[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiem, że nie szko­lono was do zajmowania się ludźmi, otrząsającymi się z podo­bnego szoku.Wiem jednak również, że pan i cała pańska załoga spędziliście z nimi wiele czasu.- Skoro nie było ich rodzin.- No tak.Myślę, że w związku z obecnością Theków wszyst­ko szybko się skończy i będziecie mogli odlecieć.Zyskał pan moją wielką wdzięczność.- Jak to dobrze, że nie jesteście piratami, za jakich miałem was na początku - odparł Godheir, drapiąc się w głowę.Sassinak uśmiechnęła się.Świetnie rozumiała, że kapitan nie uzbrojonego transportowca może się przerazić, kiedy nagle po­jawi się za nim coś w rodzaju “Zaid-Dayana".- Ja byłam równie szczęśliwa, kiedy się okazało, że nie jesteście uzbrojonym dozorowcem niewolniczym.A tak przy okazji, czy wśród pana załogi jest równie dużo miłośników dinozaurów, jak wśród moich oficerów?- Jest paru takich.Dziś wieczorem mają chyba spotkanie z pani ludźmi w głównym obozie.- I mnie się tak wydawało.Zapytał, czy nie sprawia jej to jakichś problemów.Odpowie­działa, że nie, zastanawiając się jednak w duchu, czy wzbudzanie takiego entuzjazmu dla dinozaurów było dobrym pomysłem.- Nie spodziewam się żadnych kłopotów ze strony kapitana Crussa, skoro są tu Thekowie.Mimo wszystko.- Podjąłem wszelkie środki bezpieczeństwa, pani komandor -odparł natychmiast.- Tak też myślałam, kapitanie Godheir - rzekła - ale już i tak wiele spraw toczy się niezgodnie z regulaminem.- Ma pani rację, dlatego będziemy na siebie uważać.Powiem mej załodze, by nie przesadzała z gościnnością, z kimkowiek mieliby do czynienia.Dupaynil zamachał do niej ręką z korytarza.Sassinak wyłą­czyła monitor i odwróciła się do niego.- Pani kapitan, rozszyfrowaliśmy informację z kapsuły - po­wiedział - ale badania jeszcze trwają.Pracują nad tym skanery osadu i erozji.Na ostateczne wyniki musimy poczekać około siedmiu godzin.Stosujemy też nową technikę analizy pozostało­ści biochemicznych.Mogę jednak już powiedzieć, ze Cruss powędruje do więzienia.- Proszę wyjaśnić mi wszystko po kolei - poleciła Sasinak.- To oczywiście fałszywka, choć dość sprytnie zrobiona.Kapsuła, z tymi dziurami i wgnieceniami, wygląda tak, jakby podróżowała w przestrzeni kosmicznej przez dobre czterdzieści lat.Tyle ze napęd i cala reszta zostały usunięte narzędziami dostępnymi w każdym cywilizowanym świecie.A potem podrasowano trochę obudowę, nadając jej naturalnie zniszczony wy­gląd.- A więc kapsuła została gdzieś posłana, a potem rozłożono ją na części.- Pewnie na statku Crussa, choć to nie jest jeszcze pewne.Sama wiadomość zaś.Ten komunikat był bardzo, bardzo spryt­ny.Z pozoru to ta sama informacja, którą przekazał pani Cruss, i którą pozwolił nam skopiować ze swego komputera.Komuni­kat jest krótki, powtórzony sześciokrotnie.- A za nim była kolejna wiadomość?