[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Anakin wyczuł, że jego siostra jest nie mniej zaniepokojona niż on.- Nie obraź się, Ulaho - rzekła Jaina - ale to zadanie przekracza chyba twoje siły.- Możliwe, ale jestem pilotką, a „Rozkoszna Śmierć” to coś więcej niż gwiezdny myśliwiec - odparła Ulaha, wciskając notatnik w dłoń Anakina.-Z moich obliczeń wynika, że jeżeli będziecie musieli się trosz­czyć o mnie tam, w dole, prawdopodobieństwo powodzenia twojego planu wyniesie zaledwie dwadzieścia jeden procent, a prawdopodobieństwo poniesienia strat przekroczy dziewięćdziesiąt.Jeżeli jednak pozostanę na pokładzie „Rozkosznej Śmierci”, prawdopodobieństwo powodzenia twojej akcji wzrośnie do niemal pięćdziesięciu procent.- Aż tyle? - zapytał zdumiony młodzieniec.Nawet nie zapytał, ile będzie wynosiło wówczas prawdopodobieństwo poniesienia ofiar.-W takim razie, niech będzie.Ale zostaw yuuzhański wahadłowiec z Dwa-Jeden-S na pokładzie i odlatuj.Będziesz czegoś potrzebowała?Ulaha chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.- Jeżeli będziecie mieli trochę czasu, pozostawcie w widocznym miejscu kawałek metalowej rurki z zestawu części zapasowych wojen­nych androidów - powiedziała wreszcie.- Najlepiej na korytarzu.- Załatwione.- Anakin bardzo chciałby objąć ją, uścisnąć jej dłoń albo zrobić cokolwiek, ale wszystko wydawało mu się takie.nieodwo­łalne, ostateczne.Odwrócił się i posłał Jainę śladami wszystkich pozo­stałych, którzy tymczasem zdążyli zgromadzić się w pierwszej ładowni.Potem podszedł do szczeliny drzwi i odwrócił głowę.- Tylko żadnych bohaterskich sztuczek, Ulaho - powiedział.- To rozkaz.Dopilnuj, żeby Dwa-Jeden-S znalazł się w wahadłowcu i odlatuj.Bithanka odwzajemniła jego spojrzenie i kiwnęła głową.- Nie przejmuj się, Anakinie - rzekła.- To słuszna decyzja.- Od­wróciła się i wyciągnęła rękę po percepcyjny kaptur.-Pospiesz się -dodała.- Każda minuta opóźnienia zmniejsza szansę powodzenia o zero koma dwa procent.Czując się wyraźnie nieswojo, młody Solo pospieszył korytarzem do pierwszej ładowni, gdzie pozostali Jedi wkładali wyposażenie i wsia­dali do pięciu yuuzhańskich kapsuł towarowych.Wyciągnął kawałek rurki i położył pod ścianą na korytarzu w miejscu, w którym mogłaby zoba­czyć ją Ulaha, a potem uszczelnił śluzę ładowni i dołączył do pozosta­łych.Zekk pomagał Tesarowi wcisnąć się do kapsuły, w której siedzieli już Ganner, Jovan i Tenel Ka.- Jesteście pewni, że nie zabraknie nam termicznych detonatorów? - wychrypiał Barabel.- Musimy mieć bardzo wiele, żeby zabić tego voxyna.- Zapakowałem wszystkie cztery skrzynki.- Zekk zaczął zamykać otwór kapsuły.- Tylko cztery? - zmartwił się Tesar.- Nie za mało?Zekk pokręcił głową, a potem uszczelnił otwór drzwiowy za pomo­cą kuli żelu blorash i odwrócił się do Anakina.Gestem zachęcił go, żeby wszedł do kapsuły, w której siedzieli już Raynar, Eryl i Tahiri.- Lecimy ostatni - oznajmił.- Uznałem, że najlepiej będzie roz­dzielić członków rodzin i wyposażenie.Nie musiał tłumaczyć, dlaczego przedsięwziął takie środki ostroż­ności.Anakin kiwnął głową, bez słowa nasunął na głowę kaptur próż­niowego skafandra i kucnął obok Tahiri, naprzeciwko Eryl i Raynara.Zekk wcisnął się do kapsuły i stanął obok Anakina, a potem zapalił ja­rzeniowy pręt i uszczelnił kapsułę od wewnątrz.Tymczasem nieatakowana przez nikogo „Rozkoszna Śmierć” leciała dalej tym samym kursem przez czas, który wszystkim wydawał się wiecznością.Korzystając z łą­czącej ich cały czas bitwowięzi, Anakin wyczuwał, że niepokój Ulahy przemienia się z wolna w przerażenie.- Unoszą się, żeby nas przechwycić, ale nie strzelają - zameldowała Bithanka przez komunikator.- Rozdzielają się, a z dziobów niektórych skoczków wysuwają się długie chwytne macki.- Wciąż jeszcze przypuszczają, że uda się im pochwycić nas ży­wych.- zdziwił się Anakin.- Dlaczego tak ryzykują?- To obce istoty - przypomniała jedna z Barabelek.- Nie ma sensu próbować ich zrozumieć.Nagle „Rozkoszna Śmierć” skręciła ostro na bakburtę, równie rap­townie powróciła na poprzedni kurs, potem zanurkowała, a w końcu za­częła wykonywać uniki jak myśliwiec.- Musicie się wynosić - przekazała przez komunikator Ulana.Yuuzhański okręt zaczął drżeć.- Wystrzeliwują te macki w naszą stronę.- Prawdopodobna strefa lądowania: dwa kilometry od kosmoportu w kierunku jeden-dwadzieścia-dwa- zameldował siedzący w wahadłow­cu 2-1 S.- Szanse zaskoczenia bardzo duże.Anakin wydał rozkaz startu, a Ulaha zadarła dziób yuuzhańskiego okrętu tak raptownie, że koral zatrzeszczał i pękł w kilku miejscach.Stojący na samym końcu długiej linii kapsuł towarowych android ZYV 2-4S wystrzelił z blasterowego działka, żeby wypalić w burcie prowizo­ryczny luk bombowy.Rozległ się głośny ryk i z ładowni uszła atmosfera.Kapsuła Anakina zaczęła się ślizgać po koralowej podłodze w kierunku otworu.- Wabik za burtą - zameldował po chwili Dwa-Cztery-S.Stojąca jako piąta w linii kapsuła Anakina ześlizgiwała się coraz szybciej.- Pierwsza kapsuła za burtą- odezwał się 2-4S.- Nieprzyjacielska macka pochwyciła kapsułę wystrzeloną na wabia - dodał po chwili.Anakin wstrzymał oddech.Spodziewał się, że kapsuła eksploduje dopiero w zetknięciu z powierzchnią gruntu.Jeżeli jednak i w taki spo­sób zdoła przekonać Yuuzhan Vongów, że rycerze Jedi zrzucają bomby, a nie członków oddziału specjalnego.Z komunikatorów rozległy się trzaski zakłóceń, przez które przedarł się po chwili zniekształcony głos wojennego androida.- Przynęta eksplodowała - zameldował Dwa-Jeden-S tak cicho, że z trudem dało się go usłyszeć.- Nieprzyjacielska jednostka poważnie uszkodzona.Z komunikatora wydobył się chóralny sykośmiech wszystkich troj­ga Barabelów.- Druga kapsuła za burtą - odezwał się Dwa-Cztery-S.- Trzecia kapsuła.Anakin nie usłyszał końca meldunku.Przelatując przez wypalony w burcie okrętu otwór, jego kapsuła zachrobotała i zaskrzypiała.Kiedy jego żołądek zaczął wyprawiać dzikie harce, młodzieniec uświadomił sobie, że spada.Wszyscy pasażerowie zaczęli się unosić w ciasnym wnętrzu kapsuły.- Dwa-Cztery-S za burtą-oznajmił wojenny android.Tahiri złapała Anakina za rękę, a Eryl zaczęła głośno odliczać.Ana­kin otworzył umysł na przepływ Mocy tak szeroko, jak potrafił.Badając emocje innych, usiłował się dowiedzieć, czy którakolwiek kapsuła zo­stała pochwycona przez chwytną mackę albo trafiona jedną z wystrzeli­wanych przez obrońców kuł plazmy.Wyczuł tylko niepokój podobny do swojego.Jedynie od Barabelów promieniowało coś podobnego do chó­ralnego okrzyku triumfu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •