[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak jak mówiłem, gdyby miała pani jakieśproblemy, proszę zwrócić się do profesora Martina. Prodziekanskinął głową w stronę Harandi. Chodz, Julio. Harandi pociągnęła ją za rękaw, ale napróżno. Chodzmy, zanim zmienią zdanie. Gabrielu, co się stało?Zrobiła krok w jego stronę, lecz zaczepiła czubkiem pantoflao wykładzinę i potknęła się, upadając na kolana.Wtedy wreszcieGabriel popatrzył na nią i ich spojrzenia skrzyżowały się.Juliawolno wciągnęła powietrze w płuca, zdając sobie sprawę, że jegoszafirowe oczy są puste i zimne.Opuścił głowę.W jednej chwili ogień w jej żyłach zamienił się w lód. Rozdział 26 Coś mi tu nie pasuje. Harandi oparła się o toaletkę wdamskiej ubikacji, podczas gdy jej klientka siedziała na krześle,cicho pochlipując.Wyciągnęła z torebki smartfona, przejrzała e-maile, a potem zaklęła i schowała urządzenie z powrotem namiejsce. Znam Greena.Jego plan polegałby na tym, żeby nie mówićnic, a potem złożyć pozew.Próbowałby wykazać, że cała winależy po twojej stronie, po to, aby przygotować grunt pod obronęGabriela.Nigdy nie zgodziłby się na takie rozwiązanie.Harandi spojrzała surowo na swoją klientkę. Czy ty o czymś wiesz? Znasz jakiś sekret, któregoupublicznienia Gabriel mógłby się obawiać? Coś wyjątkowokompromitującego?Julia potrząsnęła gwałtownie głową.Jego przygoda znarkotykami należała do przeszłości, podobnie jak rozliczneromanse, w tym z profesor Singer.Oczywiście pozostawała jeszczekwestia czarnorynkowych grafik Botticellego, ale o tym niezamierzała nikogo informować, a na pewno nie Harandi. Jesteś pewna?  Oczy prawniczki zwęziły się. Nie ma nic  chlipnęła Julia, wycierając nos chusteczką.Harandi potrząsnęła długimi ciemnymi włosami. A zatem on musi ukrywać coś przed tobą.Nie wyobrażamsobie, co mogłoby być dla niego bardziej kompromitujące niżprzyznanie się do romansu z tobą.Czy mi się zdaje, czy mówiłaśmi, że zaczęliście ze sobą sypać dopiero w grudniu? Tak jest. To po co miałby im mówić, że byliście razem, kiedy byłaśjego studentką? Myśli pani, że go zwolnili?  Julia zmieniła temat. Nie. Harandi odetchnęła głośno. Emerson jest na etacie,a wnioskując z mowy ciała, ma poparcie dziekana Martina.Ale kto wie? Aras to zadufany w sobie sukinsyn. Nie sądzi pani, że Gabriel kłamał, żeby chronić mnie?Harandi stłumiła protekcjonalny uśmiech, bowiem w takichokolicznościach uśmiechać się byłoby czymś rzeczywiścieniestosownym. Ludzie są samolubni.Chronił siebie  ukrywającjakiś sekret, którego nie chciał wyjawić, albo oferując przyznaniesię do winy w zamian za łagodny wyrok.Odbiło mu i zakazałGreenowi kwestionować zarzuty.Inaczej wciąż siedziałby nakorytarzu i czekał.Julia podeszła do umywalki, obmyła twarz i dłonie, próbującdoprowadzić swój wygląd do porządku.Harandi potrząsnęła głową. Nie chcę, żeby zabrzmiało to bezdusznie, ale naprawdę niesądzę, że powinnaś ronić łzy z jego powodu. Co to ma znaczyć? Myślę, że byłaś dla niego intrygującą odmianą na tleinnych jego kobiet.Pewnie mówił ci miłe rzeczy, żebyś z nimspała i trzymała buzię na kłódkę.Ale mężczyznom takim jak onnie można ufać.Nie można też ich zmienić. Urwała, widzącprzerażoną minę Julii. Miałam o tym nie wspominać, ale moja przyjaciółka paręrazy robiła z nim bara-bara.Rok temu spotkali się w klubie iskończyło się na seksie w toalecie.Pewnego dnia zeszłej jesienizadzwonił do niej ni stąd ni zowąd.Było jeszcze jedno spotkanie inigdy więcej go nie widziała.Jakby zapadł się pod ziemię.Przyjrzała się Julii. Po co miałabyś być z kimś takim? Pewniepieprzył się z innymi kobietami przez cały czas, kiedy był z tobą. Nie zna go pani.Niech go pani nie ocenia  w głosie Juliibyła skrywana agresja.Harandi wzruszyła tylko ramionami i zaczęła przetrząsaćtorebkę w poszukiwaniu szminki.Julia zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech, próbującprzetrawić wszystkie rewelacje.Gabriel i ja zbliżyliśmy się do siebie jesienią  czy spał zkimś innym w czasie, gdy przysyłał mi kwiaty i maile? Czy okłamywał mnie na temat Pauliny?Nie wiedziała, w co wierzyć.Serce podpowiadało jej, bywierzyć Gabrielowi, ale nie mogła zaprzeczyć, że Harandi zasiaław niej ziarno wątpliwości.Wyszły razem na korytarz i ruszyły ku schodom z nadzieją,że uda im się wymknąć niepostrzeżenie z budynku.John Green i Gabriel robili dokładnie to samo.%7ładen z nichnie wyglądał na zadowolonego. Gabrielu!  zawołała Julia.Green zgromił ją wzrokiem. Chodzmy  rzekł do Emersona. Nie możesz pokazywaćsię z nią publicznie.Julia spojrzała w jego targane sprzecznościami szafiroweoczy.Nie wyglądał już na zdegustowanego; był trzezwy izdenerwowany. Czy nie narobiłaś wystarczająco dużo szkód jak na jedendzień?  syknął Green, gdy Julia postąpiła z wahaniem krok w ichkierunku. Nie odzywaj się do niej w ten sposób. Gabriel stanąłpomiędzy nimi, osłaniając dziewczynę własnym ciałem.Ale wciążna nią nie patrzył. Posłuchajcie, wy dwoje, zaraz z tamtych drzwi wyjdzieAras ze swymi przydupasami, a ja do tego czasu chcę stąd zniknąć.Więc jeżeli macie jakieś tematy do omówienia, to streszczajcie się warknęła Harandi. Po moim trupie  oznajmił Green. Dość mamy kłopotów.Chodzmy.Emerson rzucił prawnikowi ostrzegawcze spojrzenie izazgrzytał zębami, po czym odwrócił się i stanął przed Julią. Co się dzieje? Dlaczego powiedziałeś im, że nasza relacjabyła niestosowna?  Popatrzyła w jego zbolałe oczy. Nie byłaś świadoma swego położenia  rzucił Gabrielcichym pełnym napięcia głosem. Co to ma znaczyć? To, że ocalił ci tyłek!  włączył się Green, pogardliwie celując w Julię palcem. Co właściwie chciałaś osiągnąć swoimemocjonalnym ekshibicjonizmem? Wiedziałem, że jesteś naiwna,ale nie że aż tak głupia! John, zabierz palec sprzed twarzy panny Mitchell alboodłączę ci go od reszty ciała  Gabriel zniżył głos, a jego ton byłspokojny, lecz mrożący. Nie odzywaj się do niej w ten sposób.Nigdy.Jasne?Green umilkł.Harandi wykorzystała ten moment, by przejść do ofensywy. Moja klientka nie potrzebuje waszych teatralnychzachowań.John, nie udawaj, że nie byłeś gotów zwalić na nią całejwiny, żeby ocalić swego klienta.Jesteś cholernym tchórzem.Green zmiął w ustach przekleństwo, ale nic nieodpowiedział.Julia odwróciła się i poszukała wzroku Gabriela.Ale jegotwarz znowu była maską. Dlaczego prodziekan powiedział, że będą mnie przed tobąchronić? Musimy iść.Już. Green próbował ich rozłączyć, gdyżdzwięki dochodzące z sali obrad oznaczały, że zaraz wyłonią sięczłonkowie komisji. Wyrzucili cię?  zapytała Julia drżącym głosem.Gabriel spojrzał na nią zbolałym wzrokiem i potrząsnąłgłową. Dobra robota, John.Na pewno jesteś z siebie dumny syknęła Harandi. Musiałeś zaprzedać Arasowi duszę? A możeciało? Wal się, Soraya  rzucił Green. A więc uratowałeś posadę, ale nie możesz ze mnąrozmawiać? A co z ostatnią nocą, Gabrielu?  Julia wyciągnęła kuniemu drżącą dłoń [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • higrostat.htw.pl
  •