[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydaje mi się, że siedział w Internecie, więc myślę, że zajmie goto na dłużej. Masz wszystko, co trzeba?Joanna poklepała torebkę. Mam oprogramowanie, instrukcje Davida i niebieską kartę Wingate a.Miejmynadzieję, że karta zadziała, bo jeśli nie, znów będziemy w punkcie wyjścia. Powinna działać  stwierdziła Deborah. Pójdę teraz do biura, a ty pokręć siętutaj.Jeśli Randy Porter wciąż siedzi na tyłku w swojej kabince, zadzwonię do ciebiei odczekam dwa dzwonki.To będzie zielone światło i możesz ruszać do dzieła.Dziewczyny krótko uścisnęły sobie dłonie i Deborah żwawym krokiem ruszyła ko-rytarzem.Przy drzwiach do biura zatrzymała się i obejrzała za siebie.Joanna, opartao ścianę, stała z założonymi rękoma przy fontannie.Pomachały do siebie.Deborah nie pamiętała dokładnie, gdzie w labiryncie przegródek, wypełniającymdawną salę szpitalną, mieści się kabinka Randy ego Portera.Kiedy pospiesznie obeszłanajbardziej prawdopodobny obszar, i nie znalazła jej tam, rozpoczęła bardziej systema-tyczne poszukiwania.Wreszcie, ku swemu zadowoleniu, spostrzegła Randy ego Porterawciąż siedzącego przed monitorem.Nie przyglądała mu się zbyt długo, odniosła jednakwrażenie, że pochłania go jakaś gra komputerowa.Sięgnęła do torebki i wydobyła z niej telefon komórkowy.Na wyświetlaczu znaj-dował się wprowadzony wcześniej numer Joanny, więc wcisnęła tylko przycisk TALK.Z komórką przy uchu odczekała dwa pełne sygnały, po czym wcisnęła END i schowałatelefon z powrotem do torebki.Kątem oka wciąż obserwując kabinkę Randy ego Portera, wróciła na główny ko-rytarz.Nie było tu dobrego miejsca, w którym mogłaby stać, nie zwracając na siebieuwagi, zaczęła więc przechadzać się tam i z powrotem.Po znaku od Deborah Joanna przełączyła swój telefon w tryb wibracji.Dzwiękdzwonka, choć spodziewała się go przecież, sprawił, że podskoczyła.Najwyrazniej byłazdenerwowana.Rozejrzawszy się dyskretnie po korytarzu, by upewnić się, że nikt nie patrzy, czymprędzej prześliznęła się przez drzwi z napisem WSTP WZBRONIONY do mieszczą-cego się za nimi korytarzyka.Gdy drzwi zamknęły się za nią, uświadomiła sobie, żeciężko dyszy, jak po szybkim biegu.Serce waliło jej jak szalone.Czuła lekki zawrótgłowy.Sam fakt, że znajduje się w miejscu, gdzie przebywać nie ma prawa, podziałałna nią paraliżująco.Poniewczasie zdała sobie sprawę, że nie nadaje się na włamywacza;czym innym było snucie planów, czym innym zaś wprowadzenie ich w życie.143 Oparta plecami o drzwi, wzięła parę głębokich oddechów.Regularne wdechy i wy-dechy w połączeniu z krótkim uspokajającym monologiem wewnętrznym pomogły jejukoić nerwy na tyle, by mogła działać dalej.Niepewnie ruszyła przed siebie, z początkuwolno, krok za krokiem, wkrótce jednak nabrała śmiałości, kiedy już przestało jej krę-cić się w głowie.Wreszcie dotarła do drzwi wewnętrznego pomieszczenia.Obejrzawszysię raz jeszcze w stronę wyjścia, sięgnęła do torebki i wyciągnęła niebieską kartę magne-tyczną Wingate a.Szybkim ruchem przesunęła ją przez szczelinę czytnika.Jeśli żywiłajeszcze jakieś obawy co do tego, czy karta zadziała, szczęknięcie mechanizmu je rozpro-szyło.Otworzyła drzwi.Chwilę pózniej wpadła do środka jak burza i popędziła do kon-soli serwera.Tym, co Randy emu Porterowi podobało się w komputerach najbardziej, były gry.Mógł grać przez cały dzień i wciąż nie miał dość, gdy wieczorem wracał do domu.Tobyło jak nałóg.Zdarzało się, że kładł się dopiero o trzeciej lub czwartej nad ranem, po-nieważ w Internecie zawsze znalazł się ktoś, kto nie spał i miał ochotę na grę.Nawetwtedy Randy niechętnie odchodził od komputera i zmuszała go do tego jedynie świa-domość, że w przeciwnym razie następnego dnia w pracy nie będzie się nadawał dożycia.A największą zaletą jego stanowiska w Klinice Wingate a było to, że mógł oddawaćsię swej namiętności w godzinach pracy.Inaczej było na samym początku, gdy trafił tuprosto z Uniwersytetu Massachusetts [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •