[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może zszedłbyś tutaj, wtedy moglibyśmy spokojnie porozmawiać, co? Nie zrobię ci nic złego! Gdybym nawet chciał, to cóż mogę wobec takiej siły.Obiecuję.Jednak starzec milczał dalej.Mężczyzna oddychał coraz gwałtowniej.- To nieprawda, że nie rozumiem, jak ważne jest dla wsi kopanie i usuwanie tego piasku.Co tu dużo mówić, to problem życia.Bardzo ważne.Doskonale rozumiem.Wcale nie trzeba mnie w ten sposób zmuszać, sam mam nawet ochotę wam pomóc.Naprawdę! To ludzka rzecz po­magać w takiej sytuacji, prawda? Ale czy sądzicie, że tylko w ten sposób skłonicie mnie do prawdziwej współ­pracy? Wątpię.A poza tym czy nie myśleliście nad bar­dziej skutecznymi sposobami?.I do ludzi stosuje się za­sadę “właściwy materiał na właściwym miejscu".Jeśli nie zapewnicie człowiekowi odpowiedniego miejsca, znisz­czycie jego cenny zapał do pracy.może nie? Czy aby mnie pozyskać do pracy, musicie się uciekać aż do takich drastycznych metod?Czy stary słuchał go, czy nie - nie wiadomo.Wykony­wał ruchy głową, jakby chciał odpędzić rozbawionego ko­ta.A może po prostu obawiał się obserwatora z wieży? Może nie chce, aby zobaczono, że rozmawia?- Zgadzasz się ze mną, co?.Na pewno wybieranie piasku jest sprawą ważną, ale to tylko środek, a nie cel.Celem waszym jest obrona życia przed zagrażającym mu piaskiem, prawda? Na szczęście zajmowałem się trochę bliżej piaskiem i nawet bardzo się tym interesuję.Dla­tego właśnie tu przyjechałem.Tak, można by powiedzieć, że piasek ma swój urok i w jakiś dziwny sposób przy­ciąga współczesnego człowieka.Należałoby to wykorzystać.Można stworzyć tu nowy obiekt turystyczny.Nie walczyć z piaskiem, lecz być z nim w zgodzie i wykorzystać go.Krótko mówiąc, trzeba tylko zmienić sposób myślenia.Stary podniósł wzrok.- Obiekt turystyczny? Nie.- mówił powoli - jeśli nie ma ciepłych źródeł.A poza tym na turystyce zawsze zarabiają handlarze i obcy - to znana rzecz.Zdawało mu się, że kryła się w tym głosie kpina - i wtedy nagle przypomniał sobie, co kobieta mówiła o sprzedawcy widokówek, którego spotkał ten sam los, a który potem zachorował i umarł.- No, oczywiście, to był tylko przykład.Są też na pew­no specjalne rośliny przystosowane do piasków, prawda? To znaczy chcę powiedzieć, że nie ma potrzeby trzymać się tak uporczywie starego sposobu życia.- Ależ prowadzimy tu różne badania.próbowaliśmy uprawiać orzeszki, tulipany i inne rośliny cebulkowe.chciałbym ci pokazać, jak tu pięknie rosną tulipany.- A co z pracami mającymi na celu zabezpieczenie przed piaskiem?.Z pracami na wielką skalę.Mam przy­jaciela dziennikarza.Prasa mogłaby zainteresować waszą sprawą opinię publiczną.- Żeby nie wiem jak świat nam współczuł, to i tak na nic się to nie zda, dopóki nie otrzymamy potrzebnych funduszów.- Więc należy rozpocząć starania o ich zdobycie.- Zgodnie z urzędowymi przepisami straty powstałe na skutek lotnych piasków nie są objęte odszkodowania­mi, jakie wypłaca się w wypadku innych klęsk żywioło­wych.- Trzeba się starać, aby zostały objęte!- Co może na to poradzić taka biedna prefektura jak nasza.Jesteśmy bardzo rozgoryczeni.W każdym razie metoda, jaką teraz stosujemy, jest najtańsza.Jeśli zdalibyśmy się na urzędy, zasypałby nas piasek, podczas gdy oni zajmowaliby się swoimi liczydłami.- Lecz ja muszę myśleć o sobie! - Nie mogąc już dłużej tego znieść, krzyknął ze wszystkich sił.- Jesteście rodzicami i macie dzieci, prawda? Więc nie możecie nie rozumieć obowiązków nauczyciela!W tym momencie starzec szarpnął sznur w górę.Męż­czyzna, zaskoczony, mimo woli wypuścił go z rąk.Co to miało znaczyć? Czyżby tylko udawał, że słucha, czekając na okazję, by wyrwać mu linę? Jego wyciągnięte w zdu­mieniu ręce uchwyciły powietrze.- Zachowujesz się jak wariat.To nieuczciwe.Wytre­sowana małpa też mogłaby przesypywać piasek.Ja powi­nienem robić coś lepszego.Człowiek ma obowiązek wy­korzystać w pełni zdolności, jakie posiada.Zdawkowym tonem, jakby kończył towarzyską rozmo­wę, starzec powiedział:- Być może.Proszę pracować jak najlepiej, a my ze swej strony uczynimy wszystko, co w naszej mocy, aby panu dopomóc.- Czekaj! Nie żartuj! Hej, poczekaj! Pożałujesz tego! Ciągle nic nie rozumiesz!.Proszę cię, zaczekaj chwilę! Starzec nawet się nie odwrócił.Pozostał zgięty, jakby dźwigał wielki ciężar.Po trzech krokach już nie było wi­dać jego pleców, a po czwartym znikł zupełnie z oczu.Mężczyzna ciężko oparł się o urwisko.Obie dłonie i gło­wę zanurzył w piasku.Piasek sypał mu się za koszulę i na granicy koszuli i spodni utworzył sypką poduszkę.Nagle po jego szyi, czole, nogach zaczął gwałtownie spły­wać pot.To była ta sama woda, którą przed chwilą wypił.Piasek zmieszany z potem zmienił się w plaster gorczyczny i wżerał się w skórę.Skóra nabrzmiała i zmieniła się w gumowany płaszcz przeciwdeszczowy.Kobieta przystąpiła już do pracy.Nagle obudziło się w nim podejrzenie.Wydawało mu się, że kobieta wypiła resztę wody [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •