[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Biorąc pod uwagę krąg nowych przyjaciół twego pac­jenta, dochodzę do przekonania, iż najszczęśliwszym punktem do podjęcia ataku byłyby zagadnienia z pogra­nicza teologii i polityki.Kilku z jego nowych przyjaciół jest bardzo czułych na punkcie społecznych konsekwen­cji religii.Sama w sobie jest to rzecz zła, można to wyko­rzystać jednak na dobre.Zwróć uwagę na fakt, że znaczna część pisarzy chrześcijańskich o nastawieniu politycznym sądzi, iż chrześcijaństwo już w bardzo wczesnym stadium swego rozwoju zaczęło zbaczać z drogi i oddalać się od doktryny swego Założyciela.Obecnie nadszedł czas, byśmy tę ideę raz jeszcze spożytkowali jako podnietę do ponownego wskrzeszenia koncepcji "historycznego Jezusa", którego należy szukać na drodze odrzucenia późniejszych "nale­ciałości i przekręceń" a następnie przeciwstawić całej chrześcijańskiej tradycji.W ostatniej generacji forsowa­liśmy konstrukcję tezy o "historycznym Jezusie" w duchu liberalnego humanitaryzmu; obecnie formujemy nowego "historycznego Jezusa" skonstruowanego według idei marksistowskich, katastroficznych i rewolucyjnych.Ko­rzyści z tych konstrukcji, które zamierzamy zmieniać mniej więcej co lat trzydzieści, są wielorakie.Przede wszystkim kierują one ludzką pobożność ku czemuś, co w rzeczywistości nie istnieje, ponieważ każdy "historycz­ny Jezus" jest niehistoryczny.Dokumenty tyczące postaci Jezusa mówią to, co mówią, i nic nie można do nich dodać; dlatego każdy nowy "historyczny Jezus" musi z nich być wydobyty przez pomniejszenie i przemilczenie w jednym punkcie, a wyolbrzymienie w innym i przez ten rodzaj domyślania się (trafnego - to przymiotnik, którego uczymy ludzi używać w tym miejscu), za który normalnie nikt nie dałby grosza, lecz który wystarcza, aby co roku wyprodukować i rzucić na półki księgarskie gale­rię nowych Napoleonów, Szekspirów i Swiftów.Po wtóre, wszelkie tego rodzaju konstrukcje upat­rują doniosłość posłannictwa "historycznego Jezusa" w jakiejś osobliwej teorii, którą On - wedle ich prze­konania - miał głosić.Ma On być "wielkim człowiekiem" w nowoczesnym tego słowa znaczeniu, przed­stawicielem skrajnie ekscentrycznego kierunku myślo­wego, oferującym jakieś panaceum.W ten sposób od­wracamy uwagę ludzi od tego, kim On w rzeczywi­stości jest, i od tego, czego dokonał.Najprzód czynimy zeń wyłącznie nauczyciela, by następnie zataić całko- witą zgodę między Jego nauką a nauczaniem wszys­tkich innych autorytetów moralnych.Nie możemy bo­wiem nigdy dopuścić do tego, by ludzie zauważyli, że wszelkich wielkich moralistów zsyła Nieprzyjaciel nie po to, by ludziom uświadamiali rzeczy nowe, lecz by im przypominali i podawali w sposób bardziej zro­zumiały pierwotne zasady moralne - nudne i oklepane - i by to czynili na przekór nam, którzy je ustawicznie zatajamy i spychamy w niepamięć.My produkujemy sofistów, On wskrzesza Sokratesa, by im przeciw­działał.Trzecim naszym celem jest zniszczyć przez tego rodzaju konstrukcję zdrową pobożność.Realnej obec­ności Nieprzyjaciela, doświadczanej przez ludzi w mod­litwie i sakramentach, my przeciwstawiamy tylko jakąś prawdopodobną, daleką, mglistą i tajemniczą postać ko­goś, kto mówił osobliwym językiem i zmarł dawno już temu.Taka postać nie może już być przedmiotem religij­nej czci.Zamiast Stwórcy wielbionego przez stworzenia mamy tylko lidera obwołanego przez swych zwolen­ników, a wreszcie nieprzeciętny charakter, uznany przez rozsądnego historyka.Po czwarte wreszcie, tego rodzaju religia, oprócz tego, że jest niehistoryczna w tym, co sądzi o Jezusie, jest jesz­cze fałszowaniem historii w innym sensie.Historyczne studium biografii Jezusa tylko jako biografii nie do­prowadziło jeszcze do obozu Nieprzyjaciela ani jednego narodu, a z jednostek tylko nieliczne.W rzeczywistości materiały historyczne do pełnej biografii Jezusa są dla ludzi niedostępne.Najwcześniejsi wyznawcy nawracali się przez jedyny fakt historyczny (Zmartwychwstanie) i przez jedyną prawdę teologiczną (Odkupienie), skiero­waną przeciwko grzechowi, który u nich już wcześniej istniał; grzechowi nie przeciwko jakiemuś nowemu naka­zowi mody w zakresie kostiumów maskowych, wprowa­dzonemu przez jakiegoś "wielkiego człowieka", lecz przeciwko staremu, oklepanemu i powszechnemu prawu moralności, którego ich nauczyły matki i niańki."Ewangelie" zjawiają się później i zostały napisane nie po to, by nawracać chrześcijan, lecz by budować dobrym przykładem już nawróconych."Historyczny Jezus" zatem, jakkolwiek mógłby się wydawać w poszczególnym wypadku dla nas niebezpieczny, powinien być zawsze przez nas popierany.Jeśli chodzi o ogólny związek pomiędzy chrześcijaństwem a polityką, pozycja nasza jest bardziej delikatna.Z pewnością nie chcemy, aby chrześcijaństwo oddziaływało na życie polityczne ludzkości, ponieważ utworzenie czegoś w rodzaju prawdziwie sprawiedliwe.go społeczeństwa byłoby poważną klęską.Z drugiej stro­ny trzeba nam, i to bardzo, tak urobić ludzi, by traktowali chrześcijaństwo i religię jako środek; najlepiej, oczy­wiście, jako środek do kariery życiowej, lecz jeśli to się nie uda, jako środek do czegokolwiek - choćby nawet do osiągnięcia sprawiedliwości społecznej.Cała rzecz pole­ga na tym, ażeby najpierw skłonić człowieka, by cenił sprawiedliwość społeczną jako sprawę, której domaga się Nieprzyjaciel, następnie zaś doprowadzić jego umysł do takiego stanu, w którym zacznie cenić chrześcijaństwo tylko dlatego, że może ono wytworzyć społeczną spra­wiedliwość.Nieprzyjacielem bowiem i Jego prawdą nie można się posłużyć jako środkiem do celu.Ludzie lub narody, które uważają, iż można uaktywnić i zdynamizo­wać wiarę po to, by następnie uczynić z niej narzędzie do stworzenia wzorowego społeczeństwa, mogliby z rów­nym powodzeniem uważać, że drogi do Nieba można by użyć jako krótszej drogi do pobliskiej apteki.Na szczęście stosunkowo łatwo udaje się zwabić ludzi w ten ślepy zaułek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •