[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Muszę to jeszcze przemyśleć.Dochodzą mnie wieści, że na wschodzie też są problemy.Zastanowię się dziś wie­czorem.Książę powstał.– Dziękuję wszystkim za radę.Powróćcie teraz do wa­szych komnat, aby posilić się i wypocząć.Chciałbym też was prosić, abyście zastanowili się, jaką należałoby przyjąć stra­tegię, jeżeli obcy zaatakują.Spotkamy się ponownie jutro.Królowa Elfów wstała.Książę podał jej ramię i poprowa­dził w stronę drzwi otwartych przez Tomasa i Puga.Chłopcy wyszli ostatni.Fannon od razu zabrał Tomasa do koszar.Kulgan czekał na Puga przy wyjściu razem z Tullym i dwoma doradcami Elfów.Mag zwrócił się do ucznia.– Pug, książę Calin wyraził zainteresowanie twoją skro­mną biblioteką ksiąg magicznych.Czy nie zechciałbyś mu jej pokazać?Pug zgodził się i poprowadził Księcia schodami na górę do swego pokoju.Otworzył przed nim drzwi.Calin wszedł, a Pug za nim.Fantus spał i teraz poderwał się gwałtownie.Obrzucił Elfa nieufnym spojrzeniem.Calin podszedł do niego i w języku, którego Pug nie zro­zumiał, wypowiedział kilka miękko brzmiących stów.Fantus uspokoił się od razu.Wyciągnął do przodu szyję i pozwolił Księciu podrapać się po głowie.Po chwili smok spojrzał wyczekująco na Puga.– Zgadza się, Fantus, uczta zakończona.W kuchni będzie pełno resztek.Fantus, z wilczym uśmiechem na pysku, poczłapał w stronę okna.Pchnął nosem połówki okiennic i z głośnym klaśnięciem skrzydeł wyleciał na zewnątrz, szybując lotem nurkowym w stronę kuchni.Pug podsunął stołek i zaproponował, aby Książę usiadł.– Dziękuję ci, ale dla mojej rasy wasze krzesła i stołki nie są zbyt wygodne.Jeżeli pozwolisz, usiądę raczej po prostu na podłodze.Masz bardzo niezwykłego domownika, panie.Uśmiechnął się do niego lekko.Pug, goszcząc w swoich skromnych progach księcia Elfów, czuł się trochę nieswojo.Elf jednak zachowywał się swobodnie i chłopiec stopniowo odprężał się.– Fantus to bardziej stały gość niż domownik.Chadza własnymi ścieżkami.Co jakiś czas znika na parę tygodni.To u niego normalne.Przeważnie jednak mieszka tutaj.Teraz, kiedy nie ma Meechama, nie wolno mu jeść w kuchni.Calin zapytał, kim jest Meecham.Pug wyjaśnił i dodał:– Kulgan wysłał go razem z oddziałem żołnierzy Księcia przez góry do Bordon, zanim śniegi zasypią Północną Przełęcz.Nie mówił, po co tam jedzie Wasza Wysokość.Calin spojrzał na jedną z książek Puga.– Wolałbym Pug, abyś do mnie mówił: Calin.Pug, zadowolony z propozycji, kiwnął głową.– Calin, jakie są plany Księcia?Elf uśmiechnął się do niego tajemniczo.– Książę sam je wyjawi, jak sądzę.Domyślam się jednak, że Meecham przygotowuje drogę, gdyby Książę zdecydował się na podróż na wschód.Najpewniej jutro dowiemy się wszy­stkiego.– Podniósł wyżej książkę, której przyglądał się przed chwilą.– Co o niej sądzisz? Interesująca?Pug nachylił się nad nim i przeczytał tytuł: – Traktat o Animacji Przedmiotów Dorcasa? Ogólnie tak, chociaż miej­scami trochę niejasna.– Trafny osąd.Sam Dorcas był też trochę jakby mglisty.Przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie.– Ale przecież Dorcas zmarł trzydzieści lat temu! – wykrzyknął zaskoczony Pug.Calin uśmiechnął się szeroko, pokazując równe, białe zęby.Jego blade oczy lśniły w świetle lampy.– Jak widzę, nie za wiele wiesz o tradycji i wiedzy Elfów, prawda?– Mało – zgodził się Pug.– Jesteś pierwszym Elfem, z którym rozmawiam, chociaż.kiedy byłem mały, widziałem kiedyś jednego.Chyba.Nie jestem pewien.Calin odłożył książkę na bok.– Wiem tylko tyle, ile powiedział mi Martin Długi Łuk, że potraficie jakoś rozmawiać ze zwierzętami i niektórymi du­chami, że mieszkacie w Elvandarze i przyległych puszczach należących do Elfów oraz że przeważnie trzymacie się razem.Calin zaśmiał się miękko i melodyjnie.– Prawie wszystko się zgadza.Znając mojego przyjaciela Martina, założę się, że niektóre z tych opowieści były bardzo barwne.Chociaż wiem, że nie zwodzi naumyślnie ludzi, ma on takie samo poczucie humoru jak Elfy.Z wyrazu twarzy Puga zorientował się, że chłopiec nie zrozumiał, o czym mówi.– Według ludzkiej miary Elfy żyją bardzo długo.Nauczy­liśmy się cenić humor w świecie.Często znajdujemy powody do śmiechu w sytuacjach, w których człowiek jest daleki od tego.Jak chcesz, możesz to nazwać innym sposobem patrzenia na życie.Martin, jak mi się zdaje, nauczył się tego od nas.Pug pokiwał głową ze zrozumieniem.– “Kpiący i szyderczy wzrok.” Calin uniósł brwi w niemym pytaniu i Pug pośpieszył z wy­jaśnieniem.– Dla wielu towarzystwo Martina jest trudne do zniesie­nia.Jest jakiś inny.Słyszałem kiedyś, jak pewien żołnierz po­wiedział o nim, że ma kpiące oczy albo szyderczy wzrok.Calin westchnął.– Martin nie miał łatwego życia.Został sam jak palec, jeszcze kiedy był bardzo mały.Zakonnicy z Silban to wspaniali ludzie, ale nie bardzo nadają się do wychowywania małego chłopaka.Kiedy udało mu się zwiać wychowawcom, mieszkał w lasach jak dzikie zwierzę.Znalazłem go, jak się tłukł z na­szymi dzieciakami, nie różnimy się, jak widzisz, w tym wieku od ludzi.W ciągu tych lat Martin stał się jednym z bardzo niewielu ludzi, którzy mogą przychodzić do Elvandaru, kiedy tylko zechcą.Bardzo sobie cenimy jego przyjaźń.Wydaje mi się, że dźwiga on na barkach jakiś wielki ciężar.Może ciężar samotności? Martin nie żyje w pełni ani w świecie ludzi, ani Elfów.Trochę tu, trochę tam.Pug ujrzał nagle Martina w innym świetle i postanowił poznać łowczego lepiej.Powracając do głównego tematu roz­mowy, zapytał: – Czy to, co opowiadał, jest prawdą?Calin kiwnął głową.– W pewnym sensie.Możemy mówić do zwierząt, aby je uspokoić, tak samo jak ludzie, posługując się brzmieniem głosu.Chociaż wychodzi nam to o wiele lepiej niż większości z was, bo umiemy lepiej odczytać nastroje dzikiej zwierzyny.Martin po części opanował tę sztukę.Nieprawdą jest nato­miast, że porozumiewamy się z duchami.Znamy co prawda stworzenia, które ludzie zwykli uważać za duchy, takie jak driady, skrzaty czy chochliki, ale to przecież zupełnie zwykłe istoty zamieszkujące w sąsiedztwie naszej magii.Odpowiedź pobudziła ciekawość Puga.– Waszej magii?– Nasza magia stanowi część naszego bytu.W Elvandarze jest ona najsilniejsza.To spuścizna wieków, która po­zwala nam żyć w pokoju w głębi naszych puszcz.Pracujemy jak inni polując, uprawiając ogrody, świętując, wychowując młode pokolenia.Czas płynie nam powoli, ponieważ Elvandar jest ponadczasowy.I dlatego właśnie pamiętam swoją roz­mowę z Dorcasem, Pug, mimo młodego wyglądu mam ponad sto lat.– Sto.– Pug pokręcił z niedowierzaniem głową.– Biedny Tomas.Zmartwił się strasznie, kiedy usłyszał, że jesteś synem Królowej, a to.to go załamie go ostatecznie.Calin przechylił lekko głowę.Przez jego usta przemknął półuśmieszek.– To ten młodzieniec, który towarzyszył nam w sali ob­rad?Pug przytaknął.Calin mówił dalej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •