[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przecież nawet się nie przywitali.- Nie zrobili tego też pasażerowie, których zabrałam w tę podróż - powiedziała Nancia.- Zaczęłam czuć się niewidzialną.- Ale nie dla mnie - odrzekł Caleb.Przebiegł oczami po całej kabinie z wyrazem tęsknoty, który zaskoczył Nancię.- Dla mnie nigdy.Jeśli nie dostanę nowych rozkazów, może to być moja ostatnia podróż statkiem mózgowym.A my musieliśmy utknąć z tymi, tymi.- Wyrzucił ręce w powietrze, jak gdyby zawiodły go słowa.- To naprawdę szkoda - zgodziła się Nancia.- Lecz nie widzę powodu, dla którego nie mielibyśmy profesjonalnie wykonywać swojej pracy, prawda?Podczas pogawędki z Calebem gwałtownie przeszukiwała kolumny przepisów Służby Kurierskiej, którymi wypełniono jej banki danych.Powinno być coś na trzecim megadysku.Ach, jest tutaj.Dokładnie to, czego wymagała sytuacja.Nie wspomniała o tym jednak.Caleb chciał koniecznie opuścić powierzchnię Vegi 4.2, zanim rodzina Thrixtopple'ów zacznie narzekać na restrykcje - i nie mogła go za to winić.Biorąc pod uwagę jego osłabioną kondycję, Nancia wystartowała powoli i najdelikatniej, jak umiała.W końcu to nie była jego wina, że komputer w Centrali praktycznie narzucał im partnerstwo.Nie zamierzała też zamordować tego człowieka w drodze do domu.Kiedy weszli w stan nieważkości, Caleb poruszał się po kabinie o wiele sprawniej niż po poprzednim starcie.- Jesteśmy grzeczni dla cywilów? - zapytał.- Przypominam sobie, że potrafisz startować znacznie szybciej niż teraz, kiedy jesteś taka życzliwa, XN.- Ja.hmmm.nie było potrzeby spieszyć się - wymamrotała Nancia.Niech licho weźmie tego człowieka! Jest zbyt sztywny, żeby przyznać, iż on również skorzystał z nieco wolniejszego startu.Caleb wyglądał na rozbawionego.- No tak.Teraz nie mamy żadnej wymówki, aby trzymać ich w pasach.Prawdopodobnie te szczeniaki wpakują się nam na kolana, zanim dolecimy do Osobliwości.Mnie także nie zależało na pośpiechu.Jak na zawołanie chłopiec Thrixtopple'ów uderzył w zamek otwierający drzwi.Nancia jęknęła wskutek wrażenia, jakie to wywarło na jej elastycznych membranach.Zostawiła zamek otwarty tak, aby zarządca Thrixtopple, podążający za chłopcem, nie wyrządził jej dalszej krzywdy.- OK.Teraz jesteśmy w kosmosie.Pozwól mi pograć na komputerze - zażądał chłopiec.Nancia odłączyła wyświetlacze danych, kiedy chłopiec podszedł, i zdecydowanie wygasiła ekrany.- Przykro mi, młody człowieku.Przepisy Służby Kurierskiej - tom 18, rozdział 1522, podrozdział 6.2, paragraf MCMLII - ściśle zabraniają nieuprawnionym pasażerom dostępu do komputera statku i swobodnego poruszania się po centralnej kabinie.Zakaz ten ma zapobiec nielegalnemu wglądowi we własność Służby Kurierskiej.- Posłuchaj no, ty gadający pancerzu - to nie dotyczy takich ludzi, jak my! - wybuchnął zarządca Thrixtopple, wchodząc do kabiny.- Oficjalne rozkazy przekazane mi przez CenKom nie mówią nic o waszej rodzinie, zarządco Thirxtopple - odpowiedziała Nancia.Zrobiła małą pauzę pomiędzy słowami, przydając swojemu głosowi lekkiego, metalicznego pogłosu tak, aby Thrixtopple sądził, że rozmawiają z maszyną, której nie można zagrozić ani przekupić.- Nie jestem uprawniona do zmiany tych rozkazów.- Ale baza na Vedze rozkazała ci przewieźć nas do Centrali.- Tak.I jest mi bardzo miło wyświadczyć przysługę moim dobrym znajomym z Vegi - odpowiedziała Nancia.- Tym niemniej zmiana rozkazów nie leży w mojej mocy.O ile centralne dowództwo udzieli wam prawa dostępu do moich komputerów, ja też zezwolę wam na to.A na razie muszę poprosić was o powrót do prywatnych kabin.Z niechęcią ponowię ten rozkaz, ale musicie wiedzieć, że mogę wypełnić całą powierzchnię mieszkalną na statku gazem usypiającym.Zarządca Thrixtopple złapał syna za kołnierz i wyciągnął go z kabiny.Zamek dźwiękowy w drzwiach zamknął się.- To było nadzwyczajne, XN - powiedział wytwornie Caleb.- Absolutnie wspaniałe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]