[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. PrzeciÄ…-gnÄ…wszy siÄ™ z rÄ™koma uniesionymi nad gÅ‚owÄ…, zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ gardÅ‚owo. A poza tym,nie chcÄ™, żeby Rand popsuÅ‚ nam nastrój.Nadal czujÄ™ siÄ™ taka podochocona jak wie-Å›niaczka w czasie.Z czego siÄ™ Å›miejesz? PrzestaÅ„ siÄ™ ze mnie Å›miać, Perrinie t BashereAybara! PrzestaÅ„, powiadam, ty nieokrzesany gburze! Jeżeli nie.Nie mógÅ‚ przeszkodzić jej w tym inaczej jak tylko pocaÅ‚unkiem.W jej ramionach za-pominaÅ‚ o Randzie, Aes Sedai i bitwach.Tam, gdzie byÅ‚a Faile, tam byÅ‚ dom.PUAAPKI I PRZESZKODYRand czuÅ‚ ciężar BerÅ‚a Smoka w dÅ‚oni, czuÅ‚ wszystkie linie wyrzezbionych Smokóww dÅ‚oni z piÄ™tnem czapli tak wyraznie, jakby gÅ‚adziÅ‚ je palcami, a mimo to miaÅ‚ wra-żenie, że to czyjaÅ› cudza dÅ‚oÅ„.Gdyby jÄ… odcięło jakieÅ› ostrze, wówczas poczuÅ‚by ból i nadal by żyÅ‚.To byÅ‚by cudzy ból.DryfowaÅ‚ w Pustce, otoczony jej nie dajÄ…cÄ… siÄ™ ogarnąć rozumem skorupÄ… i wypeÅ‚-niony saidinem, który staraÅ‚ siÄ™ zemleć go na proch, w tym zimnie roztrzaskujÄ…cym stal,w tym żarze, od którego kamieÅ„ buchaÅ‚by pÅ‚omieniami, wypeÅ‚niony saidinem, któregostrumieÅ„ niósÅ‚ skazÄ™ Czarnego, wciskajÄ…c rozkÅ‚ad do jego koÅ›ci.Do jego duszy, obawiaÅ‚siÄ™ niekiedy.Już nie mdliÅ‚o go tak jak kiedyÅ›.Ale tego baÅ‚ siÄ™ jeszcze bardziej.Naszpi-kowany za sprawÄ… tego wiru ognia, lodu i brudu życiem.Tak to najlepiej możnabyÅ‚o okreÅ›lić.Saidin próbowaÅ‚ go zniszczyć.WypeÅ‚niaÅ‚ go po brzegi, grożąc, że zatopiswÄ… żywotnoÅ›ciÄ….GroziÅ‚, że go pogrzebie pod sobÄ…, groziÅ‚ i omamiaÅ‚.Wojna o przetrwa-nie, walka, by nie dać siÄ™ pochÅ‚onąć, spotÄ™gowana radoÅ›ciÄ… samej esencji życia.JakżesÅ‚odkiego mimo tego plugastwa.A gdyby saidin byÅ‚ czysty? Nie sposób sobie wyobrazić.I mimo to chciaÅ‚ zaczerpnąć wiÄ™cej, zaczerpnąć wszystko, co tam byÅ‚o.A tam czyhaÅ‚a Å›miertelna pokusa.Jeden bÅ‚Ä…d i zdolność do przenoszenia wypali siÄ™w nim na zawsze.Jeden bÅ‚Ä…d i postrada zmysÅ‚y, o ile zwyczajnie nie zostanie unicestwio-ny na miejscu, być może razem ze wszystkim, co go otaczaÅ‚o.Skupianie siÄ™ na tej wal-ce o dalsze istnienie nie byÅ‚o szaleÅ„stwem; przypominaÅ‚o spacer z zawiÄ…zanymi oczymapo linie zawieszonej nad doÅ‚em peÅ‚nym ostrych pali, jednoczesny z tak czystym odczu-waniem życia, że wszelka myÅ›l o rezygnacji