[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zasługiwała na to, by być uwielbianą, nawet ubóstwianą, zwłaszczapodczas swojego pierwszego razu.Gabriel czułby się paskudnie, gdybydał jej mniej.Westchnął głęboko i spojrzał na zegarek.Była prawie druga wnocy.Oboje potrzebowali snu.Delikatnie zdjął jej pantofelki i wziął ją na ręce, usiłując odgarnąć kapę z łóżka.Szlafrok rozsunął się,odsłaniając piękną szyję, obojczyk i jedną pierś.Była doskonała.Różany sutek na tle śmietankowej skóry.Tak delikatna.Tak okrągła.Na pewno nie był to widok, jakiego by w tej chwili potrzebował.Gabriel usiłował położyć Julię pod przykryciem, a jednocześnienie odsłaniać niczego więcej, po czym delikatnie poprawił jej szlafrok,by kompletnie ją zakryć.Całkowicie oparł się pragnieniu uchwyceniatego różowego czubka palcami.Albo wargami.To był widok, którego nigdy nie zapomni.Ubrana Julianna była oszałamiająca, ale bezubrania była niczym Wenus Botticellego.Podszedł do okien wychodzących na Logan Circle i zacząłgrzebać w koszu z owocami.Nalał sobie szklankę Perriera i zjadłjabłko, a kiedy miał już pewność, że może nad sobą panować, przebrałsię w podkoszulek i spodnie od piżamy i cicho wślizgnął się do łóżka.Julia westchnęła, czując ruch, i instynktownie odwróciła się wjego stronę.Ta jedna drobna, prosta czynność trafiła Gabriela prosto wserce.Nawet przez sen poznawała go i pragnęła.Chwycił ją, całązakrytą, w ramiona i pocałował na dobranoc.Gdy zasypiał, dziękował Bogu, że do końca semestru został tylkotydzień.Kiedy następnego popołudnia dotarli do Selinsgrove, pojechaliprosto do domu Richarda.Julia zadzwoniła do ojca, jak tylko wjechalina podjazd.– Jules! Witaj w domu.Jak lot?– W porządku.Musieliśmy wyjechać bardzo wcześnie, ale miłobyć znowu u siebie.Tom odetchnął ciężko w słuchawkę.– Jules, jeśli o to chodzi.Już mówiłem Richardowi, że nie mogędo was przyjść.Deb nie była zadowolona, że ją tak zostawiam, więcpowiedziałem, że zjem dzisiaj kolację z nią i z jej dziećmi.Rachelzaproponowała, żebyś została u niej, to nie będziesz siedziała sama.– Och.– Julia spojrzała na Gabriela niepewnie.– Deb mówi, że też cię zaprasza, byłaby bardzo zadowolona,gdybyś wpadła.– Mowy nie ma.Tom westchnął.– To może się spotkamy jutro na śniadaniu w restauracjiKinfolks?Julia nerwowo skubała paznokcie, zastanawiając się, dlaczego wżyciu swojego ojca zawsze jest dopiero druga albo trzecia w kolejności.– Okej.Poproszę Rachel, żeby mnie podrzuciła.Koło dziewiątej?– Nieźle.A, Jules, pozdrów ode mnie Rachel i Aarona.I trzymajsię z dala od Gabriela.Zarumieniła się gwałtownie.– Pa, tato.Rozłączyła się i zerknęła na Gabriela.– Słyszałeś, prawda?– Słyszałem.– Wziął ją za rękę i pogłaskał wnętrze jej dłonikciukiem.– Mamy kilka minut, zanim ktoś nas zauważy.Mogę zapytać, jakTom zareagował, kiedy powiedziałaś mu o Simonie? Wcześniej niechciałaś mi powiedzieć.Julia spojrzała w dół na ich złączone dłonie i patrzyła, jak Gabrieljej dotyka.– Julianno?– Przepraszam.No, powiedział, że nikomu już nie da mojegonumeru.Gabriel miał ponurą minę.– Wspominałaś o wideo?– Nie i nie mam zamiaru.– To twój ojciec, Julianno.Czy nie powinien wiedzieć, co siędzieje, żeby móc cię chronić?Wzruszyła ramionami i spojrzała w okno.