[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na chwilę ich twarzeznalazły się bardzo blisko siebie.W oczach Xanatosa płonąłdziwny blask.Lśniła także blada półokrągła blizna napoliczku.- To, czemu oddajesz cześć, może cię zniszczyć.-Mówił przyciszonym głosem, lecz rycerz słyszał każdesłowo.- Jeszcze się o tym nie przekonałeś?Qui-Gon zobaczył, że nad ich głowami, w sali posie-dzeń Rady, zaczynają migać światła.Po nich Miro włączyzasilanie systemu komunikacji.Następnie silniki re-pulsorowe turbowind w całym kompleksie.Na końcuprzyjdzie czas na wentylację.Obliczył, że do wybuchu pozostały tylko trzy minuty.Może cztery.Jeśli Xanatos mówił prawdę.- Nie masz pewności, prawda? - Tamten wyszcze-rzył się szyderczo.- Pozwolisz swojemu kochanemu Pa-dawanowi zginąć tylko po to, żeby mnie zabić? Już razpróbował od ciebie odejść.Może lepiej pozbądz się go nazawsze?Qui-Gon zawahał się, trzymając miecz gotowy doataku.Wiedział, że zwycięży.Jak długo to jednak potrwa?W tej sekundzie Xanatos zerknął w dół.Dwadzieściametrów niżej przelatywała powietrzna taksówka.Rycerzrzucił się do przodu, ale przeciwnik już zeskoczył zgzymsu.Wylądował na taksówce.Qui-Gon ujrzałprzerażoną minę kierowcy, gdy Xanatos spokojnie podniósłgo z siedzenia i wyrzucił w pustkę.Miał najwyżej sekundę na podjęcie decyzji.Potrafiłzeskoczyć na pojazd.Mógł podjąć walkę i skończyć ją razna zawsze.Sekunda minęła.Xanatos odleciał z rykiem silników.Bezradny gniew ogarnął rycerza, który wyłączył miecz ipognał do okna.9207.Uczeń Jedi-Jude Watson-Zwiątynia w niewoliWskoczył do środka i w biegu sięgnął po komunikator.Próbował połączyć się z Miro, ale jeszcze nie wszystkieobszary komunikacyjne w pełni działały.Był już w połowie drogi do szybu, gdy przypomniałsobie, że przecież winda nie działa.Jego złość przerodziłasię w panikę.Jak ma dotrzeć do centrum technicznego naczas?Nagle ze schodów wypadł na korytarz Obi-Wan.- Zaplanował implozję Zwiątyni - powiedział mu Jedi.- Musimy dostać się do centrum technicznego.- Za mną.- Obi-Wan ruszył biegiem.9307.Uczeń Jedi-Jude Watson-Zwiątynia w niewoliROZDZIAA 19Pędząc korytarzem, Qui-Gon rzucił krótkie pytanie:- Bant?- Nic się jej nie stało - odpowiedział Obi-Wan.-Bruck nie żyje.Twarz chłopca przybrała chmurny wyraz.Jedi wie-dział, że muszą o tym porozmawiać.- Oglądałem schematy.- Obi-Wan zmienił temat,kiedy skręcili za rogiem korytarza.- Przez system wen-tylacyjny dotrzemy tam szybciej.Podskoczył i kopniakiem otworzył wlot kanału.Rycerzzauważył, że jest bosy.- W butach Garena nie mogłem biegać - wyjaśnił,podciągając się do środka.Qui-Gon wszedł tam zanim.Pełzali przez krótki odcinek kanału wentylacyjnego,aż znalezli się przy panelu serwisowym.Kenobi nacisnąłguzik i panel odsunął się.Przejście było bardzo ciasne, ale Qui-Gon zdołał sięprzecisnąć.Tu mógł się już wyprostować.Weszli na pomostotoczony różnymi urządzeniami.Usłyszał cichy dzwięk przypominający skowyt.- Silniki repulsorowe uruchomione - stwierdził.- Tędy.- Obi-Wan pobiegł przez pomost.Dotarł dodrabiny i zaczął schodzić w dół.Rycerz pospiesznie ruszył zanim.Drabina kończyła się przy drzwiach serwisowych.Chłopiec otworzył je.Mieli do pokonania jeszcze dziesięć9407.Uczeń Jedi-Jude Watson-Zwiątynia w niewolipoziomów.