[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie można go nie doceniać, moja droga Nadine.Jest drugą siłą w tym kraju, zaraz po mnie i mimo że jestem jego przełożonym, nie będęw stanie zbyt długo go powstrzymywać. Czy on więc chciał, aby ciało tej kobiety z Phoenix zostało zidentyfikowane? Oczywiście.Musi być głęboko rozczarowany tym, że mass-media nie pojmujątego, co robią jego agenci.Te wszystkie historie:  Porwanie trupa , czy  Fanatycy tortu-rują reporterkę.prasa amerykańska nigdy nie spojrzy dalej niż na pierwszą parę pier-si.Marilyn Monroe była zresztą taką piersiastą bohaterką.Osobiście uważam, że byłazwykłą pulchną krową.Dobrą do dojenia, niczego więcej.Powoli zaczął zapadać zmierzch.Pili truskawkową wódkę, a Ikon opowiadał jejo swoich chłopięcych latach w Zarajsku, jeszcze w czasach cara.Opowiadał jak podkra-dał czereśnie, jak spał na sianie, jak spędzał czas w domu w długie, ciepłe sierpniowewieczory, siedemdziesiąt dwa lata temu.O siódmej Nadine powiedziała: Muszę już iść.Mamy party w ambasadzie brytyjskiej.Sir Leonard Grosvenor za-prasza. Bardzo dobrze  stwierdził Ikon.Nie próbował nawet powstać z krzesła.Nadine zabrała swoją chustkę, notatnik i lokaj odprowadził ją do windy.Ikon odcze-kał pięć minut, zanim wstał i potoczył się swym wolnym, ciężkim krokiem do jadalni.Podszedł do stołu i spojrzał na popielniczkę w kształcie liścia, na której wcześniej tegowieczoru położył kapsułkę z kwasem cyjanowodorowym.Ku jego zadowoleniu popielniczka była pusta. Rozdział dwudziesty trzeciTytus był tego wieczoru w cholernie dobrym nastroju.Co prawda tradycyjnie jużmyślał ze wstrętem o wieczorze w ambasadzie Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy rozma-wiają, jakby przeżuwali przez cały czas swoje pieprzone skarpetki do krykieta , mawiał.Jednak uścisnął dłoń sir Leonarda Grosvenora co najmniej tak, jakby witał kumpla zeszkoły, nie widzianego od matury w trzydziestym ósmym, natomiast Lady Grosvenorcmoknął w policzek z niezwykłym wprost entuzjazmem.Nadine wiedziała dlaczego.Tego popołudnia, krótko po godzinie trzeciej, MarshallRoberts zatelefonował do Tytusa do Departamentu Stanu i niechętnie oznajmił, że zga-dza się odłożyć RINC II  na czas nieograniczony.Nie ukazało się jeszcze żadne oświad-czenie na ten temat, ale Tytus nalegał, aby prezydent szybko ogłosił swoją decyzję pu-blicznie.Wydział Prasowy Białego Domu pracował właśnie nad oświadczeniem, którezadowoliłoby obu, i które nie brzmiałoby zbyt zaskakująco i zbyt dziwacznie po niespo-dziewanym ogłoszeniu przez massmedia.Party w ambasadzie brytyjskiej upływało na pijaństwie i bezsensownych rozmo-wach.Prowadzono szowinistyczne rozmowy o Falklandach, zżerano całe sterty tłuste-go rostbefu, a dwie młode angielskie aktorki z wielkimi cyckami o konsystencji rząd-kiem galarety, przysiadły się bliziutko do tak wielu dyplomatów w średnim wieku, ilutylko mogły obskoczyć w ciągu wieczoru i chichotały bez końca.Na zakończenie wie-czoru nastąpił godzinny pokaz tańca Morrisa.Tytus oglądał to jednak ze zblazowanąminą człowieka, pragnącego jak najszybciej znalezć się w domu, we własnym łóżku.Podczas drogi powrotnej do Georgetown, w upojnym chłodzie klimatyzowanegoCadillaka, Nadine zapytała: Miałeś dziś odpowiedz od Marshalla, prawda?Tytus, który siedział ze zmrużonymi oczami, spojrzał na nią uważnie, wzrokiem lek-ko mętnawym od wypitego alkoholu. Tak, rzeczywiście miałem.A ty skąd o tym wiesz? Tytus, mój drogi, nie potrafisz niczego ukryć przede mną.Jeszcze zanim rozpo-197 częli te dzikie tańce, siedziałeś taki znudzony jak piętnaście bobrów.Myślałeś o czymśzupełnie innym.Tylko jedna rzecz mogła wprowadzić cię w taki stan. Masz rację  powiedział Tytus. Marshall zadzwonił do mnie póznym popołu-dniem i poddał się.RINC II są martwe jak końskie gówno.Nastąpiła długa cisza, którą przerwała Nadine. Tytus, muszę z tobą porozmawiać. Oczywiście, zaczynaj. To poważna rozmowa, Tytusie, zawodowa. W porządku.Poważna rozmowa.Słucham cię.Może twoje dzieci wynoszą sięwreszcie z naszego domu? Nie wierzę.Bóg przenigdy nie uśmiechnąłby się do mniedwukrotnie w ciągu jednego dnia. Tytus, chcę abyś zadzwonił do Marshalla Robertsa jeszcze dziś w nocy i powie-dział mu, że te materiały które miałeś przeciwko niemu to była pomyłka.Fałszywe po-sądzenie. %7łe co? Chcę, abyś zadzwonił do Marshalla Robertsa i. %7łebym co zrobił? Tytus, to jest konieczne! Pilnuj swojej dupy, to jest konieczne.Marshall o mało nie zniszczył całego sys-temu obrony strategicznej w Europie.Niedługo nie byłoby tam bomb neutronowych,ALCM, ani żadnych pocisków rakietowych trzeciej generacji.Czy czytałaś, co on chciałzrobić? Ten facet jest szalony.Chciał nas otworzyć, jak pieprzoną ostrygę i przygotowaćdo połknięcia przez Sowietów. Tytus  powiedziała Nadine, z niespotykanym u niej chłodem w głosie.Jej włosylśniły w świetle mijanych lamp ulicznych. Co powiedziałbyś, gdybyśmy już byli po-łknięci?Tytus zesztywniał, odchrząknął niepewnie i spojrzał na nią. O czym ty mówisz? Co ma znaczyć  już połknięci ? Ot, tak.Może już jesteśmy połknięci? Ale przez kogo? Przez co? Do cholery, Nadine, co ty do diabła bredzisz? Przykro mi, Tytus.Jesteś pijany.Nie chciałam, abyś był pijany, kiedy ci o tym będęmówiła. Co to ma do cholery za znaczenie, że jestem pijany? W porządku, piłem, ale nadalżądam odpowiedzi, o czym przed chwilą mówiłaś? Tytus, poczekaj aż dojedziemy do domu.Spójrz, będziemy w domu za dziesięć mi-nut. Nie, do cholery, porozmawiajmy o tym teraz i tutaj.Połknięci, co to, do diabła,miało znaczyć, połknięci? John, zatrzymaj ten zasrany samochód.Tutaj.Tak, właśnie tu-198 taj, gdziekolwiek, do cholery jasnej.Kierowca wjechał prawymi kołami na krawężnik Constitution Avenue akurat przydrodze wiodącej do jeziora, znajdującego się na terenie Ogrodów Konstytucji.Była cie-pła, jasna noc, jedna z tych nocy, podczas których wydaje się, że sen jest niepotrzebnyi wszyscy zasypiają dopiero o świcie.Mimo że dochodziła północ, ludzie wciąż spacero-wali alejkami, próbowali fotografować zalany światłem pomnik Lincolna, wyprowadza-li psy, palili papierosy, rozmawiali tak swobodnie, jakby to była pełnia dnia.Tytus z Nadine podeszli do jeziora i przystanęli nad pomarszczoną przez podmuchywiatru taflą wody [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •