[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bylijednak uparci i nacierali, wydając z siebie mrożące krew w żyłach okrzyki, którezmieszały się ze szczękiem stali.Zagubieni Chłopcy uformowali się w dwa szeregi: jedni uklękli z przodu, a zanimi stanęli drudzy. Spokojnie, chłopcy powiedział Piotr. Pokażemy im białe światło,które nas zrodziło.Piraci podeszli z groznym rykiem.Piotr uniósł miecz. Pierwszy szereg oślepiaj! rozkazał.W górę powędrowały lusterka i chłopcy posłali promienie słońca prostow oczy atakujących piratów, którzy zaczęli zasłaniać się przed oślepiającym bla-skiem, wpadając na siebie i przewracając się.Na czele chłopców pojawił się teraz As z groznie wyglądającą armatą, na któ-rej umocowana była klatka z gdaczącymi kurami.As wycelował lufę w stronę pi-ratów.Zaczęły z niej wylatywać jajka, rozbijając się na ich twarzach.%7łółte strugitryskały z lufy, a skorupki odskakiwały jak łuski.Kiedy kury zaczęły szybciejznosić jaja, ogień się wzmógł.Najgorsze jednak miało dopiero nastąpić.As cofnął się i Zagubieni Chłopcyprzegrupowali się.Uniosły się bambusowe rury, w ruch poszły ręczne pompki i napiratów spadł grad kulek.Piraci zaczęli padać jak kłody ślizgając się na kulkach.Nagle z mrocznego tunelu wyłonili się piraci, przywołani dzwonkiem przezZmierdziucha.Potrząsali bronią i groznie pokrzykiwali.Ale Zagubieni Chłopcyjuż na nich czekali uformowani w dwa szeregi.Pierwszy szereg ukląkł z wyrzut-niami umocowanymi na ramieniu, a chłopcy z tylnego szeregu ładowali do nichzgniłe pomidory, które rozpryskiwały się na twarzach napastników.Raz, drugi,trzeci.Piraci zaczęli padać, oślepieni pomidorową mazią.Kiedy jakaś grupka pi-ratów chciała wejść na pomost, Baryłka zwinął się w kulkę i Zagubieni Chłopcyspuścili go po poręczy, roztrącając piratów na wszystkie strony jak kręgle.Tymczasem Chulio z garstką chłopców wyłamali kratę w luku pokładowymi zapędzali tam wszystkich schwytanych piratów.Wysmarowana jajami i pomido-rami załoga kapitana Haka była w rozsypce.Ci, którzy nie zostali wrzuceni podpokład, uciekali pomostem do portu.Bitwa była przegrana.Hak przyglądał się temu z wściekłością i rozpaczą.Wszystko układało się niepo jego myśli. Zmierdziuchu zawołał wymyśl coś inteligentnego!Zmierdziuch nie namyślając się długo pobiegł do kajuty kapitana.Hak spo-glądał za nim z furią. Bardzo trudno w tych czasach znalezć dobrą pomoc pomyślał ponuro.Wbiegł na schodki z silnym postanowieniem, że ktoś musi zapłacić za tę nie-sprawiedliwość i stanął twarzą w twarz z Chuliem. Hak! syknął chłopak.145Hak uśmiechnął się i kiwnął na niego ręką.Ale nagle stanął między nimi Piotr z uniesionym mieczem. Nie, Chulio powiedział. Hak jest mój.I byłoby tak zapewne, ale Piotr niespodziewanie usłyszał znajomy głos, do-biegający gdzieś z portu. Jack! Jack! Na pomoc! Maggie! krzyknął Piotr i pofrunął w tamtą stronę.Strażnik więzienny, któremu Hak powierzył pilnowanie Maggie i dzieci, do-szedł do wniosku, że sprawy nie układają się po myśli kapitana.Kiedy jego nie-ustraszony wódz zajęty był czym innym i droga z miasta wydawała się wolna,uznał, że pora zatroszczyć się o siebie, zabezpieczając się też na przyszłość, oczy-wiście.Zdjął klucz z szyi, otworzył zamek i pchnął drzwi.Przywitał groznymrykiem gromadkę wystraszonych dzieci i zaczął kląć na nich. Jack! Jack! zawołała z okna dziewczynka. Wyrywaj stamtąd, ty mały gnoju ryknął na nią. Będę tu jeszcze tyle,żeby wziąć, co mi się należy, a potem.Urwał nagle.Jeden z małych więzniów spuszczał właśnie przez okno linęskręconą z zasłon. Zaraz, zaraz! Dokąd się wybierasz? Złaz z tego okna!Ale chłopczyk już był po drugiej stronie, a reszta dzieci wymknęła się przezotwarte drzwi.Została tylko Maggie wciąż wzywając pomocy.Strażnik schwyciłją i zaczął wlec za sobą.Piotr wylądował obok niego, stając oko w oko z innympiratem, który wypadł z sąsiednich drzwi.Ale ten spojrzał na Piotra, zakręcił sięna pięcie i czmychnął.Kiedy Piotr wpadł do pokoju, strażnik rzucił Maggie jak worek gorących kar-tofli.Maggie otworzyła szeroko oczy. Tatuś?Piotr popędził za strażnikiem obracając po drodze ogromny globus. Mały ten świat, co? rzucił, przykładając piratowi do piersi czubek swegomiecza.Strażnik rozpłaszczył się na greckim posągu, który zachwiał się i runął przy-gniatając pirata do ziemi.Maggie rzuciła się Piotrowi w ramiona. Tatusiu! zawołała radośnie.Podniósł ją i zakręcił w koło, a potem przycisnął do siebie. Tak bardzo cię kocham wyszeptał. Ja też cię kocham odparła Maggie. Nigdy cię już nie utracę. Pieczątka, panie poczmistrzu.146Pocałował ją w czoło.W tej samej chwili wbiegł Klamka z gromadką Zagu-bionych Chłopców.Piotr pomachał im. To jest moja córka, Maggie powiedział, stawiając ją na podłodze. Cześć! przywitała się Maggie. Cześć! zawołali Zagubieni Chłopcy i popatrzyli na nią zdumieni.Piotr ruszył do wyjścia. Oni zaopiekują się tobą, dopóki nie wrócę.Teraz muszę znalezć Jacka.Chłopcy, pilnujcie jej jak oka w głowie.Zasalutował im i wzbił się w powietrze.Klamka i inni nawet nie zwrócili na niego uwagi, bo ich oczy utkwione byływ Maggie.W końcu Klamka szepnął: Czy naprawdę jesteś dziewczynką?Armia Zagubionych Chłopców rozprawiała się tymczasem z niedobitkami pi-ratów, zapędzając pod pokład tych, którzy zostali schwytani, i rozganiając pozo-stałych przez pomost na wszystkie strony.Nawet Aaskotka, którego ścigał Niepy-taj, uciekł ze statku, porzucając swoją harmonię.Baryłka zmęczony już toczeniemsię po poręczach, wystąpił teraz ze swoją ukochaną Czwór-rurką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]