[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— No więc, jak widzisz… — zaczął się plątać.— Powiedziałam T’lionowi, że przyjdę, jak tylko będę mogła — wyjaśniła Temma i przechyliwszy głowę zerkała to na jednego, to na drugiego.Potem popatrzyła na morze.— Co, nie ma żadnych delfinów wymagających zabiegu?— Sami to zrobiliśmy — oświadczył Readis.— To znaczy, T’lion obserwował Persellana przy pracy, a były także ryby–pijawki usiłujące… a te młode delfiny były bardzo pokiereszowane… miały ogromne otwarte rany… ich wnętrzności wisiały na zewnątrz…— A więc uznaliście, że te wasze zwierzaki zasługują na pomoc wcześniej niż ludzie? — Jayge skrzyżował ręce na piersiach w swoim najgroźniejszym geście.Readis przełknął ślinę.Nieczęsto zdarzało mu się słyszeć od ojca ostre napomnienia czy wymówki, lecz znał pozę, którą Jayge przybierał strofując nieposłusznych pracowników Siedliska lub osoby zachowujące się niezgodnie z ustalonymi przez niego zasadami.Teraz chłopiec zdobył się na odwagę.— Tak, ojcze! One cierpią i krwawią w podobny sposób jak my.Nie było nikogo, kto mógłby się nimi zająć, a ludzi opatrywało wie osób z ciocią Temmą włącznie.Czy ktoś został ciężko ranny? — Readis zwrócił się do Temmy.— Nie — odparł Jayge.— Lecz powinieneś to sprawdzić wcześniej, niż mógłbyś nawet pomyśleć o zjawieniu się tutaj.— Spojrzał na Readisa i groźnie zmarszczył brwi.— Jesteś moim synem i przyszłym włodarzem.Jaki dajesz przykład… — szerokim gestem wskazał na morze — …przychodząc tutaj przed dowiedzeniem się, jakiego rodzaju pomocy potrzebuje twoje Siedlisko!— W czasie przelotu nad dworem wydawało nam się, że w peni panujesz nad sytuacją, ale nikt nie troszczył się o nasze delfiny…— Nasze delfiny? — Wyraz twarzy Jaygego stał się jeszcze groźniejszy.— A od kiedy to mamy jakieś własne delfiny?— Stado… delfiny pływające w tych wodach… w jakimś sensie są nasze.— Proszę pana, to była moja wina — wtrącił T’lion, a Jayge uciszył go skinieniem ręki.— Dlaczego wtrąciłeś się w tę sprawę, T’lionie?— Bo on był… — zaczął Readis.— Jeźdźcy smoków sami potrafią odpowiadać, Readisie.— Tak, ale on…— Wyznaczono mnie do współpracy z delfinami na wodach Strażnicy Wschodniej, włodarzu Jayge — oświadczył T’lion, sztywniejąc na baczność.— Na Lądowisku dowiedzieliśmy się, że członkowie tutejszego stada odnieśli rany i zwrócili się o pomoc.W tej sytuacji…— W jaki sposób wiadomość o tym mogła dotrzeć na Lądowisko…Zanim Readis zdążył wykorzystać to, że ojciec źle zrozumiał informację, i zasugerować, że dostali takie polecenie od kogoś z Lądowiska, T’lion ciągnął.— Naprawdę, proszę pana, to usłyszeliśmy o tym w Zatoce Monako, dokąd poszli Kami i Readis, żeby się dowiedzieć, co się dzieje w Rajskiej Rzece.A więc dowiedzieliście się w Zatoce Monako, że w Rajskiej Rzece przebywają ranne delfiny?— Tak, proszę pana!Jayge jeszcze bardziej się nachmurzył.— A więc, Readisie, nie dostałeś pozwolenia od mistrza Sanwela na opuszczenie szkoły?— Mistrz Samvel powiedział mi, że Readis poszedł nad Zatokę Monako — potwierdził T’lion, usiłując grać na zwłokę, gdyż zrozumiał, do czego zmierzał Readis.Jayge potrząsnął głową.— Czy moglibyście, chłopcy, nie wyręczać się wzajemnie w odpowiedziach na zadawane wam pytania? Readisie, uciekłeś ze szkoły i nie wywiązałeś się z obowiązków wobec swojego Siedliska.A ty, T’lionie, gdzie powinieneś być, gdy zajmowałeś się leczeniem delfinów?