– A co on może zrobić? Moje słowo przeciwko jego.Gabriel przestał gładzić jej dłoń.– Tak powiedział twój tata?– Niezupełnie.– Potraktuje to poważnie?– Simon go ogłupił, jak wszystkich.Tata uważa, że to tylkonieporozumienie.– Na litość boską, dlaczego uważa, że to nieporozumienie?Przecież jesteś jego córką!– Naprawdę go lubił.I nie wie prawie nic o tym, co się międzynami stało.– Dlaczego mu nie powiedziałaś?Dziewczyna odwróciła się i popatrzyła na Gabrielazdesperowana.– Bo nie chcę, żeby wiedział.I tak by mi nie uwierzył, a ja niemogę stracić jeszcze ojca.– Julio, przecież ojciec na pewno się ciebie nie wyrzeknie tylkodlatego, że zerwałaś z chłopakiem.– Całe życie mnie obserwuje, czy będę jak matka.Nie chcę, żebytak na mnie patrzył.Innej rodziny nie mam.Gabriel zamknął oczy i oparł głowę o siedzenie.– Jeżeli ten chłopak zmusił cię do czegoś, czego nie chciałaśrobić, jeżeli cię zgwałcił albo wykorzystał, to musisz powiedzieć tacie.On musi wiedzieć.Julia powoli wypuściła powietrze.– Za późno.Gabriel otworzył oczy, spojrzał na nią i ujął jej twarz obiemarękami.– Julio, posłuchaj mnie.Pewnego dnia będziesz musiała komuśpowiedzieć.Mruganiem odpędzała łzy.– Wiem.– Chciałbym być tą osobą.Skinęła głową, jakby zrozumiała, ale niczego nie obiecywała.On pochylił się i złożył na jej wargach niewinny pocałunek.– Chodź.Wszyscy pewnie czekają.Gdy tylko weszli przez frontowe drzwi, Julia poczuła się…dziwnie.Meble stały jak zwykle.Wystrój był taki sam, poza tym, żebrakowało świeżych kwiatów, które Grace kochała ustawiać w dużymwazonie na jednym z bocznych stolików.Ale gdy Julia wyszła z foyer idokładnie się rozejrzała, zrozumiała, że dom, chociaż jest pełen ludzi,sprawia wrażenie pustego, zimnego i samotnego.Grace była jegosercem, teraz wszyscy odczuwali jej nieobecność.Zadrżała podświadomie, gdy bez ostrzeżenia prawa dłoń Gabrielaspoczęła na jej krzyżu – delikatny nacisk, uspokajające ciepło – poczym zniknęła.Nawet nie wymienili spojrzeń.Poczuła, jakuspokajający dotyk spływa z jej ciała, i zaczęła się zastanawiać, co towszystko znaczy.– Julia! – Rachel szybko wybiegła z kuchni.– Tak się cieszę, żejesteś!Przyjaciółki uścisnęły się, po czym Rachel uściskała Gabriela.Scott, Aaron i Richard wstali ze swoich krzeseł, by kolejno powitaćnowo przybyłych.Julia nerwowo usiłowała znaleźć słowa, żeby powiedziećRichardowi, jak bardzo jest jej przykro, że nie była na pogrzebie, aleRachel jej przerwała.– Zdejmij tę kurtkę.Robię flirtini.Gabriel, częstuj się.Piwo jestw lodówce.Julia wymamrotała coś, czego Gabriel nie dosłyszał, i obiedziewczyny zniknęły w kuchni, pozwalając mężczyznom dalej oglądaćtransmisję z futbolowego meczu.– Mam nadzieję, że Gabriel był dla ciebie po drodze miły –powiedziała Rachel, wlewając składniki do shakera na martini.– Był.Mam szczęście, że zgodził się mnie podwieźć, inaczejjechałabym stopem.Tata postanowił spędzić wieczór z Deb i jejdzieciakami.Czyli chyba zostanę dzisiaj tutaj.– Julia wzniosła oczy do nieba; wciąż była rozczarowana, że ojciec wolał swoją dziewczynę odniej.Rachel uśmiechnęła się współczująco i podała jej flirtini.– Trzeba ci drinka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]