[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby nie to, że zginął, powiedziałbym, że dostała za swoje.Ten głupi pomylonydrań dopiekł nie tylko Fancourtowi, prawda? Jej też, ha, ha! I cholernemu Danielowi,i mnie, i wszystkim.Wszystkim!Podobnie jak inni znani Strike owi alkoholicy, Jerry Waldegrave przekroczyłgranicę upojenia już po dwóch kieliszkach wina.Jego ruchy nagle stały się bardziejniezgrabne, a gesty bardziej zamaszyste. Myśli pan, że Elizabeth Tassel namówiła Quine a, żeby zaatakował Fancourta? Nie mam co do tego żadnych wątpliwości powiedział Waldegrave. %7ładnych. Ale kiedy z nią rozmawiałem, mówiła, że to, co Quine napisał o Fancourcie, tonieprawda oznajmił mu Strike. %7łe jak? odrzekł Waldegrave, przystawiając dłoń do ucha. Powiedziała mi powtórzył głośno Strike że to, co Quine napisał w BombyxMori o Fancourcie, jest kłamstwem.%7łe Fancourt wcale nie napisał parodii, którapopchnęła jego żonę do samobójstwa.Twierdziła, że napisał ją Quine. Nie o tym mówię powiedział Waldegrave, kręcąc głową, jakby miał doczynienia z tępakiem. Nie mam na myśli.Nieważne.Nieważne.Wypił już ponad pół butelki.Alkohol dodał mu pewności siebie.Strike zamilkł,wiedząc, że drążenie tematu wywołałoby jedynie twardy pijacki opór.Lepiej byłopozwolić, żeby Waldegrave podążał tam, dokąd chciał, i tylko delikatnie trzymaćrękę na sterze. Owen mnie lubił wyznał Waldegrave. No cóż, wiedziałem, jak się z nimobchodzić.Wystarczyło połechtać jego próżność i można go było nakłonić dowszystkiego.Trzeba było go wychwalać przez pół godziny, zanim zaproponowałosię jakąś zmianę w maszynopisie.I drugie pół godziny, zanim zaproponowało sięnastępną.To był jedyny sposób.Tak naprawdę wcale nie chciał mnie zranić.Niemyślał logicznie, głupi drań.Chciał znowu wystąpić w telewizji.Wydawało mu się,że wszyscy są przeciwko niemu.Nie zdawał sobie sprawy, że igra z ogniem.Byłpsychicznie chory.Waldegrave oklapł na krześle i tyłem głowy zderzył się z głową siedzącej za nimdużej, wystrojonej kobiety. Przepraszam! Przepraszam!Gdy rzuciła mu przez ramię wściekłe spojrzenie, przysunął się z krzesłem dostolika, wywołując brzęk sztućców na obrusie. Więc o co chodziło z tym Krojczym? spytał Strike. Hę? powiedział Waldegrave.Tym razem Strike nie miał wątpliwości, że przystawienie dłoni do ucha byłozbędne. Z Krojczym. Krojczy równa się redaktor.To oczywiste powiedział Waldegrave. A ten zakrwawiony worek i karlica, którą usiłuje pan utopić? Znaczenie symboliczne odparł Waldegrave i lekceważąco machnął ręką,o mało nie przewracając kieliszka z winem. Jakiś jego pomysł, który odrzuciłem,fragment pieczołowicie skomponowanej prozy, którą chciałem zniszczyć.Zraniłemjego uczucia.Strike słyszał tysiące przygotowanych z wyprzedzeniem odpowiedzi i uznał jegowyjaśnienie za zbyt gładkie, zbyt potoczyste, zbyt szybkie. To wszystko? No cóż powiedział Waldegrave ze zduszonym śmiechem. Nigdy nieutopiłem żadnej karlicy, jeśli to pan sugeruje.Pijacy zawsze byli trudnymi rozmówcami.W Wydziale do spraw Specjalnychodurzeni podejrzani i świadkowie należeli do rzadkości.Strike pamiętałuzależnionego od alkoholu majora, którego dwunastoletnia córka wyjawiła w szkolew Niemczech, że jest molestowana.Gdy Strike zjawił się w jej rodzinnym domu,major zamachnął się na niego butelką z utrąconym dnem.Strike go ogłuszył.Jednakże tutaj, w cywilnym świecie, gdzie tuż obok sterczał kelner od win, pijany,poczciwy redaktor mógł wstać i wyjść i Strike nie byłby w stanie nic na to poradzić.Mógł tylko mieć nadzieję, że nadarzy się okazja, żeby wrócić do tematu Krojczego, żeWaldegrave zostanie na miejscu i dalej będzie mówił.Wózek ze szkocką wołowiną podjechał dostojnie i zatrzymał się obok Strike a.Uroczyście odkrojono żeberka, a Waldegrave owi podano solę. %7ładnych taksówek przez następne trzy miesiące zapowiedział sobie surowoStrike, śliniąc się na widok puddingu yorkshire, pasternaku i ziemniakównakładanych na talerz.Wózek potoczył się dalej.Waldegrave, który wypił już dwietrzecie butelki wina, wpatrywał się w rybę, jakby nie był pewny, skąd się przed nimwzięła, po czym palcami włożył do ust małego ziemniaka. Czy Quine rozmawiał z panem o tym, co pisze, zanim oddał maszynopis? spytał Strike. Nigdy powiedział Waldegrave. Na temat Bombyx Mori usłyszałem od niegojedynie to, że jedwabnik jest metaforą pisarza, który musi przejść męki, żebystworzyć dobre dzieło.To wszystko. Nigdy nie prosił pana o radę albo o pomoc? Nie, nie, Owen zawsze uważał, że sam wie najlepiej. To typowe? Pisarze są różni powiedział Waldegrave ale Owen zawsze był na tymbardziej tajemniczym końcu skali.Widzi pan, uwielbiał zaskakiwać.To przemawiałodo jego poczucia dramatyzmu. Pewnie policja pytała pana, co pan robił, kiedy dostał pan ten maszynopis powiedział Strike, jak gdyby nigdy nic. No tak, już to przerabiałem przyznał obojętnie Waldegrave.Bez większegopowodzenia próbował pozbawić kręgosłupa solę, którą nieopatrznie zażyczył sobiew całości. Dostałem maszynopis w piątek, zajrzałem do niego dopierow niedzielę. Miał pan gdzieś wyjechać, prawda? Do Paryża powiedział Waldegrave. Zwiętować rocznicę ślubu.Nie udało się. Coś panu wypadło?Waldegrave wlał do kieliszka resztę wina.Kilka kropel ciemnego płynu spadło nabiały obrus i się rozrosło. Pokłóciliśmy się w drodze na Heathrow, paskudnie się pokłóciliśmy.Zawróciłem i pojechałem do domu. Nieciekawie powiedział Strike
[ Pobierz całość w formacie PDF ]