[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słowa Jasona wywołały pomruk wśród uczonych, zazdrosnych o swe tajemnice.W końcu chciwość zwyciężyła i przed Jasonem eskortowanym przez dwóch sciuloj z obnażonymi sztyletami otworzyły się drzwi prowadzące do świętości nad świętościami.Hertug szedł przodem, za nim Jason ze swymi leciwymi strażnikami, ich śladem dreptała cała reszta.Każdy sciuloj, wkraczając do sanktuarium, skłonił się i wyma­mrotał modlitwę, podczas gdy Jason z trudem mógł powstrzymać się przed wybuchnięciem pogardliwym śmiechem.Przechodzący przez dalszą ścianę wał, niewątpliwie poruszany siłą mięśni niewolników, na­pędzał rozklekotaną kolekcję pasów transmisyjnych i kół, które ostatecznie wprawiały w ruch niezgrabną i paskudną machinę.Zgrzytała, skrzypiała, trzęsąc całym pomieszczeniem.Początkowo Jason był zasko­czony jej wyglądem, kiedy jednak przyjrzał się bliżej i zbadał jej konstrukcję, wszystko stało się jasne.- Czego innego mogłem się spodziewać? - mruk­nął pod nosem.- Jeżeli są dwa sposoby zrobienia czegoś, można być pewnym, że wybiorą gorszy.Ostatnie koło napędowe było przymocowane dodrewnianego wału, który obracał się z imponującą prędkością, z wyjątkiem momentów, kiedy jeden z pa­sów transmisyjnych zeskakiwał z koła, a zdarzało się to z męczącą regularnością.Stało się tak również w tej chwili.Wał natychmiast wyraźnie zwolnił obroty i Jason zobaczył, że metalowe pierścienie naszpikowa­ne kawałkami żelaza w kształcie litery U były przymo­cowane na całej długości waha.Jego połowa była ukryta w zawieszonej na nim klatce ze zwiniętych w pierścienie drutów.Całość wyglądała jak ilustracja z “Pierwszych Kroków Elektryka" wydanej w epoce kamiennej.- Czy twoja dusza nie zamiera z podziwu na widok tych cudów? - zapytał Hertug widząc zbaraniałą minę Jasona.- Oczywiście, że zamiera - odparł Jason.- Ale z przerażenia na widok tej poronionej kolekcji poro­nionych pomysłów.- Bluźnierca! - wrzasnął Hertug.- Zabić go!- Chwileczkę! - powiedział Jason przytrzymując uzbrojone w sztylety dłonie dwóch stojących obok niego sciuloj i zasłaniając się nimi przed pozostałymi mędrcami.- Źle mnie zrozumiałeś.Ten wasz wielki generator jest siódmym cudem świata - choć naj­większym cudem jest to, że w ogóle jest w stanie wytworzyć elektryczność.Cudowny wynalazek, o wie­le lat wyprzedza swą epokę.Mimo wszystko jednak, mógłbym zaproponować kilka drobnych ulepszeń, dzięki którym można będzie otrzymać więcej elektry­czności mniejszym nakładem sił.Sądzę, że wiesz, iż prąd elektryczny powstaje w drucie, gdy pole magnety­czne przesuwa się w poprzek niego?- Nie mam zamiaru dyskutować o problemach teologicznych z niewiernym - odparł Hertug.- Nazywaj to jak chcesz - teologią albo nauką, ale odpowiedź będzie zawsze taka sama.- Jason naprężył nieco swe wytrenowane na Pyrrusie mięśnie i obaj staruszkowie wrzasnęli z bólu i upuścili sztylety na podłogę.Pozostali sciuloj nie zdradzali ochoty do ataku.- Czy jednak kiedykolwiek pomyślałeś choć przez chwilę, że równie łatwo możesz otrzymać prąd przesuwając drut przez pole magnetyczne, a nie na odwrót? Otrzymasz ten sam prąd, a pracy będzie dziesięć razy mniej.- Zawsze robiliśmy to w ten sposób, a co wystar­czało naszym przodkom.- Wiem, wiem, możesz nie kończyć.Mam wra­żenie, że już to u was słyszałem.- Uzbrojeni sciuloj znowu zaczęli się przybliżać ze sztyletami w dłoniach.- Słuchaj, Hertug, czy chcesz, żeby mnie zabili, czy nie? Powiedz swoim chłopakom.- Nie zabijajcie go - odparł Hertug po chwili namysłu.- To, co mówi, może być prawdą.Może będzie w stanie pomóc nam obsługiwać nasze święte maszyny.Gdy niebezpieczeństwo oddaliło się na chwilę, Jason obejrzał wielki, niezgrabny aparat, który zaj­mował całą ścianę pomieszczenia, ale tym razem starał się zapanować nad ogarniającym go przerażeniem.- Przypuszczam, że to cudo jest waszym świętym telegrafem?- To właśnie on - rzekł z szacunkiem Hertug.Jason wzdrygnął się.Od sufitu prowadziły miedziane druty połączone z niezgrabnie nawiniętym elektromagnesem umiesz­czonym blisko płaskiego, żelaznego ramienia wahadła.Prąd, przebiegając przez elektromagnes, przyciągał ramię, a gdy wyłączono go, obciążone wahadło wraca­ło do poprzedniej pozycji.Do zakończenia wahadła był przymocowany ostry, metalowy rylec, którego czubek był zagłębiony w wosku, pokrywającym długą, miedzianą taśmę.Taśma z kolei poruszała się w row­kach, pod kątem prostym do ruchu wahadła, przesu­wana przez system trybów napędzany obciążnikiem.W czasie kiedy Jason badał aparaturę, grzechoczą-cy mechanizm zbudził się do życia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •