[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przecież musi się opamiętać."Burza szalała.Deszcz jeszcze nie zaczął padać.Mattis znajdował się w pierwszej i najgorszej, bo bezdeszczowej strefie burzy.“Może dawne wróżebne znaki zawiodą dzisiaj - może dziś w ustępie też nie jest bezpiecznie? Raz kiedyś musi nadejść ten dzień.Pewnego dnia wszystko może się zdarzyć.Tutaj też nie jest bezpiecznie!"Mattis zatykał uszy palcami jak oszalały.Już błyskało i grzmiało jednocześnie! “Zaraz uderzy - myślał odrętwiały.- Raz, dwa, trzy.” Mattis przestał liczyć przerwy między błyskawicą a grzmotem, obliczał tylko czas trwania własnego życia.Miał wrażenie, że ziemia rozpadnie się w końcu.Nagle deszcz lunął jak z cebra.“Za każdym razem będę się więcej bał, bo za każdym razem burza staje się bardziej niebezpieczna.Hege siedzi w kuchni i wcale się nie boi.Nie boi się niczego.”Burza trwała długo.Ulewa bębniła o dach.Krople deszczu kapały na Mattisa - dach był w złym stanie, jak wszystko w tej zagrodzie.Nareszcie się skończyło, burza minęła, po prostu nieprawdopodobne !A zatem i dzisiaj ustalone zasady nie zawiodły.Ustęp okazał się bezpiecznym schronieniem.Ciało i umysł wyzbyły się ciężaru.Co prawda słychać jeszcze ciche pomruki grzmotu, ale już niegroźne, deszcz pada gęściejszy.Co za szczęście, że burza minęła.Za chwilę Mattis pobiegnie do siostry, mimo deszczu.Już!Otworzył drzwi i biegł prędko, bo nadal padało.Świeżo umyte liście i trawa pachniały mocno.Taka woń bywa tylko po burzy.“Przeszedłem przez ogień" - pomyślał stojąc w progu i otrząsając się z deszczu.Ani na mgnienie oka nie wątpił o tym, że Hege spokojnie siedzi w kuchni, ona nigdy nie uciekała przed burzą.Istotnie znalazł ją na zwykłym miejscu.Nie przerwała pracy.- Cały czas tutaj siedziałaś?- Aha, już jesteś.Pytanie Mattisa zbyła milczeniem.- Przeszedłem przez ogień.Mokra od deszczu twarz Mattisa rozjaśniła się po tych słowach.Nagle poczuł się pewien siebie.25Mattis - jak zwykle po burzy - wyszedł zobaczyć, co się dzieje dokoła.Wstąpiło w niego nowe życie.Woda spływała po zboczach strumieniami.Tym razem jednak Mattis daleko nie zaszedł, gdy nagle stanął jak wryty.Co to?Z dwóch osik zwanych “Mattis-i-Hege" tylko jedna zachowała się w całej okazałości.Drugą piorun ściął, pozostał z niej jedynie pień odarty z kory.Spłonąć nie spłonęła, bo deszcz natychmiast zgasił ogień.Śmierć krążyła w pobliżu!Mattis długo stał bez ruchu.Bo to, to.tak, to było pewnego rodzaju ostrzeżenie! Ale kogo dotyczyło? Która osika jest Mattisem, a która Hege?W pierwszym odruchu chciał wezwać siostrę, powstrzymał się jednak.Hege mogła wiedzieć, jakie imię nosiło każde z drzew, wobec tego jakże zapytać ją o to wprost? Ale Mattis musiał dowiedzieć się, kogo wróżba dotyczy, a zatem i zdobyć się na chytrość.Spokojnie wrócił do siostry.- Siedziałaś tu i robiłaś na drutach?- Tak.Nie miała wątpliwości, jakiego czasu pytanie dotyczyło.- Mogło źle się skończyć.- Czemu?- Piorun uderzył niedaleko za płotem - powiedział takim tonem, jakby ogłaszał wyrok.