[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.One są chciwe, to widać, korci je i złości, że siostrzenica dostała najwięcej, chciałyby jej to wydrzeć, czy są jednakże zdolne posunąć się aż do zbrodni.? Ustalił już wszak sam ze sobą, że nie one zabiły starszą panią.Dalszą część uroczystości wypełnił sobą Marcinek, do którego pełna wysokość odziedziczonej sumy docierała stopniowo i ostatecznie dotarła dopiero teraz.Zdołał sobie przypomnieć ceny biletów lotniczych, od paru lat stanowiące przedmiot jego żywego zainteresowania.Na bieżąco śledził podwyżki i wszelkie inne zmiany i udało mu się wyliczyć, że zarówno Kalifornia, jak i Hong Kong, nie wspominając 0 Europie, stały mu się nagle dostępne.Nie będzie tam nawet musiał myć szyb ani naczyń po knajpach, da radę zapłacić za hotel, wystarczy mu na pożywienie.Wprawiło go to w stan upojenia tak potężnego, że porzucił wszelki takt 1 umiar, zajmując notariusza bez reszty.Jacek zdołał się wreszcie porozumieć z Dorotką, chwilowo pozostawioną na uboczu.- Słuchaj, nie wiem, co zrobić.Spadła na mnie ta forsa jak grom z jasnego nieba, ni przypiął, ni wypiął, aż nie wierzę.Mam to przyjąć?- Musiałbyś upaść na głowę, żeby nie - odparła trzeźwo Dorotka.- Sam widzisz, że to jest nic wobec reszty.Chrzestna babcia tak sobie życzyła, będziesz robił przykrości nieboszczce?- No fakt.Ale mi jakoś głupio.- Bierz przykład z Marcinka.- Z tego kretyna?!- Akurat okazuje dość dużo rozumu.Ucieszył się zwyczajnie i cześć.Tobie taka stówa na coś się nie przyda?- Przyda się jak cholera.To co, myślisz, żeby wziąć.?- No pewnie!- Dobra, to chociaż posprzątam ten kandelabr, co zleciał.- Nie, zaraz, poczekaj.Jest jeszcze trzecia butelka szampana, może się stłucze coś więcej.Nie żałuj sobie, tu są same rupiecie.Uroczystość skończyła się około osiemnastej, kiedy notariusz zdołał wyrwać się ze szponów spadkobierców.Odjechał wezwaną taksówką, nie mając odwagi jechać sam po tej ilości szampana, i zapowiedział wizytę nazajutrz, bo musiał przecież wrócić po samochód.Bieżan z Robertem odjechali również.Jacek pozostał ze względu na Dorotkę, Marcinek ze względu na zapowiedzianą przez Sylwię kolację, a Paweł Drążkiewicz na wszelki wypadek.* * *- Zostawił otwarty i z kluczykiem, na własnym podwórku, i co? Ten tam jakiś tak trafił? - mówił trochę nerwowo Robert do Bieżana, jadąc w stronę komendy.- Akurat mu się napatoczyło czy specjalnie chodził i szukał, żeby kradzionym przejeżdżać dziewczynę? Ja bym sprawdził, na ile się da, kto tam w ogóle był, od rana, może to nic nie da, ale co szkodzi.- Nic nie szkodzi i nie zdążyłem ci powiedzieć, że już to załatwiłem - odparł Bieżan.- Jasio popytał parę osób i okazuje się, że tam było wesołe miasteczko.Klienci, transport i tak dalej.Sprawdził wszystkich z wyjątkiem jednego i zaraz do niego pojedziemy, tylko muszę taśmę przesłuchać.Robert doznał ulgi, bo już się zaczynał martwić zaniedbaniem.Ten kradziony samochód ze śladami rękawiczki w środku cały czas chodził mu po głowie w charakterze zgryzoty i teraz wyraźnie poczuł, że kocha Bieżana.Pomyślał we właściwej chwili i załatwił, chwałaż Bogu!- Co mi się nie podoba, to ta rękawiczka - mówił dalej Bieżan.- Znaczy dwie rękawiczki, pęknięcie jest na lewej, ale nie w tym rzecz.Czy on.chociaż może trzeba mówić ona, te małe rączki, zakładamy, że to baba.Więc czy ona posiada tylko tę jedną parę i ciągle w niej chodzi? W podartych na palcu? Fleja taka, abnegatka, czy naprawdę jej nie stać? Czy je nosi przy sobie na wszelki wypadek i zakłada do roboty? Cholera, nie rozumiem tego.Ogólnie zimno i ludzie noszą rękawiczki, gdyby w tej gablocie odcisnęły się jakieś inne.sam rozumiesz.Nie wierzę, że tak używa tych rękawiczek dla naszej przyjemności.Adasiowi można wierzyć, rzecz jest pewna, ta sama rękawiczka trzymała tamten kij krykietowy i kierownicę w tym wózku.- I rączkę biegów.- I rączkę, zgadza się.Dobra, chodź, posłuchamy.Taśma pozostawiona przez wywiadowcę imieniem Jasio została już przepisana i udzieliła im licznych informacji.Kołomyja na tej Bałtyckiej panowała nieziemska, w owych godzinach porannych plątali się tam klienci, kierowcy, konwojenci, dostawcy i odbiorcy towaru budowlanego, interesanci wszelkiego rodzaju.Przeważnie umówieni, zatem łatwi do zidentyfikowania, pozapisywani w rozmaitych terminarzach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]