[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na ziemiach leżących za Vimurem panował olbrzym Geirrod, a jego zamkiem był największy spośród domów trolli, ogromna góra z kominem pośrodku, buchającym czarnym dymem, który przesłaniał całą okolicę niczym opary zła.Loki interesował się trollami i dręczyła go ciekawość, co też one robią w wielkim zamku Geirroda.Przysiadł w wykuszu okna umieszczonego wysoko na zewnętrznej ścianie i spoglądał w dół do sali, gdzie olbrzym i jego dwie córki, Gjalp i Greip, siedzieli przy obiedzie na złotych krzesłach, ustawionych na podłodze grubo pokrytej śmieciem i brudem.Geirrod spojrzał w górę i zobaczywszy Lokego w oknie zawołał do swoich służących:- Przynieście mi tego ptaka, który tam siedzi.Zawsze pragnąłem mieć takie sokoły, jakie Asowie i Vanowie, i królowie Midgardu trzymają na przegubie dłoni.Loki wcale się nie bal i kiedy trolle pięły się nieporadnie po nierównej kamiennej ścianie, postanowił przed odlotem przysporzyć im tyle kłopotu i narazić ich na tyle niebezpieczeństw, ile się tylko da.Kiedy pierwszy troll się zbliżył do okna, Loki odskoczył na bok i trzymając się szponami ściany uciekał przed nim.Przesuwał się w lewo i w prawo po ścianie zamkowej, za każdym razem wznosząc się trochę wyżej.Trolle wspinały się za nim klnąc i pomrukując ze złości, bo ptak raz po raz wymykał się im z rąk, właśnie gdy któryś już miał go schwycić.W końcu Loki znalazł się tuż pod pułapem, a ponieważ jeden z trolli był bardzo blisko niego, zdecydował się, że dość już tej zabawy, i rozpostarł skrzydła, żeby odfrunąć.Ale ku wielkiemu swemu przerażeniu poczuł, że ściana przyciąga jego stopy niby magnes i że nie ucieknie.A potem objęła go ręka trolla i zaniesiono go w tryumfie Geirrodowi.Olbrzym wziął.ptaka w swoją potężną dłoń i przyglądał się mu uważnie.- To nie jest ptak! - wykrzyknął w końcu - To jakiś człowiek albo jeden z Asów pod postacią ptaka.Zdradzają go oczy, bo ich nie można zmienić jak resztę ciała.Mów więc, ptaku.Powiedz mi, kim jesteś i dlaczego fruwasz sobie po moim zamku, mów, jeśli nie chcesz, żeby cię spotkało coś złego.Ale Loki nic nie powiedział i udawał, jak mógł, że jest tylko ptakiem.Geirrod nie dał się jednak oszukać i kiedy zobaczył, że jego jeniec nie chce mówić, zamknął go w wielkiej kamiennej skrzyni.- Tutaj pozostaniesz bez jedzenia, picia, powietrza i światła, dopóki nie zaczniesz mówić.I tam Loki pozostał przez trzy miesiące, a potem już nie mógł znieść tego dłużej i zawołał do Geirroda:- Jestem Loki, jeden z największych spośród Asów.Nie przyszedłem, żeby ci wyrządzić krzywdę.Chyba słyszałeś o mnie: wyjąwszy Odina nie mam sobie równych wśród Asów.poza Thorem, wrogiem olbrzymów.Ale Thora nie kocham, bo sam pochodzę z rodu olbrzymów.- Ja również bynajmniej nie kocham Thora - warknął Geirrod - ani też nikogo z Asów.Z miejsca ukręcę ci szyję, wrzucę cię z powrotem do skrzyni, którą ukryję na zawsze pod tą górą - chyba że sprowadzisz Thora do tego zamku.Ale musi przyjść bez miota; Mjollnirowi żaden olbrzym nie sprosta, nawet ja!Loki złożył najuroczystszą przysięgę, że to uczyni albo powróci i odda się w ręce Geirroda.Wtedy olbrzym pozwolił mu odejść, wiedział bowiem, że nawet Loki nie złamie przysięgi Asów, gdyż Asgard zamknąłby się przed nim na zawsze.Loki odfrunął z zamku Geirroda, leciał z powrotem przez szeroki Vimur i ponad Midgardem, aż wreszcie dotarł do mostu Bifrost.Tutaj ponownie przybrał swoją własną postać i wszedł do Asgardu, udając przed strażnikiem Heimdallem, że wędrował wśród ludzi, służąc im pomocą i radą.Będąc w Asgardzie rzucił parę słów na temat przyjaznego olbrzyma Geirroda i jego wspaniałego pałacu wybudowanego przez zręczne trolle.- Przyjmował mnie bardzo gościnnie - mówił Loki, popijając w zamyśleniu miód w Walhalli.- Pokazywał mi cudowne rzeczy, których nigdzie przedtem nie widziałem.Powiedział, że bardzo by chciał gościć wielkiego Thora i dać mu podarki ze swego skarbca, ale nie śmie go prosić, bo lęka się samego nawet widoku młota Mjollnira, który zabił tak wielu olbrzymów.Loki powtarzał to zawsze w obecności Thora, i w końcu jego kuszące słowa odniosły skutek, bo Gromowładny nie był skłonny do podejrzeń względem nikogo - nawet wobec olbrzymów, i nie zdawał sobie sprawy, jak łatwo już przychodziło Lokemu ze względu na osobiste urazy i ze złości zdradzać Asów i pomagać olbrzymom w walce z nimi.Pewnego więc dnia Thor wyruszył ze swym pachołkiem Thjalfim, pozostawiając młot Mjollnir zawieszony na ścianie Thrudvangar.Budząc z uśpienia piorun, przelecieli nad Midgardem w wozie zaprzężonym w kozły i przybyli wreszcie nad brzeg Vimuru do wielkiego domu, w którym mieszkała Grid.Była to sprzyjająca mu olbrzymka, która pomagała Odinowi w pierwszych dniach świata i została matką jego syna, Vidara milczącego, pana lasów.Grid przyjęła Thora mile, gdyż kochała wszystkich Asów.Kiedy siedzieli przy obiedzie, zapytała go, dokąd się wybiera tak blisko granicy Jotunheimu, i to bez Mjollnira w ręku.- Idę w odwiedziny do Geirroda, władcy trolli - odpowiedział Thor.- Jest on bowiem przyjacielem Asów i prosił, abym przyszedł jako gość do jegozamku i ucztował z nim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]