[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było ich niemało, którzy rozumieli: obóz osa-dziwszy jako być może, potkać w drodze nieprzyjaciela; gdyż przypuściwszy go blisko, mo-żeby bitwy nie zwodząc, grodkami, jako czynili u Aleksandrowej słobody, u Trojce, u Dymi-trowa, ściskając, żywności bronił, tak broni nie dobywając, łacnoby nas zwalczyć.Pan hetman, nie konkludując141 ani na tę, ani na owę stronę, wziął sobie na dalszy rozmysł;rozkazał jednak, że gdyby było rozkazano do ruszenia się, żeby gotowi byli.Bo acz miał już usiebie za rzecz zawartą potkać w drodze nieprzyjaciela, zwłóczył jednak, póki stawało czasu,odkryć się z tem, a to, żeby i do wojska kniazia Szujskiego i do Wałujewa zdrajca jaki (a Mo-skwy, której było w obozie niemało, najbardziej się strzegł), nie ostrzegli i nie dali znać.Ażgodzina przed ruszeniem, nie trąbiąc, ani bijąc w bębny, obesłał, aby się ruszyło wojsko po-rządkiem takim, jaki do pułkowników na piśmie był rozesłany; gdyż z uderzenia bębnówłacnoby się był Wałujew o ruszeniu dorozumiał.137lipca.138Między narodami naszemi nigdy żadna nieprzyjazń nie zachodziła.Królowie nasi zawsze byli, a i teraz sąsobie wzajemnie przyjaciółmi.Gdy zaś przez nas w niczem nie zostaliście pokrzywdzeni, niesłuszna jest, iżdziedzicznym nieprzyjaciołom, Moskwie, przeciw nam pomagacie.Co do nas, my na obie strony gotowi je-steśmy; rozważcie tedy, czy chcecie nas mieć przyjaciółmi, lub nieprzyjaciółmi.Bądzcie zdrowi.139nasiona.140załoga.141nie robiąc ostatecznych wniosków, nie przechylając się.21Z tych wszystkich, którzy byli i n c o n s p e c t u142 gródka, nikt się nie ruszył, strzegącsię wszelakiego podobieństwa dać nieprzyjacielowi.Panu Jakubowi Bobowskiemu, rotmi-strzowi, zostawiwszy przy nim siedemset jazdy, piechotę króla jegomości, co jej było, koza-ków dwa pułki, obóz i oblężenie gródka poruczył; a sam dwie godziny przed zachodem słoń-ca s i l e n t i a g m i n e143 z wojskiem, jako do boju, się ruszył.Nocy o tym czasie bardzomałe bywają; szliśmy na całą noc o cztery one mile lasem, droga była niedobra; przyszliśmyjednak nad wojsko nieprzyjacielskie, jeszcze nie poczynało świtać.Nieprzyjaciel z małościwojska naszego lekce nas ważył, i nie mniej się nie spodziewał jako tego, iżbyśmy tyle mieliśmiałości o tak wielką potęgę się kusić, i owszem byli tej nadziei, żeśmy mieli uciekać nieczekając u Carowa.Z wieczora Pontus będąc na czci u kniazia Dymitra Sznjskiego, biorącpieniądze, bo tego dnia dawano im półczwarta kroć sto tysięcy złotych, przechwalał sięwspominając: gdym był na Wolmierzu z Karolusowymi wzięty, dał mi był hetman szruhęrysią, mam ja też teraz dla niego z sobola, co mu oddaruję ; - tusząc sobie pana hetmanapojmać.Zatem też iż nas sobie lekce ważyli, nie strzegli się nas, śpiących zastaliśmy; gdyby byłowszystko wojsko nasze nadścigło, zbudzilibyśmy ich byli nieubranych, ale nie mogło się ry-chło z onego lasu wybrać.Dwa falkonety wziął był z sobą pan hetman, te zawaliły drogę, żesię wojsko przed nimi nie mogło dobyć.Była i druga przeszkoda, żeśmy zaraz na nich nieuderzyli; przez pole wszystko, którędy było iść ku obozowi nieprzyjacielskiemu, płoty były po-przek pogrodzone, i między temi płoty były dwie wioski.Przyszło tedy oczekiwać nastąpieniawojska, one płoty łamać, i one wioski, iż były wprost ku polu obrócone, obawiając się, żeby nie-przyjaciel z rusznicznymi ludzmi, których tak wiele miał, nie osadził i nas z za płotów nie psował,kazał je pań hetman zapalić, i dopiero się nieprzyjaciel ocknął.Aż Moskwa i cudzoziemski żoł-nierz nie wiedząc przyczyny, dla czego się tak odwlekło, przyczytują to wielkości zmysłu panahetmana, że mogąc ich bić śpiących nie chciał, i znak im czasu dał do zgotowania się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]