[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Masz na myśli sztuczki karciane? - zainteresowała się Shirley.- Oczywiście potrafię robić sztuczki.- Czy dobrze je robisz?- Znakomicie.Potrafię zmusić karty, by wstały z miejsca i mówiły.- Lepiej dla ciebie będzie, gdy okaże się, że mówisz prawdę ­ostrzegła Shirley.- Nie ma nic gorszego, jak próbować wydawać pieniądze, których się nie posiada.To tak, jakby się ludzi okradało.Driscoll nie zrozumiał, co miała na myśli, więc powiedział tylko: - Mówię prawdę.Shirley zwróciła się do Ci.- Słuchaj, czy nie byłoby cudowne, gdyby on przyszedł na nasze najbliższe przyjęcie? Uwielbiam takie rzeczy.- Odwróciła się ponownie do Driscolla.- Kiedy lądujesz na Chironie?- Jeszcze nie wiem.Nic nie słyszeliśmy na ten temat.- No to zgłoś się do nas, gdy już będziesz wiedział, a wtedy coś zorganizujemy.Mieszkam we Franklinie, więc nie będzie żadnych problemów.Tam się zwykle spotykamy.- Myślę, że to dobry pomysł - powiedział Driscoll.- Ale w tej chwili nie mogę niczego obiecywać.Wszystko zależy od tego, jak sprawy się potoczą.Jeśli dobrze, to jak znajdę twój adres?- Och, po prostu zapytaj gdziekolwiek komputery, jak dostać się do domu Shirley - z - rudymi - włosami, matki Ci.One się tobą dalej zaopiekują.- No to może zobaczymy się kiedyś tam, na dole - rzekła Ci.- Nooo.tak.Kto wie? - Miał jeszcze coś dodać, gdy Wellington przerwał:- Dwóch waszych oficerów idzie w tym kierunku.Myślę, że powinieneś o tym wiedzieć.- Kto? - zapytał automatycznie Driscoll, wrzucając niedopałek do spalarki i podrywając broń na ramię.Pokrywa na piersiach Wellingtona odsunęła się, ukazując ekranik, na którym widniały postacie Sirocca i Colmana, w ujęciu z góry.Szli swobodnym krokiem wzdłuż korytarza, rozmawiając z garstką towarzyszących im Chirończyków.Driscoll powrócił do poprzedniej postawy i w chwilę później rozległy się kroki z szerszego, biegnącego w prawo korytarza.Zbliżały się.- W porządku, Driscoll! - zawołał z daleka Sirocco, gdy towarzystwo wynurzyło się zza zakrętu korytarza.- Daj sobie spokój z pantomimą.Znów jesteśmy w Fabryce Bomb.- Driscoll odprężył się i posłał zdumione spojrzenie w głąb korytarza.- Mogłem się tego domyślić - powiedział do siebie, kiwając głową, Colman, równocześnie obrzucając taksującym spojrzeniem obie dziewczyny.Zatrzymał się.- Bardzo tu przytulnie - zauważył Sirocco.- Eeee.to jest Shirley i Ci - przedstawił je Driscoll.- A to Generał Wellington.- Miałeś przyjemną pogawędkę, prawda? - spytał Sirocco.- Tak, rzeczywiście, takie odniosłem wrażenie, sir.Skąd pan wie?Sirocco machnął ręką w kierunku korytarza, z którego przy­był.- Bo wszędzie tak się dzieje, stąd właśnie wiem.Carson dyskutuje o futbolu, a Maddock opowiada jakimś dzieciom jak wyglądało dzieciństwo spędzone na Mayflowerze II.- Westchnął, ale nie wydawał się przy tym szczególnie wzburzony.- Jeśli nie da się ich pobić, trzeba się do nich przyłączyć, co, Driscoll? Przynajmniej na godzinkę czy coś koło tego.A poza tym oni chcą coś pokazać Colmanowi w obserwatorium o piętro wyżej.Absolut­nie nie rozumiem, o czym rozmawiają.- Steve jest inżynierem - wyjaśnił jeden z Chirończyków, brodaty młodzieniec w czerwonej koszuli w kratę, pokazując na Colmana i zwracając się do Ci.- Opowiedzieliśmy mu o drganiach rezonansowych w zawieszeniu żyroskopu C7, a on powiedział, że może będzie mógł zasugerować sposób na ich wytłumienie przez sprzężenie z laserem osiowania.Zabieramy go na górę, żeby rzucił na to okiem.- Gustav był dokładnie tego samego zdania - powiedziała Ci, patrząc z aprobatą na Colmana.- Oglądał to wczoraj.- Wiem.Może uda się załatwić, żeby Gustav i Steve razem nad tym popracowali.- Hej, nie liczcie na to zanadto - ostrzegł Colman.­Powiedziałem tylko, że chciałbym to obejrzeć.Armia może być zupełnie odmiennego zdania co do mojego angażowania się w tę sprawę.Więc nie dawajcie głowy za to, że się uda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •