[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bryson potrafił się z tym jeszcze pogodzić.Był samotnikiem z natury, chociaż uważał, że kontakty towarzyskie mogłyby wyrwać Samanthę z odrętwienia.Z uwagi na jej stan, szybko jednak zarzucił ten pomysł.Co więcej, przebywanie sam na sam z Samanthą umożliwiało mu sprawowanie pełniejszej opieki, czuwanie nad nią i prowadzenie rozmów, podczas których starał się ją zrozumieć.Nie oznaczało to, że spędzane wspólnie godziny mijały wyłącznie w zaciszu ich mieszkań.Jonathan przebywał z Samanthą również poza domem.Koniec lata w ich społeczności był okresem zabaw.Nie brakowało wesołych miasteczek, turniejów i festynów.W dni wolne Jon i Sam wybierali się na pikniki nad morzem lub w pobliskich parkach, często wyjeżdżali na wieś.Brysona zachęcało do tych wypraw zachowanie Samanthy, która stawała się wówczas radosną, pogodną dziewczyną, chichoczącą i rozszerzającą ze zdumienia oczy, cieszącą się doskonałymi zagraniami na meczach futbolu lub wpadającą w podziw na widok spektakularnych pokazów fajerwerków.Rozmawiała z Jonathanem wówczas normalnym, czasem może tylko zbyt podnieconym tonem; zdawało się, że odzyskiwała pełny kontakt z rzeczywistością.Bryson popadał jednak w rozpacz, gdy ni z tego, ni z owego w jej zachowaniu następowała całkowita zmiana i Samantha na powrót zaczynała mamrotać nonsensowne, nie kończące się medyczne passusy.W jednej chwili śmiała się, trzymając go za rękę, w następnej odsuwała się od niego, jej oczy stawały się posępne, zamglone i rozpoczynało się niezborne, nieustające bredzenie.Te dwie odrębne osobowości zapewne zafascynowałyby każdego psychiatrę, dla Brysona stanowiły tylko dowód utrzymujących się u Sam zaburzeń.Mimo przygnębiających nawrotów, nie popadał jednak w rozpacz.Wiedział, że dopóki powracają przebłyski jej prawdziwej natury, ma prawo do nadziei.Nadal utrzymywali intymne kontakty.Bryson nie przejmował się zbytnio, że sprawiały one wrażenie coraz bardziej wymuszonych; składał to na karb napięcia nerwowego, w jakim żyła Samantha.Zdumiewało go jednak, że mimo odmiennego stanu jej cielesne apetyty zdawały się coraz bardziej rosnąć.Daremne były rozmowy z nią na ten temat.Wielokrotnie starał się wytłumaczyć Samancie, co się z nią dzieje.Szczegółowo komentował jej wygląd.Upierał się, że staje się nie tyle szczupła, co wycieńczona, a stały ubytek wagi może odbić się niekorzystnie na jej zdrowiu.Przyniósł nawet chleb domowego wypieku – powiedziała mu niegdyś, że go uwielbia – ale nie chciała go jeść.Jonathan reagował natychmiast, gdy Sam zaczynała bredzić bez związku, lecz nie zwracała w ogóle uwagi na jego komentarze.Nie przejęła się również uwagami, że mimo zakochania dostrzega, że Samantha zrobiła się skończonym flejtuchem.Bryson za wszystko winił płód, który według niego miał zupełnie inne cele, niż dobro matki.Powtarzał, że chce pomóc Samancie zwalczać wpływ dziecka na jej zachowanie.Samantha przysłuchiwała się wszystkim jego wyjaśnieniom, napomnieniom i błaganiom z błogą obojętnością.Odpowiadała uprzejmie i lakonicznie, że Bryson się myli.Uważała, że nie dzieje się z nią nic złego.Dodawała, że czuje się wspaniale i może by tak Jonathan przestał powtarzać, że wygląda jak wyciągnięta ze śmietnika.Bryson nie zamierzał się poddawać, chociaż zdawał sobie sprawę, że przy obecnym stanie rzeczy jego starania nie przynoszą żadnego rezultatu.Niepewność jutra sprawiła, że zabrał się do gorączkowego studiowania materiałów naukowych.Brnął przez podręczniki, szperał po bibliotecznych półkach, porównywał dane, zbierał informacje.Liczne teorie, dotyczące kontroli nad zachowaniem, okazały się nader złożone.Bryson zaczął od starszych pism i artykułów, dotyczących prania mózgu, i stopniowo studiował koncepcje psychokinezy oraz najnowsze idee na temat modyfikacji behawioralnych.Uzyskał dzięki temu orientację, o co chodzi w psychologii kontroli zachowania, jednak nie znalazł dostatecznych wyjaśnień o rządzących nią mechanizmach.Interesowały go bardziej uwarunkowania fizjologiczne o prawdopodobnie biochemicznej naturze.Ta ścieżka poszukiwań prowadziła go na własne podwórko, bowiem w znacznej części dotyczyła neurologii.Dziedzina neurotransmiterów – substancji chemicznych, pełniących rolę przekaźników sygnałów w mózgu – znajdowała się w dalszym ciągu w stadium teorii.Bryson uzupełnił zapoznanie się z nią intensywnymi studiami na temat najnowszych postępów endokrynologii.Wertował najświeższe doniesienia z ginekologii i neuroendokrynologii oraz współczesne koncepcje działania hormonów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]