[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po kolacji Stenog wstał.- Przejedzmy się do Źródła - zaproponował Parson-sowi.- Chcę, żebyś zrozumiał nasz punkt widzenia.Samochód Stenoga roztopi! się w ciemnościach.Parsons czuł na twarzy zimny, świeży powiew; młody mężczyzna jechał z opuszczonymi szybami, najwidoczniej z przyzwycza­jenia.Wydawał się zamknięty w sobie, więc Parsons nie próbował nawiązywać rozmowy.Kiedy znów przejeżdżali przez posterunki kontrolne, Stenog niespodziewanie wybuchnął:- A więc uważasz to społeczeństwo za chore?- Ktoś z zewnątrz może tak to odebrać - odparł ostrożnie Parsons.- To podkreślanie spraw dotyczących śmierci.- Chyba masz na myśli życie.- Kiedy tylko tu trafiłem, pierwsza napotkana osoba próbowała mnie przejechać, najwyraźniej uważając, że chcę zostać zabity.A Icara? - pomyślał.- Prawdopodobnie ta osoba zobaczyła, że wałęsasz się; samotnie nocą po drodze publicznej.- To prawda - przyznał Parsons.- To jedna z ulubionych gierek rozmaitych typów z fan­tazją, lubiących teatralne gesty.Wychodzą za miasto, na szosę, wiedząc, że jest taki zwyczaj, iż kierowcy, którzy ich dostrzegą, przejeżdżają po nich.To stało się już tradycją.Czy w twoich czasach ludzie nie rzucali się nocą z mostów do wody?- Ale to była znikoma mniejszość bez znaczenia, ludzie z zaburzeniami umysłowymi - zaprotestował Parsons.- Mimo to społeczeństwo ich rozumiało i uznawało ich prawa.Jeśli ktoś chciał się zabić, przyjmowano to za właściwy sposób.- Stenog podniecał się coraz bardziej.- W rzeczy­wistości nic o naszym społeczeństwie nie wiesz! Za krótko tu jesteś.Popatrz na to.Wysiedli z samochodu w wielkiej hali.Parsons zatrzymał się pod wrażeniem tego, co zobaczył.We wszystkich kierunkach rozchodziła się sieć korytarzy.Pomimo nocy wrzała tu praca.W jasno oświetlonych korytarzach panował ruch.Jedna ze ścian hali przylegała do krawędzi sześcianu.Idąc w tamtym kierunku, Parsons doznał szoku.Uświadomił sobie, że widzi tylko fragment tego urządzenia, bo całość jest ukryta pod ziemią.Nie potrafił dokładnie sobie wyobrazić jego wielkości.Sześcian żył!Spod podłogi dochodziło nieprzerwane dudnienie.Czuł je w całym ciele.Czy było to złudzenie stworzone przez niezliczoną rzeszę techników, śpieszących korytarzami tam i z powrotem? Samoczynne windy towarowe wywoziły na gór? puste pojemniki, ładowały same świeży materiał i zjeż­dżały z powrotem na dół.Uzbrojeni wartownicy spacerowali tam i z powrotem, mając oko na wszystko.Zauważył, że obserwują nawet Stenoga.A jednak czuło się tu życie i nie było to złudzeniem.Kipiało pod powierzchnią sześcianu.Regulowany, odmierzany metabolizm, w którym jednak wyczuwało się szczególny niepokój.Nie była to cicha, niezmącona egzystencja, lecz falujące morze.Przypływy i odpływy.Wprawiało to w zdener­wowanie nie tylko Parsonsa, ale również pozostałych.Na ich twarzach widniało takie samo zmęczenie i napięcie, jak na twarzy Stenoga.Z Sześcianu emanował chłód.Zastanawiające, pomyślał.Żyje, a jest zimny.Odwrotnie niż ludzkie ciepłe życie.Zauważył, że wszyscy - i ludzie w korytarzach, i on sam, i Stenog - przy każdym oddechu chuchają białą mgiełką - parą.- Co tam jest? - zapytał Stenoga, wskazując sześcian.- My - padła odpowiedź.Z początku nie zrozumiał, uznał, że Stenog użył metafory.Potem, stopniowo, zaczął pojmować.- Zygoty - tłumaczył Stenog.- Uwięzione i zamrożone w opakowaniach.Po sto miliardów w każdym.Całe nasze potomstwo.Horda potomków.Tam się mieści rasa ludzka.My, którzy istniejemy teraz - wykonał lekceważący ruch ręką - to tylko drobny ułamek zamkniętych tam przyszłych generacji.A zatem oni nie dbają o teraźniejszość, pomyślał Parsons.Koncentrują się na przyszłości.Ci jeszcze nie narodzeni są w pewnym sensie ważniejsi od tych, którzy dziś chodzą po ulicach.- Jak to jest regulowane? - zapytał Stenoga.- Utrzymujemy stałą populację, z grubsza licząc dwa i trzy czwarte miliarda.Każdy zgon automatycznie uwalnia z zamrożenia nową zygotę i kieruje ją na drogę prawidłowego rozwoju.Każda śmierć owocuje natychmiast nowym życiem.Są splecione ze sobą.Więc ze śmierci powstaje życie, pomyślał Parsons.Z ich punktu widzenia śmierć jest przyczyną życia.- Skąd pochodzą zygoty? - zainteresował się.- Pozyskujemy je według ściśle określonego, bardzo złożonego wzoru.Co roku organizujemy spisy, przy których plemiona współzawodniczą ze sobą.Testy kontrolne obejmują wszystkie dziedziny.Sprawdzają zdolności umysłowe, spraw­ność fizyczną, talenty i możliwość intuicyjnego działania na każdej płaszczyźnie i wobec każdego zjawiska - od najbar­dziej abstrakcyjnych pojęć do przedmiotowych współzależno­ści.Także umiejętność orientacji i zdolności manualne.- Rozumiem - powiedział Parsons.- Wkład gamet jest proporcjonalny do wyników testów każdego plemienia.Stenog przytaknął.- Podczas ostatnich Spisów Plemię Wilków odniosło sześćdziesiąt zwycięstw na dwieście możliwych, a zatem wniosło trzydzieści procent zygot na przyszłość.Więcej niż plemiona, które zajęły trzy kolejne miejsca.Bierze się możliwie najwięcej gamet od mężczyzn i kobiet, którzy mają najlepsze wyniki.Oczywiście zygoty formowane są zawsze tutaj.Formowanie zygot bez upoważnienia jest nielegalne.ale nie chciałbym urazić twojej wrażliwości.Wyjątkowo utalentowane osobniki wykorzystujemy maksymalnie, nawet jeśli ich plemięuzyskało niski wynik.Wyszukujemy jednostki szczodrze obdarowane przez naturę i dokładamy wszelkich starań, by pozyskać od nich cały zapas gamet.Na przykład Matka Przełożona Plemienia Wilków, Loris.Żadna z jej gamet się nie zmarnowała.Każdą umieszcza się tutaj i natychmiast zapładnia w Źródle, gdy tylko jest wystarczająco uformowana.Gorsze gamety i nasienie tych, którzy uzyskują słabe wyniki, są niepotrzebne, wiec pozwala im się zginąć.Po raz pierwszy Parsons pojął jasno podstawowy porządek tego świata.- Zatem wasza rasa wciąż się doskonali - orzekł.- Przecież to oczywiste! - zdziwił się Stenog.- Ta dziewczyna, Icara, chciała umrzeć, ponieważ została okaleczona i zniekształcona.Wiedziała, że nie miałaby żadnych szans w Spisach.- Byłaby po prostu czynnikiem negatywnym jako osoba, jak my to nazywamy, niepemowartościowa.Jej plemię uzys­kałoby przez nią gorsze wyniki.Natomiast gdy tylko umarła, uwolniona została zygota najwyższego gatunku, pochodząca z późniejszego zapasu niż jej własna.Jednocześnie wyjęto dziewięciomiesięczny embrion i odłączono go od Sześcianu Życia.Icara była z plemienia Bobrów, dlatego to nowo narodzone dziecko będzie nosiło emblemat tego plemienia.Zajmie miejsce Icary.Parsons dał znak, że rozumie.- Więc to jest nieśmiertelność.Uświadomił sobie nagle, że tutaj śmierć ma pozytywne znaczenie.Nie oznacza końca życia, zresztą nie tylko dlatego, że ci ludzie chcą w to wierzyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •