[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jutro się dowiem i zapewne będę mógł wam powiedzieć Czekaj, niechzapiszę.BMW.WIO 7417 Kto ie załatwił? - Nie my - zapewniła Janeczka lodowatymgłosem.- Oglądaliśmy tam samochody wyłącznie na wszelki wypadek, jak wracaliśmydo domu I JU%7ł było z głowy.- Ten pan Wolski to jest moja ciężka zgryzota- powiedziała Janeczka nazajutrz póznym popołudniem.odkładając tornister nastołek w warsztacie Bartka.- Wiedziałam, że was tu znajdę.Powinno się gośledzić bez przerwy a tymczasem proszę, chociażby dzisiaj! Chyba przestanę narazie chodzić do Beaty, bo w dodatku nigdzie tam niczego nie ukradli.Specjalniepatrzyłam.- Dobra, to ja mogę - zaofiarował się Bartek- Chociaż on mnie zna.Ale ostatecznie w oczy mu włazić nie potrzebuję! -Niedasz rady! - westchnął z żalem Pawełek.- Nam się to udaje wyłącznie dzięki PSU.Potworny facet, lata jak z propelerem, wyłazi z domu wszystkimi stronami ni ztego, owego Tylko Chaber.- A co z Wiesiem- - spytała JaneczkaBartek wzruszył ramionami i skrzywił się niechętnie --Mnie się zdaje, że odpadaPodejrzany Samzaczął o samochodach i tak wypytywał, jakby chciał flaki ze mnie wypruć I wiłsię jak cała kolonia zaskrońców I wtedy mi się przypomniało że o tym jego braciecoś chyba słyszałem, wdał się w jakieś takie podobno Nie pracuje, a szmalem sięmocno szasta, to z powietrza go nie ma, nie?- On jest całkiem dorosły.-Dwadzieścia dwa lata Dobra, powiem.Zaczęło mi chodzić po głowie, czy onprzypadkiem nie ma czegoś wspólnego z tymi kradzieżami Bez powodu Wiesiem nieszarpnęło Więc JU%7ł bym się od niego trzymał z daleka Popatrzył pytająco Janeczkai Pawełek zgodnie kiwnęli głowami Janeczka przysiadła na stole i zapatrzyła sięw okno-Nie jest dobrze - zawyrokowała - Strasznie dużo rzeczy nie zostało jeszczezałatwione Wiesio do niczego, Stefek chory - Już mu lepiej - wtrącił Pawełek.- Trzeba w jakiś sposób Wiem Pan Zajrzał-Co pan Zajrzał-Z panem Zajrzałem trzeba nawiązać współpracę Mówił o tych kluczykach, którezłodzieje dostają gdzieś tam.Niech się dowie dokładnie No dobrze, jeszcze razpójdę do Beaty Na chwilę zapanowało milczenie Zadumana Janeczka patrzyła w okno- Ty a jakby tak ten brat Wiesia faktycznie był w szajce i jakby go tak namówić,żeby przeszedł na naszą stronę - zaproponował niepewnie Pawełek - Wtyczka? -zainteresował się Bartek i potrząsnął głową.- Nie zgodzi się.Dla forsy i zestrachu-Frajer Prędzej czy pózniej pójdzie do więzieniaJaneczka drgnęła nagle i zeskoczyła ze stołu.- Pan Wolski - wysyczała dzikim szeptem.Pawełek i Bartek poderwali się zmiejsca.- Gdzie O, niech ja kichnę, to jest okazja.!-Idziemy - zarządził Bartek, niezmiernie przejęty - Psa macie przy sobieObejrzał się, chwycił z półeczki klucze.- A między ludzmi może się dowiadywać,co kto kupił - mamrotała Janeczka do siebie, dążąc JU%7ł ku drzwiom - I gdzie totrzyma-Co tam szemrzesz- - spytał niecierpliwie Pawełek, przepychając ją na zewnątrz -Puść Chabra za nim.Co kto gdzie trzyma - -Potem wam powiem PieskuPan Wolski szedł spokojnym krokiem w stronę ulicy Puławskiej Puścili go doprzodu, bo wiadomo było, że Chaber jego tropu nie straci.Należało tylko mieć gow zasięgu wzroku, żebywiedzieć, w co wsiądzie, w razie gdyby zdecydował się jechać komunikacjąmiejską.Pan Wolski tym razem wsiadł do tramwaju.Tramwaj miał czerwone światło i stał na przystanku dostatecznie długo, żebyzdążyli wsiąść również, z tym że do następnego wagonu.Ulokowali się w przodzie,co przyszło iM bez trudu, był to bowiem czwarty kolejny tramwaj i jechałprawie pusty.-Teraz tylko patrzeć gdzie wysiądzie! - polecił Pawełek.- My to nic.Jest znami pies.Znajdzie go nawet w- piekle.Pan Wolski dojechał aż do Zwiętokrzyskiej.TaM dopiero wysiadł i uczynił tojakoś tak okropnie, że ledwo za nim zdążyli.Tylko Chaber Miał właściweprzeczucie, poruszył się i wyskoczył pierwszy.- Pan Wolski! - wyszeptała mu Janeczka do ucha, właściwie niepotrzebnie, bo itak była pewna, że to nadludzko mądre zwierzę doskonale wie, kogo ma pilnować.Pan Wolski szybkim krokiem podążał z powrotem, ku Chmielnej.Na Chmielnej, przedkinem Atlantic, nagle przestał się śpieszyć.Pooglądał wystawy, przespacerował się pomiędzyzaparkowanymi samochodaMi, kulał nawet odrobinę i podpierał się parasolem, poczym powoli udał się w kierunku Zgody.-Dwie osoby idą za nim - rozkazała Janeczka - Ja tu jeszcze popatrzę razem zChabrem, a potem was dogonimy.Pawełek i Bartek nie protestowali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]