— Poleciałem do Zatoki Monako, gdy dowiedziałem się, że są tam Readis i Kami — powtórzył.— Jeszcze raz cię pytam, dokąd kazano ci lecieć?— Do Dworu Cove — odparł T’lion.— Tam jednak pomocą zajmowało się wielu ludzi i nikt nie… — Na moment przerwał.— …pomagał tutaj delfinom — dokończył za niego Jayge.— Obaj musicie uporządkować skalę wartości, jaka kieruje waszym postępowaniem.Oczekuję, że złożysz T’gellanowi sprawozdanie ze swojej dzisiejszej działalności, T’lionie.Powinieneś się zgłosić jeszcze przed zakończeniem dnia tam, gdzie ci polecono.— Włodarz nie mógł uzurpować sobie wydawania bezpośrednich rozkazów, które nie dotyczyły spraw związanych z Opadem Nici, jeźdźcowi smoka, nawet tak młodemu jak T’lion.Jednak ton jego głosu bardzo przypominał polecenie.— Tak jest, proszę pana! — T’lion się zawahał.Musiał zabrać ze sobą książkę w takim stanie, w jakim była, ale nie chciał nikomu pokazywać, do jakiego stopnia została uszkodzona.— No, tak… T’lion się skrzywił.— A co to za kupa śmieci? — zapytał Jayge wyciągając rękę.Gdy T’lion niechętnie podał mu książkę, Jayge gwizdnął, poczuwszy, że jest mokra.Przerzucił kilka stron i zrozumiawszy, jak cenne jest to dzieło, rozgniewany spojrzał na syna i jeźdźca smoków.— Wiemy, że została uszkodzona.Spadła do wody z łapy Gaddiego — wyjaśnił T’lion.— Musiałem sprawdzić, w jaki sposób włożyć wnętrzności na miejsce…— Korzystając z najcenniejszego skarbu swojego uzdrowiciela? — zapytała Temma, rozzłoszczona widokiem książki, którą Jayge trzymał w ręku.— Jestem przekonana, że nie podziękuje ci za to!— Mogę odbić uszkodzone strony — wtrącił szybko Readis.— Mam dostęp do pamięci.Zdołam także dodać materiał z zakresu weterynarii…— Czy chociaż dostałeś pozwolenie na posługiwanie się tym podręcznikiem? — usiłował ustalić Jayge.— No tak, widzę, że nie — stwierdził widząc czerwieniącego się T’liona.— Nie zastałem Persellana, więc nie mogłem go zapytać — przyznał T’lion.— Mirrim widziała mnie i nie wyraziła zastrzeżeń.— Prawdopodobnie co do medykamentów i narzędzi — powiedziała Temma — ale nie pożyczenia tak cennego dzieła należącego do uzdrowiciela.— Potrafię wszystko naprawić — upierał się Readis.— Dość już tego — powiedział Jayge do syna i dodał: — a ty, T’lionie, powinieneś wracać do swoich obowiązków.Temma chwyciła jeźdźca smoków za ramię, zanim zdążył się oddalić.— A co z delfinami?— Pozszywaliśmy je i odpłynęły ze swymi matkami — odparł T’lion stłumionym głosem.— Naprawdę pozaszywaliście je? — Temma wyglądała na bardzo zdziwioną.— Pomagałem Persellanowi i nauczyłem się zawiązywać odpowiednie uzdrowicielskie węzły, zabezpieczające szwy.To było najważniejsze, gdyż wtedy ryby–pijawki nie mogą dostać się do ran.— Najważniejsze?T’lion zamarł i spojrzał na starszą kobietę.Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć.— Zrobiłem, co mogłem, za trzy dni przekonamy się, czy to wystarczyło.Wyraz twarzy Temmy nieco złagodniał.— Masz pewność, że wykonałeś wszystko, co było potrzebne? Chciałabym to sprawdzić.Nie oglądając się, młody jeździec smoków podszedł do kupki swojej garderoby, ubrał się, wsunął księgę Persellana do kieszeni lotniczej kurtki i dosiadł Gadaretha.Spiżowiec poderwał się do lotu w kierunku wschodnim i szybko oddalił od obserwujących go w milczeniu osób
[ Pobierz całość w formacie PDF ]