[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zawsze mądrze jest brać wszystko mądrze.Ja i tak ciebie kocham, ale martwi mnie, że jestem tak głupia, że nie rozumiem, dlaczego tyjesteś smutny? Smutek twój, ma się rozumieć, musi mieć jakieś głębokie przyczyny, ale jeżelione są tak głębokie, że trzeba aż do nich dawać nurka, to bardzo dziękuję.Najmądrzej jestmyśleć, a najgłupiej cieszyć się.Ja wciąż się cieszę i dlatego ty, wuju, nie bez całkowitej racjimusisz uważać mnie za gęś, która przychodzi nudzić cię i przeszkadzać w czytaniu takichpoważnych rzeczy.66 Wzięła ze stołu otwartą książkę i przeczytała tytuł: Kompleks upośledzenia u schizofreników.Brrr! To nawet trudno przeczytać! Jest to rzecz bardzo specjalna  zauważył Krzysztof. Ale co to ciebie, wuju, obchodzi! Już i tak masz dość nudów ze swoim inżynierstwem.Jeszcze ten jakiś kompleks upośledzenia u.schizmatyków czy coś! U schizofreników  poprawił Krzysztof. Cóż to za zwierzę?  z niechęcią zapytała Nita. Bardzo nieszczęśliwe zwierzę  cicho odpowiedział Krzysztof  schizofrenik to człowiekcierpiący na rozdwojenie osobowości, na rozszczepienie jazni. Wariat? Tak.Jeżeli choroba rozwinięta jest w znacznym stopniu, zamyka się go w domu obłąka-nych.W przeciwnym razie przebywa wśród ludzi, pozornie nie różni się od innych i nikt niedomyśla się w nim tragedii, jaką jest niepewność w poczuciu własnej osobowości.Bywajeszcze gorzej, gdy sam zdaje sobie z tego sprawę.Wówczas popada w świadomość upośle-dzenia, w psychozę pokrzywdzonego.To jest bardzo zajmujące.Autor ma wiele ciekawychobserwacyj.Nie zgadzam się z nim tylko w jednym.Twierdzi mianowicie, że schizofreniazawsze jest chorobą wrodzoną.Moim zdaniem można ją wywołać również przez zastosowa-nie odpowiednich warunków.Nie zwrócił uwagi na zniechęcenie i obojętną minę Nity, zawahał się przez chwilę i mówiłdalej:  Na przykład aktorzy.Przez zbyt silne wżycie się w jakąś rolę aktor może stracićpewność, czy jest sobą, czy dajmy na to królewiczem duńskim.Czy w starożytnym teatrze,gdzie mężczyzni grali też i kobiece role, żaden z nich o wrażliwszej psychice nie nabrał wąt-pliwości co do zamiłowań swojej prawdziwej płci?.Jaka szkoda, że Sara Bernhardt nie zo-stawiła pamiętników, w których mogłaby rozpatrzyć wpływ jej ulubionej roli Orlątka na póz-niejsze skłonności do kobiet.Jestem pewien, że można by jednak zebrać dużo ciekawych idostatecznie wymownych przykładów. Ale po co ci to, wuju  ukrywając ziewanie, powiedziała Nita  gdybym nie obawiałasię, że posądzisz mnie o trywialność, zaproponowałabym ci, byśmy poszli do kina! Nie, dziękuję ci. Ach, jak bym ja ciebie wzięła w kuratelę! Z rana dwie godziny tenis albo kajak, albonarty, po obiedzie dancing, wieczorem kino.Co drugi dzień pływalnia, a całe lato na plaży,jak by ci było świetnie z opalenizną! Wyglądałbyś jak prawdziwy Hiszpan.I widziałbyś jużpo roku, że nabrałbyś werwy, wesołości, zgubiłbyś swoją neurastenię, no i wreszcie zwrócił-byś uwagę na mnie.Zaśmiała się i dodała: Widzę, że tą ostatnią perspektywą odstraszyłam cię od całego projektu. Nieprawda, Nito, bardzo cię lubię i nawet nie wiesz, jak ci zazdroszczę twojej pogody iprostoty, i wdzięku.Podano kolację, lecz Nita nie chciała zostać: Ja jednak pójdę do kina. Sama? Cóż pocznę, skoro nie chcesz iść ze mną? Zobaczysz, wuju, jeszcze spotkam tam jakie-goś ładnego chłopca i zdradzę cię.Krzysztof nie zatrzymywał Nity.Podczas rozmowy przyszła mu do głowy pewna myśl inie dawała mu spokoju.Zaraz po kolacji poszedł do szafowego pokoju.Nie pamiętał, w którejto widział, i musiał po kolei otwierać wszystkie szafy.Były tu ubrania Pawła, Zdzisława iubrania po nieboszczyku panu Wilhelmie.Wreszcie znalazł: z otwartych drzwi uderzył zapach zwietrzałych już perfum.Na wiesza-kach jedna przy drugiej wisiały różnobarwne sukienki Haliny.67 Teraz Krzysztof zamknął drzwi na klucz.Wprawdzie służba nigdy po kolacji nie wcho-dziła do pokojów bez wezwania, wolał jednak nie ryzykować.Z wielu sukien wybrał kilka,które wydały się mu ładniejsze i jeszcze dostatecznie modne.W szufladzie znalazł całą ko-lekcję pantofelków, w bielizniarce obok dostateczną ilość pończoch, kombinezek itd.Szybkorozwiązywał krawat, szarpnął kołnierzyk i zaczął się przebierać.Halina była nieco niższa od niego i znacznie pełniejsza zwłaszcza w biodrach i w pier-siach.Natomiast nogę miała taką samą.Nie było tylko paska do podwiązek i pończochyustawicznie opadały.W pokoju szafowym lustro zle było ustawione i nie mógł w nim dosta-tecznie dobrze się przejrzeć.Zebrał wszystko i wyjrzawszy na korytarz, prędko przebiegł doswojej sypialni.Zapalił wszystkie światła i stanął przed lustrem.Serce biło mu mocno.Napoliczkach miał silne rumieńce.Spodziewał się wprawdzie rewelacyjnego wrażenia, nie przypuszczał jednak, że tak dalecezmieni go ten strój.Z początku wydał się sobie czymś nienaturalnym, dziwacznym, oczywi-ście przebranym.Z głębi lustra patrzyły nań szeroko otwarte, zdziwione oczy, w rozchyleniuust był prawie naiwny wyraz.Uśmiechnął się i przechylił głowę.To było naprawdę komiczne.Wyglądał jak kokietującapanienka.Teraz wybuchnął szczerym mocnym śmiechem.Zrobił, nie spuszczając oczu z lustra, kilka ruchów, kilka kroków naprzód i w tył.Przegiąłsię w pasie, podniósł ręce do głowy. Po prostu mizdrzę się  zawstydził się sam siebie.Nie mógł jednak odejść od lustra.Fascynowała go ta smukła, giętka sylwetka w niebieskiejjedwabnej sukni, wznoszącej się na piersi dwoma małymi uwypukleniami, wycięta w dużydekolt, który odsłaniał ciało o jędrnej matowej skórze.Po kilku minutach zdjął niebieską inałożył popielatą suknię wieczorową z weluru [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •