[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Biali nie powinni zabijać.I państwo nie powinno zabijać więźniów z bloku śmierci.To, co zrobiłem, było złe, a więc jak można to naprawić przez zabicie mnie?— Czy Tole cierpiał?— Tak samo jak Meeks.Znaleźli sobie nowego kata i ten zrobił wszystko jak trzeba już za pierwszym razem.Gaz dotarł do Tole’a, a ten zaczął się trząść i walić głową o pręt tak jak Meeks, tyle że miał chyba twardszą głowę, więc tłukł nią w ten pręt bez końca.Trwało to naprawdę długo i wreszcie Naifeh i jego banda łajdaków dostali pietra, bo chłopak nie chciał umierać i wszystko wymykało się spod kontroli, więc kazali świadkom wyjść.Było to dość obrzydliwe.— Czytałem gdzieś, że trwało dziesięć minut, zanim umarł.— Walczył do ostatniej chwili, to wszystko co wiem.Oczywiście dyrektor i jego lekarz stwierdzili, że śmierć była natychmiastowa i bezbolesna.Jak zwykle.Po egzekucji Tole’a uczynili jednak pewną zmianę w procedurze.Kiedy przyszedł czas na mojego kumpla Moaca, mieli już tę śliczną obejmę na głowę, zrobioną ze skórzanych pasków i sprzączek, przytwierdzoną do tego cholernego pręta.Moacowi, a później Jumbo Parrisowi tak mocno ścisnęli głowy, że w żaden sposób nie mogli nimi poruszać i walić o pręt.Miły akcent, nie uważasz? Naifeh i świadkowie mają dzięki temu łatwiejsze zadanie, ponieważ nie muszą patrzyć na tak wiele cierpienia.— Widzisz, o co mi chodzi, Sam? To straszny sposób umierania.Zaatakujemy metodę.Znajdziemy świadków, którzy złożą zeznania na temat tych egzekucji i przekonamy sędziego, żeby uznał komorę gazową za sprzeczną z konstytucją.— I co z tego? Czy potem poprosimy o zastrzyk? Co z tego wynika? Trochę głupie wydaje mi się mówienie, że wole nie umierać w komorze gazowej, ale zastrzyk będzie w sam raz.Przy wiążą mnie do noszy i nafaszerują narkotykami.Będę martwy, tak? Nie chcę tego.— To prawda.Ale w ten sposób zyskujemy trochę czasu.Zaatakujemy komorę gazową, uzyskamy czasowe odroczenie, a potem pójdziemy do wyższych sądów.Moglibyśmy zablokować tę sprawę na całe lata.— Ktoś już próbował tego przed nami.— Kto?— Teksas.Rok 1988.Sprawa niejakiego Larsona.Użyto tych samych argumentów, bez rezultatu.Sąd stwierdził, że komory gazowe stosuje się od pięćdziesięciu lat i okazały się one całkiem humanitarnym sposobem zabijania.— Tak, ale jest jedna duża różnica.— Jaka?— Nie jesteśmy w Teksasie.Meeksa, Tole’a i Moaca zagazowano tutaj, a nie w Teksasie.A poza tym Teksas też przeszedł już na zastrzyki.Rozebrali swoją komorę gazową, ponieważ znaleźli lepszy sposób zabijania.Większość stanów zrezygnowała już z komór.Sam wstał i podszedł do przeciwległego końca stołu.— Cóż, kiedy nadejdzie mój czas, chcę, żeby zrobiono to przy użyciu najnowocześniejszej technologii.— Przeszedł wzdłuż stołu w tę i z powrotem, trzy czy cztery razy, a potem się zatrzymał.— Ten pokój ma sześć metrów długości.Mogę przejść sześć metrów bez natknięcia się na kraty.Czy zdajesz sobie sprawę, co to znaczy siedzieć dwadzieścia trzy godziny na dobę w celi, która ma dwa metry na trzy? Tutaj to wolność, człowieku.— Znowu zaczął spacerować, zaciągając się papierosem.Adam obserwował kruchą postać przesuwającą się wzdłuż krawędzi stołu, ciągnącą za sobą pióropusz dymu.Sam nie miał na nogach skarpetek, a jego granatowe klapki skrzypiały przy każdym kroku.Nagle zatrzymał się, chwycił książkę z półki, rzucił ją na stół i zaczął gwałtownie przerzucać kartki.Po kilku minutach intensywnego szukania znalazł dokładnie to, czego szukał.Przez następne pięć minut czytał uważnie.— Otóż to — wymamrotał do siebie.— Wiedziałem, że gdzieś o tym słyszałem.— O czym?— Sprawa z Karoliny Północnej, rok 1984.Facet nazywał się Jimmy Old i najwyraźniej nie chciał umierać.Musieli siłą zaciągnąć go do komory, kopiącego, wyrywającego się i krzyczącego.Trwało chwilę, zanim przywiązali go do krzesła.Kiedy zatrzasnęli drzwi i wpuścili gaz, broda opadła mu na piersi.Potem szarpnął się, waląc głową w przód i tył.Następnie odwrócił się w stronę świadków, którzy nie widzieli nic oprócz białek jego oczu, i zaczął się ślinić.Głowa trzęsła mu się i podskakiwała, jego ciała drżało, a z ust ciekła piana.Trwało to dość długo, aż wreszcie jeden ze świadków, dziennikarz, zwymiotował.Tak jak w przypadku Maynarda Tole’a, dyrektor zdenerwował się i zaciągnął czarną zasłonkę, żeby świadkowie nie mogli nic widzieć.Ocenia się, że minęło całe czternaście minut, zanim Jimmy Old umarł.— Wydaje mi się to wyjątkowo okrutne.Sam zamknął książkę i starannie odstawił ją na półkę.Zapalił papierosa i wbił wzrok w sufit.— Praktycznie każda komora gazowa została zbudowana dawno temu przez Eaton Metal Products z Salt Lakę City.Czytałem gdzieś, że tylko komorę w Missouri zbudowali sami więźniowie.Ale naszą małą komorę wyprodukował Eaton i jest ona praktycznie taka sama jak wszystkie pozostałe — zrobiona ze stali, ośmiokątna w kształcie, z rzędami okien tu i ówdzie, żeby różni faceci mogli obserwować egzekucję.We wnętrzu samej komory nie ma zbyt wiele miejsca, stoi tam tylko drewniane krzesło z pasami i sprzączkami.Bezpośrednio pod nim znajduje się metalowa misa, a zaraz nad nią mały woreczek z tabletkami cyjanku, który kat otwiera za pomocą dźwigni.Kat kontroluje również kwas solny, który wprowadzany jest do środka przez rurę.Kiedy misa napełni się kwasem, kat pociąga za dźwignię i wypuszcza tabletki cyjanku.W ten sposób powstaje gaz powodujący śmierć, w teorii oczywiście bezbolesną i szybką.— Czy komory nie zaprojektowano po to, by zastąpiła krzesło elektryczne?— Tak.W latach dwudziestych i trzydziestych wszędzie pojawiły się krzesła elektryczne i szybko uznano je za wynalazek wszech czasów.Pamiętam z dzieciństwa, że w Missisipi mieli przenośne krzesło elektryczne, które zwyczajnie ładowali na przyczepę i obwozili po kolejnych okręgach.Zatrzymywali się przy lokalnym więzieniu, wyprowadzali skazańców w łańcuchach, ustawiali ich wzdłuż przyczepy, a potem zabijali kolejno.Był to wielce skuteczny sposób opróżniania zatłoczonych więzień.— Potrząsnął z niedowierzaniem głową.— Nie mieli oczywiście żadnego doświadczenia, więc pełno krążyło historii o cierpieniach, jakie fundowali ludziom.To miał być najwyższy wymiar kary, tak? Nie, najwyższy wymiar tortur.Działo się tak zresztą nie tylko w Missisipi.Wiele stanów używało tych starych, kiepsko wykonanych krzeseł elektrycznych.Za dźwigniami siedzieli często kompletni idioci, więc wciąż wynikały jakieś problemy.Przywiązywali biednego faceta do krzesła, pociągali za dźwignię, facet dostawał kopa, zbyt jednak słabego, dymił więc od wewnątrz, ale nie chciał umrzeć.Robili krótką przerwę i po paru minutach dawali mu następnego kopa.Czasami trwało to nawet dwadzieścia minut.Źle przymocowywali elektrody, więc nierzadko płomienie i iskry strzelały skazańcom z oczu i uszu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •