach oparcia fotela doktora Nelsona, który karmił je na przemian.— Jest to niemal równie okropne, jak u Parkera Pringle — powiedziała ciotka Wywąchiwacz.— On sadza przy stole swego psa.Pies ma własne krzesło i serwetkę.Cóż, wcześniej czy później nadejdzie dzień sądu.Na przyjęciu było wiele osób, bo przyjechały wszystkie siostry Nelson z mężami.Byli też drużbowie i druhny.Pomimo „uszczęśliwiających mów” ciotki Wywąchiwacz — a może dzięki nim — goście doskonale się bawili.Nikt nie traktował ciotki poważnie, a młodzież żartowała z niej.Gdy przedstawiono jej Gordona Hill, powiedziała:— Ho, ho, wcale pan nie wygląda tak, jak myślałam.Zawsze sądziłam, że Sally złapie wysokiego, przystojnego chłopca.Na werandzie rozległy się wybuchy śmiechu.Gordon, młodzieniec dość krępy, o którym przyjaciele mówili, że ma przyjemną twarz, pomyślał, że nigdy nie ucichną.Potem ciotka Wywąchiwacz powiedziała do Doroty Fraser:— Coś takiego, za każdym razem, gdy cię widzę, masz inną sukienkę.Mam nadzieję, że sakiewka twojego ojca wytrzyma to jeszcze parę lat, zanim wyjdziesz za mąż.Dorota miałaby ochotę ugotować ciotkę żywcem, ale inni goście serdecznie się śmieli.Wreszcie ciotka zauważyła posępnie, nawiązując do sprawy przygotowań weselnych:— Mam nadzieję, że nie zginą łyżeczki do herbaty.Na weselu Gertie Paul zginęło pięć.Nigdy ich nie odnaleziono.Pani Nelson i jej szwagierki, od których pożyczyła trzy tuziny łyżeczek, zmieniły się na twarzy z przerażenia.Lecz doktor Nelson roześmiał się:— Przed wyjściem każdy będzie musiał wywrócić kieszenie na zewnątrz, ciociu Gracjo.— Ach, dobrze ci się śmiać, Samuelu.Nic zabawnego, gdy w rodzinie się coś takiego zdarzy.Ktoś przecież musi mieć te łyżeczki od Paulów.Niewiele bywam, ale gdziekolwiek jestem, zawsze mam oczy otwarte.Poznam je, gdy tylko zobaczę, chociaż to było dwadzieścia osiem lat temu.Biedna Nora była wówczas dzieciątkiem.Pamiętasz ją, Janko, w białej haftowanej sukieneczce? Dwadzieścia osiem lat! Ach, Noro, to jest już wiek, choć w tym oświetleniu nie wydajesz się taka stara.Nora nie przyłączyła się do śmiechu, który wybuchł po tej mowie.Wyglądała, jakby miała zamiar cisnąć w ciotkę błyskawicą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]