- Ach, tak.Jedno uderzenie było rzeczywiście dużo głośniejsze od pozostałych.- Ścięło czubek drzewa.- Hm - mruknęła Hege licząc oczka.- Jedną z suchych osik! Nawet nie drgnęła.- Naprawdę?- No, jeżeli to nic niw znaczy - oświadczył gniewnie - nie ma na świecie niż ważnego.- Piorun najczęściej uderza w uschnięte korony - odparła Hege obojętnie, zwykłym tonem.- Wyjdź i popatrz, czy zobaczysz więcej zniszczonych drzew, Mattis - powiedziała niespodziewanie.- Zaraz to zrobię - odparł energicznie, gdyż uważał, że rada jest dobra i warto z niej skorzystać.Gorliwie oglądał drzewa.Po chwili jednak błysnęła mu myśl, czy Hege go nie zwiodła.Nie chciała rozmawiać o rozszczepionej osice i dlatego kazała mu oglądać inne drzewa.A czemu nie chciała o tym mówić?Wrócił i zameldował:- Żadne inne.- To dobrze - odpowiedziała nie patrząc na brata.Wypadek z piorunem i osiką nie dawał mu spokoju.Mattis kręcił się po domu, wychodził, po chwili znowu wracał.Nie mógł znaleźć rozwiązania przykrej zagadki.“A przecież chodzi o życie lub śmierć - przyszło mu nagle do głowy.- Kto jest ofiarą?”Od Hege niczego więcej nie mógł się dowiedzieć, nie chciała zdradzić, czy coś wie.Należało zatem iść do obcych, lecz sama myśl o tym była Mattisowi niezmiernie przykra.A nadto należało dać dowód bystrości umysłu.Trudno, tym razem chodziło o życie lub śmierć, jeśli nie siostry, to jego własne.“Co byś wolał?” - spytał wewnętrzny głos.- “Tak nie wolno myśleć - zdecydował stanowczo.- Nie będę myślał o tym!”Postanowił zachowywać się tak, jakby po prostu chciał pójść do kupca, gdzie ostatnio często wstępował.Od czasu wielkiego wydarzenia na przystani spokojnie wchodził do sklepu wobec wszystkich, w jakiś zupełnie odmienny sposób niż dawniej.We własnym mniemaniu był teraz pełnowartościowym mężczyzną, dał temu wyraz przewożąc łodzią dwie dziewczyny.- Czy mam pójść dzisiaj po zakupy? - zapytał po obiedzie niby od niechcenia, chociaż już zdążył się ogolić.- Nie poznaję cię teraz - zauważyła Hege.- Napraszasz się, żeby pójść do sklepu?Wysłuchał tych słów ze spokojem, niech sobie mówi.Przecież nie wiedziała, w jakim zamiarze tam szedł, ani też że chodziło o życie lub śmierć.- Dasz pieniądze? - poprosił trochę onieśmielony.Hege dała bratu pieniądze na sprawunki i dołożyła kilka ore dla Mattisa.- To dla ciebie.- Dzisiaj nie kupię karmelków, jeśli o tym myślałaś - dodał pospiesznie.- A czemu nie? Nie jesteśmy w tej chwili ubożsi niż zawsze.- Nie pora myśleć o cukierkach, kiedy piorun zwalił drzewo - oświadczył Mattis, a jednocześnie poczuł tajemne ukłucie w sercu.Natomiast Hege przyjęła te słowa obojętnie:- O, można doskonale.Hege przeraziła brata lekkomyślnością.- Teraz należy myśleć o dużo ważniejszych sprawach, może nie? Myślałem, że to zrozumiałaś.- Weź, masz tu dziesięć ore.Kup sobie cukierków, jak zwykle - odpowiedziała nie zmieniając wyrazu twarzy.- Strzeż się! - zawołał wzburzony Mattis.Wziął pieniądze na zakupy, natomiast dziesięć ore pozostawił na stole
[ Pobierz całość w formacie PDF ]