- Tak.Wiedziałem, że pani komandor się tego domyśli.Po sześciu powtórkach, które każdego zwykłego odbiorcę przekona­łyby, że tak już będzie do samego końca, i po sześćdziesieciosekundowej pauzie następowała prawdziwa wiadomość.Były tam współrzędne Irety, dane na temat genetyki tych ciężkoświatowców, którzy przeżyli, ich przewidywany rozwój przez następ­ne parę pokoleń, krótki opis biologii i geologii planety, lista potrzebnych zapasów, zalecane rozmiary zakładanej kolonii.Oczywiście, jak się pani domyśla, nie zachowały się żadne kody odbiorcze, a na podstawie samego komunikatu nie możemy udowodnić, kto był jego adresatem.Dlatego też czekamy na wynik analizy powłoki.Bardzo możliwe, że w ten sposób uda się ustalić trasę odbytej podróży.Wiadomość ta była jak zapro­szenie: oto kim jesteśmy, gdzie mieszkamy i czym dysponujemy.Przylećcie tu, by dołączyć do nas.A więc byłby to dowód na to, że buntownicy zamierzali zostać piratami planetarnymi.- Czy jest pan pewien, że wiadomość była adresowana wyłącznie do ciężkoświatowców?- Tak.Potrzebne im były właśnie takie typy genetyczne, a poza tym mam dane Wydziału Bezpieczeństwa na temat buntowników.Proszę spojrzeć, każdy z tych separatystów działał kiedyś w jakimś ruchu politycznym lub religijnym.- I nikt tego od razu nie wykrył?Poczuła nagły gniew, że ponieważ nikt niczego nie zauważył.zginęło tylu ludzi, a inni stracili ponad czterdzieści lat życia.Dupaynil wzruszył wymownie ramionami.- Statki badawcze nie przepadają za służbami bezpieczeń­stwa, zwłaszcza tym z Floty.Chcą mieć pełną swobodę prowa­dzenia badań, możliwość samodzielnego myślenia.Trudno jed­nak zapobiegać wówczas takim spiskom.- Hm.Spodziewam się jutro kolejnej wizyty Kaia i Varian.Wolałabym utrzymać to w tajemnicy, dopóki nie będziemy mieli konkretnych dowodów, chyba że wcześniej coś się wydarzy.- Rozumiem.Proszę dać mi znać.jeśli zechce pani, bym ogłosił to, co zostało odkryte.Sassinak była zadowolona, że poszła wcześnie do łóżka.gdyż już wczesnym rankiem Thekowie niespodziewanie wezwali ją, Kaia, Varian a także - ku ogólnemu zaskoczeniu - Iretańczyków i kapitana Crussa.Wysłała Forda w szalupie, by przywiózł z obozu gubernatorów i Lunzie oraz członków załogi “Zaid-Dayana".Tymczasem urządzenia obserwacyjne sygnalizowały, że The­kowie.usytuowani dotąd w pobliżu krążownika i transportowca, zgrupowali się teraz na odległym końcu sieci ładowniczej.Sass przez kilka minut wpatrywała się w ekran, nie mogąc pojąc, co oni tam robią.Zjadła śniadanie i włożyła mundur, nie zdradzając załodze, jak bardzo jest zdezorientowana.Pijąc sok z owoców porssa, przy­pomniała sobie nagle pewną rzecz związaną z Thekami.Już kiedyś widziała coś podobnego.Wspomnienia powracały do niej falami.Było to w tym martwym świecie, gdzie udała się z grupą ładowniczą.Nagle pojawili się Thekowie.Kilku z nich zebrało się w ten właśnie sposób, a potem nadlecieli inni, two­rząc swoistą strukturę.Dawno temu o tym wszystkim zapomniała, pewnie z powodu awantury z Achaelem.Wtedy ktoś nazwał ową specyficzną strukturę obcych “katedrą".A teraz do katedry zaproszono ją.Mimowolnie zadrżała, przypominając sobie, że ludzie biorący udział w naradach Theków często zmieniają się w ich posłuszne sługi, bezwolnie wykonujące polecenia obcych.Natychmiast za pomocą samodyscypliny nakazała sobie zapamiętać wszystko, co wydarzy się podczas tego niezwykłego spotkania.Uśmiechnęła się w duchu.Może wyniknie z tego wstrząsająca opowieść, którą ożywi nudne spotkania w klubie oficerskim Kwatery Głównej Sektora [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •