[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Całą wodę powylewała i kalafior mi się przypalił! -warknęła jeszcze Sylwia.- Kazała ciasteczka przynieść i musiałam za nie zapłacić!Felicja zostawiła ją w kuchni, odwiesiła swoje futro i weszła do salonu.Chrzestna babcia toczyła konwersację z młodzieńcem tuż przy oszklonych drzwiach, zastawionych teraz Stolikiem i fotelami.Popijali kawkę nad talerzem ekierek i babeczek śmietankowych, systematycznie znikających w jamie ustnej Marcinka.-.i powiedziałam mu od razu, wszyscy słyszeli, żadna tajemnica, a oni to sobie lubią przygotować zawczasu, że najwięcej dla Dorotki, mojej chrzestnej wnusi.I tak mu jutro podpiszę.Niech ma posag do zazdrości, bo to widzisz, kochany chłopcze, przez te posagi same nieszczęścia się zdarzają, tak jak ten z Lucynką, co ci mówiłam przed chwilą, o, już jesteś, Feluniu, chodź tu do nas, kawki się napij, a co to wyście miały za patyki tam, w ogrodzie, takie brzydkie, wyrwałam i wyrzuciłam, talerzyk niech tu ktoś przyniesie.Felicja spojrzała w ogród przez wielkie szyby i ciemno jej się w oczach zrobiło.Ze starannie hodowanych na nasienie ostróżek niezwykłego koloru nie było ani jednej, droga Wandzia usunęła wszystkie.* * *Jacek Woliński nastawiony już był na ewentualne wezwania na Jodłową.Załatwił sobie nawet po kumotersku, że gdyby tam, to tylko on, nie kryjąc przy tym, że w grę wchodzi interesująca dziewczyna.Młoda i żeńska część społeczeństwa do spraw uczuciowych nastawiona była przychylnie, nazajutrz zatem, bez większych zachodów Dorotki, zawiózł chrzestną babcię do notariusza.Po trzech godzinach przywiózł ją z powrotem do domu.Zorientował się już doskonale, że regulowanie rachunków napotyka jakieś tajemnicze przeszkody i gotów był nawet wozić chrzestną babcię za darmo, tak bardzo zaciekawił go ten dom i wszystkie zamieszkałe w nim baby.Chrzestna babcia poza tym dostarczała dodatkowej uciechy.- Tylko te dziewczynki mi zostały - mówiła rzewnie po drodze, określając tym mianem także siedemdziesięcioletnią Felicję i prawie sześćdziesięcioletnią Sylwię.- Nikogo innego nie mam, a pieniędzy przecież do grobu nie wezmę.Dom bym kupiła, ale tak mi dobrze z nimi, jak rodzina, sama jedna zostałam, szklanki wody nie ma kto podać, taka podła była ta moja Mirabelka, ona z Porto Rico, narzekała i narzekała, udawała głuchą, a jakie koszty! Ode mnie chciała pieniędzy! Rozumiesz, takich pieniędzy w gotówce, w papierach, a kto takie rzeczy trzyma w domu? A tu moja wnusia, taka dobra dziewczynka, niech wam razem dobrze będzie, a na ślubny prezent dam jej mój naszyjnik, chyba że co zrobią w ambasadzie, to od niej sobie pożyczę.Pożyczy mi chyba, nie?Pytanie brzmiało tak natrętnie, że Jacek z zapałem przyświadczył.Jasne, oczywiście, że Dorotka pożyczy chrzestnej babci wszystko co trzeba.Bawił się szampańsko.- Tak zrobiłam, jak najlepiej - usłyszał w drodze powrotnej.- Powiem im, bo na co nam tajemnice.Zrobimy uroczystą kolację, dla uhoredowania, a dlaczego ty masz nie przybyć, kochany, ja cię zapraszam, zaraz dzisiaj zrobimy, czy to trzeba coś kupić? Szampana, jak ty myślisz, czy one mają w domu szampana? Może zwyczajnie, przez telefon zamówić?Jacek wiedział na pewno, że przez telefon może zamówić pizzę i piwo, co do szampana miał wątpliwości.Nic mu nie szkodziło zawieźć starszą panią do sklepu z winami na Solidarności, po czym okazało się, że za szampana musiał sam zapłacić.Na szczęście stać go było na to.Nie zmarkotniał, słuchał dalej mieszanej opowieści o rozdysponowaniu majątku i nieczułej służbie z Ameryki Środkowej, a także absolutnym sobkostwie pozornych przyjaciół.Na ostrygi już się przezornie nie rzucił, nabył jeszcze tylko kawior, ponadto dzielnie zniósł kolejne zlecenie, jakim został obarczony.Starszą panią ogromnie interesował jej fracht, który może już przyszedł.Rachunek za taksówkę, tym razem regulowała Melania.- Bardzo panią przepraszam - rzekł Jacek przy tej okazji.- Ale zostałem zaproszony do pań na uroczystą kolację dla uhoredowania, specjalnie to sobie zapamiętałem, jak rozumiem testamentu.- Dla CZEGO? - zainteresowała się gwałtownie Melania.- Uhoredowania testamentu.Dzisiaj.- No, jak dla uhoredowania, to rzeczywiście trzeba to uczcić.W takim razie przyjdź na tę kolację.O której to ma być?- Nie mam pojęcia.Ale szampan uprzejmie proszę zamrozić, bo sam za niego zapłaciłem.Nie wymawiam, broń Boże!- I słusznie.Trzeba było nie płacić.Ale dolicz to do rachunku, ile ci tam wypada.? I przyjdź byle kiedy wieczorem, zrobimy przyjęcie z dziewiętnastego wieku.Przyjęcie bezbłędnie wywęszył Marcinek, zatrudniony przy podpieraniu drągiem naderwanej umywalki, natomiast spóźniła się na nie Dorotka, która, do reszty utraciwszy w domu warunki do pracy, użebrała dla siebie kąt w zaprzyjaźnionym wydawnictwie.Prawie skończyła korektę norweskiego drewna, a skończyłaby ją całkowicie i spóźniła się jeszcze bardziej, gdyby nie to, że ostatnia osoba opuszczała instytucję i należało zamknąć drzwi.Chrzestna babcia osobiście pomagała nakrywać stół, co polegało na wydawaniu licznych poleceń.- Nie tak serwetki, kochana, w wachlarzyk ułóż.Świece postaw, bez świec to żadna uroczystość.Łyżeczki przysuń do talerza, a gdzie przyprawy? Przynieś podstawki do kieliszków, jak to, nie macie podstawek do kieliszków? A ja widziałam, że macie, to przynieś.Przesuń trochę te talerze, nierówno stoją, no i gdzież te przyprawy.?Melanię to wszystko razem więcej śmieszyło, niż irytowało, Felicja była wściekła, miała własne poglądy na nakrycie stołu i nie przywykła, żeby nią ktoś komenderował, ponadto tych ostróżek Wandzi darować nie mogła.Sylwia, bez Wandzi, z wyraźną przyjemnością zajmowała się przyrządzaniem potraw, przeważnie tkwiła w kuchni i było jej zupełnie wszystko jedno, co one tam, na tym stole, ustawią, za to napatoczył się Marcinek, który po pracy mył ręce co najmniej jak chirurg przed operacją, ale wreszcie musiał te ablucje zakończyć.Trafił prosto pod ogień i już nie przestał być zajęty.Jacek przybył z kwiatami, dołożywszy je do kosztów kawioru, skoro odpadł mu koszt szampana.Wciąż jeszcze brakowało Dorotki, Melania zatem zaserwowała drinki w niejakim oddaleniu od nakrytego stołu, żeby wypadło bardziej salonowo.Chrzestna babcia była prawie zachwycona.- No i proszę, a mówiłam, tu rozbudować trzeba, liwingu rumu wam brakuje.Jak to miło tak rodzinę mieć przy sobie! A gdzież moja wnusia, czemu jeszcze jej nie ma? Dlaczego ona tak późno wraca, chłopcy na nią czekają, dwóch takich ładnych narzeczonych, ja rozumiem, panienka powinna się cenić, ale już by mogła być.Daj mi jeszcze, Meluniu, tej mieszanki, bardzo dobrą zrobiłaś.- Uważaj, co robisz, Wandzia nam się urżnie - mruknęła półgębkiem Felicja do rozbawionej Melanii.- A niechby nawet.Może zaśnie i nie będzie łomotać.- Ale zapomni, co chciała powiedzieć.Upij ją, jeśli chcesz, tylko nieco później.- Tak cię ten jej testament ciekawi?- A ciebie nie, co.?- Mnie nie dotyczy.Nie umrę z ciekawości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]