[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomijając konsekwencje problemu psychofizycznego - (tu sala zagrzmiała śmiechem) - życie takich istot byłoby zbyt kruche, bez przerwy zagrożone natychmiastową destabilizacją homeostazy, na pewno zaś mocno utrudniałoby to wszelką ewolucję.Racjonalniejsza wydaje się zatem hipoteza o długotrwałości tworów myślni, niezależnie od lokalnych promieniowań psychomemicznych, zwłaszcza że przecież nie wiemy, co znaczy „lokalny" w kontekście myślni.A skoro tak, skoro monady nie potrzebują ciągłego istnienia organizmów materialnych, bezustannego przez nie „dokarmiania", nie są jedynie modulacją strumienia umysłowych wydzielin - to ich istnienie staje się również możliwe w interwałach bezpsychozoicznych.Na przykład u zarania wszechświata.I w grobowej ciszy jego cieplnej śmierci.Jeśli zatem przychylamy się do modelu wszechświata pulsującego najwyraźniej większość obecnych się przychylała, Hunt z kosmologią nie był za pan brat, pojęcia nie miał, które teorie są tu aktualnie na topie - widzimy, że rozłączność kolejnych wszechświatów nie jest zupełna, istnieje sfera niepodległa prawom fizyki.Coś zostaje odziedziczone.Głos z sali:- Czy doktor Peer zatem sądzi, że neuromonady pochodzą z poprzedniego cyklu wszechświata?(Doktor Peer to ta fenoindianka, skonstatował Hunt).Peer wzruszyła ramionami.Nie wie.Ale istnieje możliwość ciągłości.Należy zatem bardzo dokładnie przyjrzeć się mechanizmowi interakcji myślni i materii, to kamyczek do ogródka neurofizjologów i tych, co tu się tak śmiali, bo jeśli fenomen faktycznie zachodzi na poziomie kwantowej grawitacji.- To co?- To w ówczesnej strukturze myślni doszukiwać się możemy wzorca, który odkształcił w pierwszych ułamkach sekund formę wszechświata i ustanowił parametry.- Świadomie? Nieświadomie? Znów wzruszenie ramion.- Być może neuromonady chciały po prostu mieć pewność, że w nowym kosmosie nie zabraknie im pożywienia.Z sali:- Bajki! Bajki! Nowe równanie antropiczne!Z sali:- A kto ustanowił parametry pierwszego wszechświata, tego, z którego emisji psychomemicznych ukonstytuowała się myślnia?Z sali:- Przynajmniej ostatecznie kładzie to kopniętą wersję Wheelera, bo jednak był jakiś zewnętrzny obserwator.- Co to za wersja Wheelera? - spytał cicho Hunt opierającego się o framugę drzwi fenonordyka w mundurze EDC.Identyfikator głosił: MAJOR T.FUZZ.- Wariacja na temat zasady antropicznej - wyjaśnił major, nie odwracając nawet głowy, wyraźnie myśląc o czymś innym.- Wszechświat partycypacyjny Wheelera.O ile kolejne mutacje na ewolucyjnej drodze do postaci obdarzonego świadomością psychozoika również uznamy za zdarzenia kwantowe, oczywistym jest, że aż do momentu pojawienia się owej świadomości istniały one, te warianty specjacyjne, jako superpozycje stanów prawdopodobnych.- Na takie dictum Hunt wytrzeszczył oczy, ale major Fuzz mówił dalej.- Redukcja następuje w chwili obserwacji.Istnienie człowieka uprawomocnia się przez wsteczny wybór stosownej ścieżki mutacji, a to takiej, która umożliwiłaby powstanie świadomości i tąże redukcję.Paradoks kauzalny.To wytrąca sens z pytania o zbiegi okoliczności, ponieważ Homo sapiens staje tutaj w roli pierwotnej przyczyny, chociaż późniejszej w strumieniu czasu.No, ale myślnia to falsyfikuje.Hunt nic z tego nie pojął.Major musiał zobaczyć to w jego oczach.Zerknąwszy raz jeszcze na doktor Peer (sprzeczała się właśnie z jakimś mundurowym z pierwszego rzędu), westchnął i pociągnął Nicholasa do foyer.Przystanęli tuż za drzwiami.Fuzz rozglądnął się i wyszarpnął serwetkę z zestawu kawowego na pobliskim stoliku.- Fizyka kwantowa, podstawy - mruknął, rysując na serwetce wykres nie wiedzieć kiedy i skąd wyciągniętym wiecznopisem.Wykres składał się z dwóch prostopadłych kresek i krzywej dzwonowej.- W pionie prawdopodobieństwo, od zera do jedności.Na osi poziomej poszczególne stany układu.O kocie Schrodingera słyszał pan?- Aż tak zapóźniony nie jestem.- Okay.W takim razie wie pan, że do momentu obserwacji układ znajduje się nie w jednym, konkretnym stanie, lecz w złożeniu, superpozycji wszystkich stanów prawdopodobnych.Kot żyje i kot jest martwy.Moneta spadła orłem do góry i moneta spadła reszką do góry, fifty-fifty.Ale zacznijmy nieco komplikować przykłady, weźmy rzut kilkoma kostkami sześciennymi.Sumę wyrzuconych oczek opisuje taka właśnie funkcja falowa, krzywa Gaussowska jest naturalna dla rozkładów stochastycznych.Jedynka na osi prawdopodobieństwa jest gdzieś tutaj, ekstremum funkcji tu.Kości leżą pod kubkiem, nie widzimy.Unosimy kubek, następuje obserwacja, funkcja kollapsuje, redukuje się do jednego stanu, którego prawdopodobieństwo skacze do jedności.Dajmy na to, tego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]