[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwiększyliśmy naszą męską widownię, dodaliśmy następnych czterdziestu ogłoszeniodawców, i zrobiliśmy program, z któregomożemy być dumni.- Wiem o tym - powiedziała Sophie.- Po prostu chciałam zwrócić na touwagę.- Czy ogłoszeniodawcy naprawdę adresują reklamy do jednej lub drugiej płci? - zapytała Valerie.Tak długo milczała, że pozostalispojrzeli na niązdumieni, gdy przemówiła.- Myślałam, że biorą pod uwagę wiek, dochody i wykształcenie.- Bo tak jest - odparł Nick.- Ale lubią także mężczyzn.- Oni kupują duże artykuły wyjaśnił Earl.- Kobiety kupują detergenty, wosk do podłogi i aspirynę; nie widzi się ich zbyt wielenabywających samochody, maszyny do strzyżenia trawy czy polisy ubezpieczeniowe.Spojrzenia Valerie i Sophie się spotkały.Zaczęły się śmiać.- Och, cóż, samotne kobiety mogłyby.- zaczął mówić Earl, ale ocaliło go przybycie kelnera z głównym daniem.Przez resztę kolacji rozmowa dotyczyła lokalnych polityków z Wirginii, prezydenckich wyborów w przyszłym roku, eskalacjinapięcia na Bliskim Wschodzie, biletów lotniczych, skandalu z Jimem i Tammy Bakkerami oraz planowanego reportażu na temattelewizyjnych duszpasterzy, jeśli dział analiz znajdzie jakieś ciekawe informacje.Sophie popatrzyła na Valerie, czekając, że powie cośo Lily i Graceville, jednak koleżanka milczała.Nie odzywała się też przez pozostałą część kolacji, ciesząc się serdeczną atmosferą iczując się częścią tej gromadki.- Czy kogoś podwiezć do domu? - zapytał Earl odsuwając krzesło po wypiciu trzeciej filiżanki kawy.Wszyscy poszli za jego przykładem i zaczęli wstawać.- Valerie - odezwał się Nick.- Czy możesz zostać jeszcze chwilę?- Oczywiście - powiedziała i usiadła z powrotem.Nick pożegnał się z pozostałymi, po czym ponownie zajął swoje miejsce.Siedzieli naprzeciwko siebie, pomiędzy nimi na dużymokrągłym stole stały kieliszki, filiżanki do kawy i leżały pogniecione serwetki.Nick dał znak kelnerowi i zamówił następny koniak.- Valerie?- Tak, dziękuję.Milczeli.Nick odchylił się w krześle, odsunął od stołu, i założył nogę na nogę.W palcach przesuwał swoją serwetkę.Valeriesiedziała prosto, jej czerwona wełniana suknia, z długimi rękawami i wysokim kołnierzykiem, nadawała twarzy różaną barwę wmigotliwym świetle świec.Kolczyki, imitujące sprzedane diamenty, odbijały blask i słały drobne refleksy do Nicka, który pomyślał,jakie to niezwykłe, że ilekroć ją widzi, jest jeszcze piękniejsza niż poprzednim razem.Z naukowego punktu widzenia nie było tomożliwe, chyba że ktoś uwierzyłby w zasadę nieskończonego rozszerzania się piękna, więc to musiała być sprawa jego ułomnejpamięci.A jednak przysiągłby, że jego wspomnienia o niej nigdy nie zblakły: radość i rozczarowanie, w jednakowej mierze, podobniejak jej nadzwyczajna uroda, towarzyszyły mu przez wszystkie te lata, jakby widział ją przed sobą.A teraz siedział na wprost niej, jakby byli sami.A nawet więcej, zdał sobie sprawę.Jak gdyby rozstali się jedynie na krótki czas.Przekonał się, że nachyla się ku niej, pragnąc zadać pytania, opowiedzieć o różnych zdarzeniach, chcąc dzielić się z nią wszystkim.Sytuację komplikował jednak fakt, że pracowała u niego.Przez krótką chwilę pożałował tego.ale inaczej nie byliby teraz tutaj,razem.I nagle zrozumiał, że jest zbyt wcześnie, by myśleć o wspólnej przyszłości albo spróbować odzyskać to, co było.Zbyt wiele lat,zbyt wiele odmiennych doświadczeń leżało pomiędzy nimi i najpierw należało je zrozumieć i podzielić się przeszłością, zanim moglibyodkryć coś, albo na nowo się przekonać o czymś więcej._ ,Valerie patrzyła na niego z lekko uniesionymi brwiami.Nick podniósł kieliszek koniaku, który pojawił się przed nim, i wypił łyk.- Les miał ochotę sam ci to powiedzieć - zaczął - ale musiał wyjechać z miasta dziś po południu i nie wróci aż po pierwszym stycznia,więc stwierdziłem, że go zastąpię.Chcieliśmy, abyś dowiedziała się o tym jak najszybciej.Trzymała szeroki kieliszek w dłoni i czekała, patrząc na mego.- Nie pomijaliśmy pisanych przez ciebie streszczeń, wszystkie są u Lesa, a parę z nich opracowano jako materiał do planowanychprogramów.Powinniśmy powiedzieć ci o tym wcześniej, przepraszam, że tego me zrobiliśmy Jesteśmy wszyscy bardzo zapracowani,ale chyba sama to zauważyłaś.Rzecz w tym, że podoba nam się to, co robisz, twoje pomysły i propozycje.Wszystko, co nam przysłałaśbyło przemyślane, inteligentne i pomysłowe.Czasami mierzysz troszkę zbyt wysoko; są rzeczy, których me możemy przeskoczyć, zpowodu ograniczeń prawnych czy finansowych; porozmawiamy o tym konkretnie, kiedy zbierzemy się wszyscy, żebyś zrozumiała,jakie bariery napotykamy.Wyprostował się, jakby zmęczył się tą oficjalną wypowiedzią.Tak zresztą było ale nie wiedział, co dalej mówić; ciężar przeszłości iodmienne obecne okoliczności powstrzymywały go i sprawiały, że własne słowa wydawały mu się nienaturalne.To absurd, że niesiedzą obok siebie a dzieli ich okrągły, przykryty lnianymi obrusem stół.Czuł się głupio, podnosząc lekko głos, by dotarł do niej poprzezszmer rozmów, zamiast mówić cicho, jak zawsze wolał.Jej spokojne spojrzenie wydawało się przyciągać go do siebie, podobnie jak jejopanowanie, tak inne od niepokoju, jaki pamiętał.Zmieniła się, pomyślał, jak w ciągu minionych miesięcy, gdy czytał jej opracowaniaz rosnącym zdumieniem.Tak dalece, w zaskakujący sposób się zmieniła.- Zamierzamy udoskonalić Powiększenie" - oświadczył.- Oglądalność jest dobra, ale chcemy, aby była o niebo lepsza.W tymprzypadku - dorzucił z uśmiechem - chodzi nam o to, by zainteresować więcej kobiet programem.Dodamy wywiady, coś, co świetnierobi magazyn People.Ktoś ze świata polityki, rozrywki, interesów, sportu.kto byłby fascynujący, z takiego czy innego powodu.Niemamy jeszcze tytułu ani ostatecznego kształtu, to wszystko zostanie dopracowane z twoją, mam nadzieję, pomocą.Chcemy, żebyś torobiła.Valerie pochyliła się do przodu.- To znaczy, prowadziła program?- Nie tylko.Opracowała i zaprezentowała.Będziesz musiała przedstawić temat komitetowi do spraw emisji - czasami w nimzasiadam - i nasi prawnicy muszą się z nimi zapoznać, ale skądinąd program jest twój.Możesz wykorzystać dział analiz, aleprawdopodobnie nie będziesz ich potrzebowała.Przynajmniej na początku powinnaś dać sobie radę sama.Zmarszczyła brwi.- Nie dajesz mi ludzi?- Będziesz miała do dyspozycji reżysera zespołu Powiększenia".- To nie wystarczy.Szesnaście minut każdego tygodnia.- Przepraszam, nie wyraziłem się jasno.Chodzi o cztery minuty.To wszystko, co możemy zdjąć z godziny w tej.- Cztery minuty? Z całej godziny dajesz mi tylko cztery minuty?- Staraliśmy się, aby było więcej, nie udało się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]