- Na prawo są tylne schody - wyjaśnił, gdy ramięw ramię biegli korytarzem.-Wejdziemy po nich do po-ziomej rury, którą przesyła się żywność z kuchni do jed-nostki medycznej.Wbiegli po schodach.Obi-Wan pokazał Qui-Go--nowi, by wszedł do rury.Rycerz wślizgnął się w wąskąprzestrzeń.Chłopiec wcisnął się za nim.Szybko zapro-gramował przyrządy.Ruchoma rampa przewiozła ich przezrurę w ciągu kilku sekund.Na końcu kopniakiem otworzylidrzwiczki.Znalezli się w jednej z sal szpitalnych jednostki me-dycznej.Qui-Gon wiedział, że jest ona na tym samympoziomie co centrum techniczne.Wiedział też jednak oszybie, który oddzielał skrzydła od siebie.Rzucił okiem na chronograf.- Została jeszcze mniej więcej minuta - oznajmił.Z twarzy Obi-Wana ściekał pot.- Przewód gazowy.Odwrócił się i puścił biegiem.Rycerz poszedł za jego przykładem.Przez okno zo-baczył, że jakiś przewód przecina pionowy szyb.- Dokąd prowadzi?- Dokładnie tam, gdzie trzeba - odparł Kenobi.Za-cisnął dłonie na kracie, która zasłaniała wlot, i wyrwałją.- Przesyła się nim gaz do kontenerów chłodniczych,w których przechowywane są leki.Qui-Gon wpełzł do środka.Nie miał dość miejsca, żebystać.Ruszyli szybko na czworaka.- Co się stanie, jeśli Miro będzie chciał przetesto-wać przesyłanie gazu po włączeniu wentylacji? - spy-tał rycerz.Nastąpiła chwila ciszy.9507.Uczeń Jedi-Jude Watson-Zwiątynia w niewoli- Nie jestem pewien - padła w końcu odpowiedz.Jinn wiedział, że gaz pompowany do płynnego karbonitu jesttrujący, ale postanowił zachować tę informację dla siebie.Zresztą i tak nie musiał nic mówić.Chłopak zrozumiał i czołgałsię jeszcze szybciej.Trzydzieści sekund.Jedi starał się wykonywać płynne,lekkie ruchy.Był potężnym mężczyzną i w takiej ciasnocie, naczworaka, nie mógł poruszać się zbyt szybko.Czuł Mocotaczającą chłopca przed nim.Zdawała się wibrować w tejograniczonej przestrzeni, dając im siłę i zwinność.Z przodu ujrzał załamany promień światła.Zbliżali siędo wyjścia.Obi-Wan błyskawicznie wyskoczył przez otwór, a pochwili w jego ślady poszedł rycerz.Miro stał przy konsoli,przebierając palcami po klawiszach.- Stój! - krzyknęli obaj jednocześnie.- Nie włączaj wentylacji - ostrzegł Qui-Gon.- Jestzaminowana.Wydawało się niemożliwe, żeby przezroczysta skóraMiro zrobiła się blada.A jednak przez moment technikwyglądał jak duch.Gwałtownym ruchem cofnął rękę.- Musimy znalezć tę pluskwę - powiedział Jinn, podchodząc do konsoli.Miro wprowadził kod i na otaczającym ich niebieskimekranie rozbłysły liczby oraz wykresy.- Przeprowadziłem pełny test kontrolny po wyłą-czeniu zasilania - powiedział.- Niczego nie wyka-zał.W systemie nie działają teraz żadne programyoprócz mojego.Jesteś pewien, że jest tak, jak mó-wisz?- Nie - odparł z ociąganiem rycerz.- Możliwe, żeXanatos kłamał.Ale czy wolno nam ryzykować?- Sprawdzę wszystko jeszcze raz - powiedział Miro,9607.Uczeń Jedi-Jude Watson-Zwiątynia w niewolistukając w klawisze.- Może coś przeoczyłem.Obi-Wan wpatrywał się w niebieski ekran, starając sięodczytać schematy.Qui-Gon nie próbował.Wiedział, że Mirozna się na tym znacznie lepiej.Ale mógł zrobić coś, czego technik by nie potrafił.Wniknąć w umysł Xanatosa.Zamknął oczy, wspominając ostatni akt pojedynku nagzymsie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]