byÅ‚aby tym samym co wyobrażanie sobie, żeÅ›wiat na zawsze już zatonie w odcieniach szaroÅ›ci.To nie byÅ‚o szaleÅ„stwo.Podczas tego taÅ„ca z saidinem myÅ›li mu wirowaÅ‚y, uciekaÅ‚y gdzieÅ› w gÅ‚Ä…b Pustki.An-noura, przyglÄ…dajÄ…ca mu siÄ™ tym wzrokiem Aes Sedai.Do czego zmierza Berelain? NiewspomniaÅ‚a nigdy, że ma doradczyniÄ™ Aes Sedai.I te inne Aes Sedai w Cairhien.SkÄ…done siÄ™ wzięły i dlaczego? Rebeliantki za miastem.Co sprawiÅ‚o, że oÅ›mieliÅ‚y siÄ™ ruszyćz miejsca? Co teraz zamierzaÅ‚y? Jak mógÅ‚ je powstrzymać albo wykorzystać? ByÅ‚ corazlepszy w wykorzystywaniu ludzi; czasami aż go od tego mdliÅ‚o.Sevanna i Shaido.Rhu-132arc wysÅ‚aÅ‚ już zwiadowców do Sztyletu Zabójcy Rodu, ale ci w najlepszym razie moglisiÄ™ tylko zorientować, gdzie i kiedy coÅ› nastÄ…pi.Tylko MÄ…dre byÅ‚y w stanie siÄ™ dowie-dzieć dlaczego, ale nie chciaÅ‚y tego zrobić.A tych dlaczego byÅ‚o bardzo wiele w zwiÄ…z-ku z SevannÄ….Elayne i Aviendha.Nie, o nich nie bÄ™dzie myÅ›laÅ‚.Z tym koniec.Per-rin i Faile.Ależ to zapalczywa kobieta, sokół z imienia i z usposobienia.Czy napraw-dÄ™ przyÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™ do Colavaere tylko po to, żeby zdobyć dowody? BÄ™dzie próbowaÅ‚aochronić Perrina, jeżeli Smok Odrodzony upadnie.BÄ™dzie go chroniÅ‚a przed SmokiemOdrodzonym, jeżeli uzna, że to konieczne; byÅ‚a lojalna wobec Perrina, ale to ona samazadecyduje, w jaki sposób mu to okaże.Nie należaÅ‚a do tych kobiet, które potulnie ro-biÄ… to, co każą im mężowie.ZÅ‚ote oczy, w których czaiÅ‚o siÄ™ wyzwanie i buta.DlaczegoPerrin z takim żarem broniÅ‚ Aes Sedai? PrzebywaÅ‚ dÅ‚ugi czas u boku Kiruny i jej towa-rzyszek w drodze do Studni Dumai.Czy Aes Sedai mogÅ‚y zrobić z nim to, czego obawia-li siÄ™ wszyscy? Aes Sedai.Mimo woli potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….Już nigdy wiÄ™cej.Nigdy! Zaufa-nie oznaczaÅ‚o zdradÄ™; zaufanie równaÅ‚o siÄ™ bólowi.UsiÅ‚owaÅ‚ odepchnąć tÄ™ myÅ›l.Zbyt już bardzo przypominaÅ‚a jawne bredzenie.KażdymusiaÅ‚ komuÅ› ufać, jeżeli chciaÅ‚ żyć.Tylko nie Aes Sedai.Mat, Perrin.Gdyby nie mógÅ‚im ufać.Min.Nigdy mu nie przyszÅ‚o na myÅ›l, że mógÅ‚by nie ufać Min.WylegiwaÅ‚a siÄ™teraz wygodnie we wÅ‚asnym łóżku; żaÅ‚owaÅ‚, że nie jest zamiast tego przy nim.Wszyst-kie te dni zamartwiania siÄ™ bardziej o niego niż o siebie, na ile jÄ… znaÅ‚ dni prze-sÅ‚uchaÅ„ prowadzonych przez GalinÄ™ i maltretowanie, gdy jej odpowiedzi okazywaÅ‚y siÄ™niezadowalajÄ…ce tu nieÅ›wiadomie zazgrzytaÅ‚ zÄ™bami wszystko to razem, a na do-datek wysiÅ‚ek, jaki kosztowaÅ‚o jÄ… Uzdrawianie, sprawiÅ‚y, że poddaÅ‚a siÄ™ nareszcie.Trzy-maÅ‚a siÄ™ jego boku dopóty, dopóki nogi nie odmówiÅ‚y jej posÅ‚uszeÅ„stwa; musiaÅ‚ jÄ… za-nieść do sypialni, a ona caÅ‚Ä… drogÄ™ sennym gÅ‚osem protestowaÅ‚a, że przecież jest mu po-trzebna.Nie byÅ‚o przy nim Min, nie byÅ‚o jej kojÄ…cej obecnoÅ›ci, dziÄ™ki której siÄ™ Å›miaÅ‚,dziÄ™ki której zapominaÅ‚, że jest Smokiem Odrodzonym.Tylko ta wojna z saidinem, tenzamÄ™t w myÅ›lach i. Trzeba siÄ™ z nimi rozprawić.Musisz to zrobić.Nie pamiÄ™tasz, jak byÅ‚o ostatnim ra-zem? Tamto miejsce przy studniach to byÅ‚ tylko nÄ™dzny ochÅ‚ap.Miasta wypalone dogoÅ‚ej ziemi byÅ‚y niczym.My zniszczyliÅ›my Å›wiat! CZY TY MNIE SAYSZYSZ? TRZEBAICH ZABI, WYMAZA Z POWIERZCHNI.!Ten gÅ‚os krzyczÄ…cy we wnÄ™trzu jego czaszki nie byÅ‚ jego gÅ‚osem.Nie Randa al àora,tylko Lewsa àerina Telamona, nie żyjÄ…cego od ponad trzech tysiÄ™cy lat.I gadajÄ…cegow gÅ‚owie Randa al àora.Moc czÄ™sto wywlekaÅ‚a go z jego kryjówki w cieniach umysÅ‚uRanda, który zastanawiaÅ‚ siÄ™ czasami, jak to możliwe.Nie mógÅ‚ zaprzeczyć: byÅ‚ Lewsemàerinem odrodzonym, Smokiem Odrodzonym, ale przecież w każdym odradzaÅ‚ siÄ™ ja-kiÅ› inny czÅ‚owiek, niekiedy nawet setki ludzi, tysiÄ…ce.Tak wÅ‚aÅ›nie dziaÅ‚aÅ‚ Wzór; każdyumieraÅ‚ i odradzaÅ‚ siÄ™ na powrót, wraz z nowym obrotem KoÅ‚a, przez caÅ‚Ä… wieczność,133bez koÅ„ca.Ale nikt nie rozmawiaÅ‚ z tym, kim byÅ‚ kiedyÅ›.Nikt inny nie sÅ‚yszaÅ‚ gÅ‚osu wewÅ‚asnej gÅ‚owie.Tylko szaleÅ„cy. Kim ja jestem? zastanawiaÅ‚ siÄ™ Rand, zacisnÄ…wszy jednÄ… dÅ‚oÅ„ na Berle Smoka,a drugÄ… na rÄ™kojeÅ›ci miecza. Kim ty jesteÅ›? Czym my siÄ™ od nich różnimy?OdpowiedziaÅ‚o mu milczenie.Lews àerin bardzo czÄ™sto mu nie odpowiadaÅ‚.MożebyÅ‚oby najlepiej, gdyby w ogóle tego nie robiÅ‚. Czy ty istniejesz naprawdÄ™? zapytaÅ‚ wreszcie gÅ‚os z niedowierzaniem.Zaprze-czaÅ‚ istnieniu Randa równie czÄ™sto, jak odmawiaÅ‚ odpowiedzi. A czy ja istniejÄ™?RozmawiaÅ‚em z kimÅ›.Tak mi siÄ™ wydaje.W jakiejÅ› skrzyni.W kufrze. ZwiszczÄ…cy,cichy Å›miech. Czy ja umarÅ‚em, czy oszalaÅ‚em; a może jedno i drugie? Nieważne.Na pewno jestem potÄ™pieÅ„cem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]