[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciałem, żebyśbył dobrze przygotowany na wypadek, gdyby dzień taki jak dziś rzeczywiście nadszedł.I tenczłowiek wypełnił moje polecenia co do joty.Rozumiesz jednak chyba, że w tej chwili waszespotkanie byłoby dla was w najwyższym stopniu niezręczne i lepiej będzie go unikać.- Naturalnie.- Jezal westchnął smętnie.- Lepiej go unikać.- Do głowy zakradła musię nieprzyjemna wątpliwość.- Czy Jezal to moje prawdziwe imię?- Pod takim imieniem zostałeś koronowany.- Bayaz uniósł brwi.- A co, chciałbyś jezmienić?- Nie, skądże.Jezal odwrócił wzrok i przełknął łzy.Całe jego dawne życie okazało się kłamstwem, anowe zapowiadało się na jeszcze większe kłamstwo.Nawet imię miał zmyślone.Przez chwilę szli w milczeniu, tylko żwir chrzęścił im pod nogami, tak czysty iidealny, że Jezal zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem nie jest codziennie ręcznieszorowany, ziarenko po ziarenku.- W najbliższych miesiącach lord Isher będzie zasypywał Waszą Królewską Mośćlicznymi prośbami i wnioskami.- Tak? - Jezal zakaszlał, pociągnął nosem i zrobił dzielną minę.- Czemuż to?- Obiecałem mu nominację dla jego dwóch braci na stanowiska marszałka dworu ilorda kanclerza w Zamkniętej Radzie.Zapowiedziałem również, że jego ród będzietraktowany absolutnie wyjątkowo.Taka była cena jego poparcia w głosowaniu.- Rozumiem.Powinienem zatem dotrzymać umowy?- W żadnym wypadku.Jezal zmarszczył brwi.- Chyba nie rozu.- Po zdobyciu władzy należy jak najszybciej odsunąć się od swoich sprzymierzeńców;w przeciwnym razie uznają twoje zwycięstwo za swoje własne i żadna nagroda ich nieusatysfakcjonuje.Dlatego powinieneś raczej wzmocnić swoich wrogów, bo ci będą sięzachwycać każdym najmniejszym drobiazgiem, wiedząc, że na niego nie zasłużyli.Heugen,Barezin, Skald, Meed.To ich powinieneś skupić wokół siebie.- Brocka nie?- Brocka nie.Pod żadnym pozorem.Był zbyt bliski sięgnięcia po koronę, żeby terazzadowolić się czymkolwiek mniejszym.Prędzej czy pózniej będziesz musiał strącić gokopniakiem na przynależne mu miejsce, najpierw jednak musisz poczuć się na troniebezpiecznie i zapewnić sobie szerokie poparcie.- Rozumiem.Jezal wydął policzki.Wyglądało na to, że bycie królem to coś więcej niż piękne stroje,wyniosły sposób bycia i prawo do zasiadania w największym fotelu.- Tędy.Z ogrodu weszli do zacienionego korytarza wyłożonego czarnym drewnem iprzyozdobionego taką liczbą zabytkowej broni, że Jezal znów poczuł zawroty głowy.Wypolerowane do połysku pancerze stały na baczność - zbroje płytowe, kolczugi krótkie idługie, kirysy zdobione repusowanym lub inkrustowanym złotym słońcem Unii.Ceremonialne miecze oburęczne wysokości dorosłego człowieka oraz jeszcze dłuższe od nichhalabardy wisiały na ścianach, tworząc skomplikowany deseń.Poniżej pyszniły się topory,maczugi, korbacze, klingi proste i zakrzywione, długie i krótkie, grube i cienkie, i to w ilości,która wystarczyłaby dla całej armii.Broń wykuta w Unii, zdobyta na Gurkhulczykach,zabrana martwym Styriańczykom na skąpanych we krwi polach bitew.Zwycięstwa i klęskiupamiętnione w stali.Wysoko pod sufitem z osmolonych drzewców zwieszały sięwystrzępione, pozbawione życia chorągwie zapomnianych pułków, chwalebnie wyciętych wpień w dawnych wojnach.Na drugim końcu tej kolekcji piętrzyły się masywne, dwuskrzydłowe drzwi, czarne,pozbawione ozdób, równie kuszące jak szubienica.Po obu ich stronach stali RycerzeHeroldzi, posępni jak kaci, w lśniących skrzydlatych hełmach.Ich zadaniem było nie tylkopilnowanie siedziby rządu, ale także rozwożenie królewskich dekretów do wszystkichzakątków Unii.Teraz to ja będę wydawał te dekrety, uświadomił sobie Jezal w kolejnym przypływiezdenerwowania.- Jego Królewska Mość przybywa na posłuchanie przed Zamkniętą Radą - obwieściłoficjalnym tonem Bayaz.Rycerze otworzyli szerokie odrzwia, zza których dobiegał gniewny głos:- Bez dalszych ustępstw nie będzie spokoju! Nie możemy tak po prostu.- Najwyższy sędzio, zdaje się, że mamy gościa.Po wspaniałościach reszty pałacu Biała Sala trochę rozczarowała Jezala.Wcale niebyła taka znowu wielka, białe ściany były pozbawione wszelkich ozdób, a wąskie jak wwięziennej celi okna przepuszczały mało światła i nawet w słoneczny dzień nadawaływnętrzu smętny nastrój.Nieruchome powietrze było nieprzyjemnie duszne i zatęchłe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]