[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Reggie zagryzła wargi, alenie wydała z siebie żadnego dzwięku.Kuczin wzmocnił uścisk i Reggiepoczuła, że zaczyna jej brakować tchu.W końcu złapała go za rękę i uci-snęła nerw, co sprawiło, że uścisk osłabł.Popchnął ją i Reggie z jękiemupadła do tyłu.Przytrzymując się ściany, wstała, nie spuszczając go z oka.- Godne podziwu - powiedział.- Ale jeśli nie potrafisz znieść nawettakiej małej porcji bólu, to chyba nie nadajesz się do tej roboty.- Przeniósłwzrok na Dominica.- Wspomniałeś coś o potworach? Uważasz, że jestempotworem? Drugim wcieleniem Wielkiego Głodu? Podoba mi się to okre-ślenie.Przyłożył lufę do czoła Dominika i pociągnął za spust.Reggie krzyknę-ła, a Dominic drgnął i po chwili otworzył oczy.Nie miał dziury w czole.Jego głowa pozostała nienaruszona.%7ładnej krwi.%7ładnej śmierci.Był oszo-łomiony.Kuczin wyglądał na wściekłego.- Nigdy nie dawaj mi do ręki pistoletu bez naboju w komorze, Pascal.Kuczin przeładował broń i zamierzał powtórzyć strzał, ale przeliczył się.Jakiś ledwie zauważalny ruch po prawej stronie kazał Kuczinowi spoj-rzeć w bok, dając Dominicowi szansę na przeżycie.Shaw wyskoczył zukrycia z wysuniętymi w przód łokciami.Uderzenie twardych kości wmiękką tkankę twarzy odrzuciło jednego z ochroniarzy na ścianę, po którejosunął się nieprzytomny na ziemię.Wykorzystując element zaskoczenia,Shaw złapał za gardło Pascala z taką siłą, że drobny mężczyzna sflaczał izaczął charczeć, a jego pistolet upadł z trzaskiem na posadzkę.Charczenieustało, kiedy po kopniaku nogą w tył głowy Pascal uderzył czołem w ścia-nę z kamienia i padł na ziemię.Alan Rice popełnił błąd, koncentrując uwagę na skutkach ataku, a nie najego zródle.Krzyknął i strzelił o kilka sekund za pózno; wystrzelony naślepo pocisk minął o centymetry głowę Kuczina i roztrzaskał kość przed-ramienia Dominica, który jęknął i upadł na podłogę.Whit poderwał się i trafił Kuczina w okolice mostka, przewracając go iwytrącając mu pistolet z ręki.Shaw rzucił się na Rice'a, obrócił go i popchnął na kryptę.Nieprzytom-ny, z zakrwawionym nosem Rice osunął się na ziemię.Kiedy wszyscy szukali broni lub kryjówki w migocącym blasku wy-świetlanych na ścianach zdjęć, Kuczin podniósł się z ziemi.%7ływe postacieporuszające się na tle nieruchomych obrazów sprawiały wrażenie jakiegośperwersyjnego spektaklu.Reggie rzuciła się po pistolet, ale Kuczin kopnąłją w twarz, rozcinając czubkiem buta policzek.Kiedy Whit rzucił się na Kuczina po raz drugi, ten był już przygotowa-ny.Odskoczył w bok i korzystając z metody Shawa, trafił kościstym łok-ciem w twarz Whita.Kuczin podniósł berettę Reggie, odwrócił się, wymierzył i trafiłby ko-bietę prosto w głowę, gdyby nie celnie wyprowadzony cios Shawa, któryposłał ważącego sto dwadzieścia kilogramów Ukraińca na posadzkę.Powa-lony Kuczin wypluł wybity ząb i zamierzał się podnieść, ale wciąż byłoszołomiony.Chciał coś powiedzieć, ale rozbite usta, podobnie jak mózg,odmawiały posłuszeństwa.Umysł nie radził sobie z jednoczesnym odbie-raniem bodzców bólowych i formułowaniem myśli.Shaw wetknął jeden pistolet za pasek, drugi podniósł z ziemi i wręczyłgo trzymającemu się za twarz Whitowi.Pochylił się, chwycił Reggie zarękę i postawił ją na nogi.Drugą ręką pomógł wstać Dominicowi.- Musimy stąd wiać!- Przecież mamy przewagę - zaprotestował Whit.- Nie mamy - warknął Shaw.- On ma więcej ludzi.Pewnie już są wdrodze.- Tędy! - zawołała Reggie.Poprowadziła ich z powrotem do miejsca,skąd przyszli, i skręciła w tunel prowadzący do willi.Kiedy znikali za rogiem, po schodach zbiegło trzech uzbrojonych męż-czyzn.Zobaczyli uciekających i otworzyli ogień.Senne miasteczko nieprzeżyło chyba takiej fali agresji od czasów, gdy przed dwoma tysiącamilat panowali tu Rzymianie.Kuczin, zapominając o bólu, podniósł się z ziemi i wrzasnął:- Załatwcie ich, ale nie zabijajcie kobiety!Shaw odwrócił się i zaczął strzelać do napastników.Kiedy pociski za-częły się odbijać od ścian, ludzie Kuczina się skryli.Whit wyciągnął z kie-szeni wąski pojemnik, pociągnął za zawleczkę i wrzucił go do pomieszcze-nia.Od napastników oddzieliła ich gęsta ściana dymu.Pobiegli korytarzem w stronę wyjścia.Zcigał ich grad bezładnie wy-strzeliwanych pełnopłaszczowych pocisków.Jak przystało na takie miejsce jak kościół, biegnąc, szeptali modlitwę.59.- Tędy! - zawołał Whit.- Tam jest drugie wyjście.- To, które prowadzi do willi? - zapytał Shaw.Reggie obrzuciła go szybkim spojrzeniem.- Skąd wiesz?- Zrobiłem rozpoznanie.Ale te drzwi wychodzą na ulicę.- Kuczin o tym wie - wyjaśniła Reggie.- Musiałam mu pokazać wcze-śniej przejście, żeby bez oporów wszedł dzisiaj ze mną do kościoła.Tyle żezaprowadziłam go do katakumb.- To zle, i to z dwóch powodów.- Spojrzał na Dominika, który zgiętywpół ściskał ranne ramię.- Dasz radę?Reggie zdjęła z głowy chustkę i owinęła nią ranę.- Dam - odpowiedział Dominic, krzywiąc się z bólu.- Co dalej? - Whit wpatrywał się w Shawa.- Nie możemy wrócić, bonas zastrzelą, a mają na pewno więcej amunicji niż my.- Tędy.- Shaw wskazał na lewo.Whit złapał go za ramię.- Tam nic nie ma.Sprawdzałem.- Na samym końcu korytarza są zamaskowane drzwi.Dalej wykuty wskale tunel prowadzi do starego fortu.- Skąd to wiesz? - zapytał Whit.- Warto znać historię.- Co takiego?- Księża często musieli ratować życie ucieczką.Tak jak my.Chodz-cie!Dotarli do końca korytarza.Shaw wyciągnął z dolnej części ściany je-den kamień i pojawił się niewielki otwór.Wsunął w niego rękę, pociągnął idrzwi otworzyły się ze skrzypieniem zawiasów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]