[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Fermeti dotarł na skraj rampy prowadzącejw dół, po czym zatrzymał się niecierpliwie i poczekał na Tozza i Gilly ego. Wezwę polpol oznajmił bez entuzjazmu Tozzo.I zdecydowanym ruchem ze-rwał taśmę opinającą mu nadgarstek.Nad ich głowami natychmiast pojawił się statek polpolu. Jesteśmy z Biura Emigracyjnego wyjaśnił porucznikowi polpolu Fermeti.Przedstawił zarys Projektu i z ociąganiem opisał sprowadzenie z przeszłościPoula Andersona. Czupryna. Porucznik skinął głową. Dziwne ubranie.Dobra, panie Fermeti,rozejrzymy się. Kiwnął głową i natychmiast odjechał. Są skuteczni przyznał Tozzo. Ale niesympatyczni uzupełnił Fermeti. Budzą niechęć zgodził się Tozzo. Ale pewnie tak trzeba.Wszyscy trzej wstąpili na rampę i z zapierającą dech w piersiach szybkością zjecha-li w dół.Fermeti przymknął oczy.To było równie nieprzyjemne jak sam start.Dlaczegow dzisiejszych czasach wszystko musiało odbywać się z tak zawrotną prędkością?Z rozrzewnieniem wspomniał minioną dekadę, kiedy wszystko przebiegało spokojniej.Zeszli z rampy, otrząsnęli się i natychmiast stanęli twarzą w twarz z miejscowymszefem polpolu. Mamy dane na temat waszego uciekiniera powiedział ubrany w szary munduroficer. Jeszcze nie odleciał? zapytał Fermeti. Chwała Bogu. Rozejrzał się. Tam odparł oficer, wskazując ręką kierunek.Poul Andersen stał obok stoiska z gazetami i bacznie przyglądał się wystawie.Nim upłynęła chwila, otoczyło go trzech pracowników Biura Emigracyjnego. Ach, hm, witam powiedział Andersen. Pomyślałem sobie, że zanim przylecimój statek, zdążę prześledzić dzisiejszą prasę. Anderson, potrzebujemy pańskich wyjątkowych zdolności odrzekł Fermeti. Przykro mi, ale zabieramy pana z powrotem do Biura.267Anderson zniknął.Korzystając z chwili nieuwagi, ulotnił się niepostrzeżenie, widzie-li jego malejącą sylwetkę pędzącą w kierunku wyjścia.Fermeti z ociąganiem sięgnął do kieszeni płaszcza i wyjął z niej pistolet usypiający. Nie mam wyboru mruknął i nacisnął spust.Biegnąca postać zwinęła się w pół i upadła na ziemię.Fermeti schował pistolet z po-wrotem do kieszeni. Dojdzie do siebie powiedział beznamiętnym tonem otarł kolano, nic wię-cej. Popatrzył z ukosa na Tozza i Gilly ego. Przyjdzie do siebie w Biurze, ma się ro-zumieć.Wszyscy trzej podążyli w kierunku nieruchomej sylwetki leżącej na podłodze po-czekalni. Może pan wrócić do swojego kontinuum powiedział cicho Fermeti jeślipoda nam pan wzór na przywrócenie masy. Na jego znak pracownik Biura przyniósłstaroświecką maszynę marki Royal.Siedzący na wprost Fermetiego Poul Anderson oznajmił: Nie używam przenośnych. Odrobinę dobrej woli poradził mu Fermeti. My wiemy, jak pomóc panuwrócić do Karen; proszę pamiętać o żonie i nowo narodzonej córce w hotelu imieniasir Francisa Drake a.Jeśli nie będzie pan z nami współpracował, to i na nas proszę nieliczyć.Zresztą, przy pańskich zdolnościach prekognitywnych już pewno sam pan o tymwie. Hm, nie mogę pracować, dopóki nie mam w zasięgu ręki dzbanka świeżo zapa-rzonej kawy odparł po chwili Anderson.Fermeti machnął ręką. Przyniesiemy panu ziarna kawy oświadczył. Ale parzeniem zajmie się pansam.Dostarczymy również dzbanek z kolekcji Smithsonian.I na tym koniec.Anderson uważnie obejrzał maszynę do pisania. Czerwono czarna taśma powiedział. Zawsze używam czarnej.Ale jakośsobie poradzę. Robił wrażenie nieco przygaszonego.Włożył do maszyny kartkę pa-pieru i zaczął pisać.Na górze strony ukazały się następujące słowa:NOCNY LOTPoul Andersen Mówicie, że If to kupiło? zapytał Fermetiego. Tak odparł w napięciu Fermeti.Andersen wystukał:268Trudności w Outward, Inc.zaczynały działać Edmondowi Fletcherowi na nerwy.Przedewszystkim chodziło o to, że statek zniknął bez śladu i choć nie znał osobiście żadnego z pa-sażerów, czuł się odpowiedzialny za ich bezpieczeństwo.Namydlił się impregnowanym hor-monami mydłem i. On zaczyna od początku powiedział uszczypliwie Fermeti.Cóż, skoro nie mainnego wyjścia, musimy się z tym pogodzić.Ciekawe, ile to potrwa.ile czasu zajmujemu pisanie mruknął z namysłem. Jako prekog jest w stanie przewidzieć, co dalejnastąpi, to powinno ułatwić mu szybsze wykonanie zadania. Czuł, że to jedynie po-bożne życzenia. Czy jest już kawa? zapytał Andersen, podnosząc wzrok znad maszyny. Zaraz będzie odrzekł Fermeti. Mam nadzieję, że część ziaren będzie kolumbijska odpowiedział Andersen.Nim przywieziono ziarna, artykuł został ukończony.Poul Andersen sztywno powstał z krzesła i rozprostował długie nogi. Myślę, że zawiera wszystko, czego wam potrzeba oświadczył.Wzór na przy-wrócenie masy znajduje się na dwudziestej stronie maszynopisu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]