[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niezbyt dobrze - stwierdziła Becky.- Chcę iść do domu.- Wiem, że chcesz.Ale najpierw cię zbadamy.Teraz pójdziesz z Nicole, dobrze? Umieści cię w sali.Tracy, Becky i Kim ruszyli do przodu.Doktor Washington wyciągnął rękę i zatrzymał Kima.- Wolałbym, żeby zaczekał pan tutaj, jeśli nie ma pan nic przeciwko temu - oznajmił.- Idę z córką - oświadczył Kim.- Nie - zaoponował Dawid.- Udowodnił już pan, że nie panuje nad sobą.Zachowuje się pan jak obudzony wulkan.Kim zawahał się.Chociaż nie chciał się do tego przyznać, Dawid miał jednak słuszność.Mimo wszystko było to dość drażliwe i poniżające.- Proszę, panie doktorze - powiedział Dawid.- Z pewnością pan rozumie.Kim powiódł wzrokiem za oddalającą się Becky.Spojrzał ponownie na Dawida, na którym jego postura nie robiła najmniejszego wrażenia.- Ale.- zaczął Kim.- Żadnych "ale" - uciął David.- Niech pan nie każe mi wzywać policji, a zapewniam, że zrobię to, jeśli pan nie posłucha.Kim niechętnie odwrócił się i poszedł do poczekalni.Nie było tam wolnych miejsc, więc oparł się o ścianę obok wejścia.Próbował oglądać telewizję, ale nie mógł się skupić.Uniósł przed oczy ręce i spojrzał na nie; drżały.Pół godziny później Tracy i Becky wyłoniły się z oddziału.Tylko przypadkowi Kim zawdzięczał, że zobaczył je w momencie, gdy otwierały drzwi wyjściowe.Wychodziły ze szpitala, nie próbując go nawet odszukać.Prędko zabrał swój płaszcz i rękawiczki i pospieszył za nimi.Kiedy dobiegł do nich, Tracy pomagała właśnie Becky wsiąść do samochodu.- Co wy robicie?! - zawołał Kim.- Udajecie, że mnie nie ma?Tracy nie odpowiedziała.Zamknęła drzwi za Becky i obeszła samochód, aby wsiąść na miejsce kierowcy.Kim ruszył za nią i położył rękę na drzwiach.- Proszę, nie sprawiaj dodatkowych kłopotów - powiedziała.- Dosyć musiałyśmy się obie za ciebie dzisiaj wstydzić.Zaskoczony tą nową, niespodziewaną zniewagą, Kim cofnął rękę.Tracy wsiadła do samochodu.Wyciągnęła rękę, żeby zamknąć drzwi, ale nie zrobiła tego.Spojrzała na twarz zdumionego i urażonego Kima.- Jedź do domu i prześpij się trochę - powiedziała.- Bo my właśnie to mamy zamiar zrobić.- Jak było w szpitalu? - zapytał Kim.- Co powiedzieli?- Niewiele.Najwyraźniej liczba jej krwinek i elektrolity czy coś takiego są dobre.Mam dawać jej rosół i inne płyny i odstawić wszelkie produkty mleczne.- To wszystko? - zapytał Kim.- Tak - potwierdziła Tracy.- Nawiasem mówiąc, powiedzieli też, że winowajcą mógł być kurczak Ginger.Ostatnio dużo jest zatruć drobiem.- Nie - zaprzeczył ostro Kim.- To niemożliwe! Zapytaj Becky! Czuła się źle, jeszcze zanim zjadła kurczaka.- Kim pochylił się, aby porozmawiać bezpośrednio z córką.- Mam rację, misiaczku?- Chcę do domu - rzekła Becky, patrząc w dal przez przednią szybę.- Dobranoc, Kim - powiedziała Tracy.Zatrzasnęła drzwi, włączyła silnik i odjechała.Kim patrzył za nimi, póki samochód nie zniknął za rogiem szpitala.Dopiero wtedy ruszył wolno w stronę parkingu dla lekarzy.Czuł się samotny, bardziej samotny niż kiedykolwiek w swoim życiu.Rozdział 7Wtorek, 20 styczniaDrzwi sali operacyjnej otworzyły się z rozmachem - Kim i Tom weszli do umywalni przed salą operacyjną numer dwadzieścia.Rozwiązali maski chirurgiczne, pozwalając im opaść na piersi.Potem obmyli ręce z talku.- Dzięki za szybką pomoc - odezwał się Tom.- Nie ma sprawy - odrzekł drewnianym głosem Kim.Obydwaj ruszyli korytarzem w kierunku sali pooperacyjnej.- Wydajesz się strasznie przybity - stwierdził Tom.- Co się stało? Zadzwonił do ciebie księgowy i powiedział, że masz dopłacić do kolejnych kosztów ubezpieczenia?Kim nawet się nie roześmiał.W ogóle nie odpowiedział.- Wszystko w porządku u ciebie? - zapytał Tom, poważniejąc.- Chyba tak - odrzekł beznamiętnie Kim.- Po prostu mnóstwo kłopotów na głowie.- Opowiedział Tomowi o wszystkim, co zaszło na oddziale pierwszej pomocy medycznej poprzedniego wieczoru.- Rety! - zawołał Tom, gdy Kim skończył.- Cóż za okropne przeżycie! Ale nie wyrzucaj sobie, że przyłożyłeś takiemu typowi jak Bradford.Ja sam miałem z nim drobny zatarg.Administracyjni! Wiesz, przeczytałem wczoraj w gazecie, że w Stanach Zjednoczonych przypada jeden pracownik administracji na półtora lekarza albo pielęgniarki.Nie do wiary, co?- Nie dla mnie.To głównie dlatego koszty leczenia są takie wysokie.- I to była kwintesencja tego artykułu - dodał Tom.- Mimo to doskonale rozumiem, dlaczego rąbnąłeś Bradforda.Gdybym był na twoim miejscu, też robiliby sobie ze mnie jaja.Trzy godziny! Do diabła, stłukłbym go na kwaśne jabłko.- Dzięki, Tom.Jestem wdzięczny, że stoisz po mojej stronie.Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że po tym całym czekaniu i tylu kłopotach, nie miałem nawet okazji porozmawiać z lekarzem, który zbadał Becky.- Jak ona się dzisiaj czuje?- Jeszcze nie wiem - odparł Kim.- Kiedy się obudziłem, uznałem, że jest zbyt wcześnie na telefon, a Tracy do mnie nie zadzwoniła.Ale powinna już czuć się lepiej.Badanie krwi wypadło dobrze i nie miała gorączki.- Doktorze Reggis! - dobiegł ich głos.Kim odwrócił się i ujrzał, że Deborah Silverman, przełożona pielęgniarek na oddziale operacyjnym, przywołuje go gestem ręki.Kim zawrócił i podszedł do niej.- Telefonował doktor Biddle, kiedy pan operował - oznajmiła Deborah
[ Pobierz całość w formacie PDF ]